O rzekomej wszechwładzy służb wiele można było się w ostatnich latach nasłuchać, ale to, co pichcić ma obywatelom obecna władza, zaskakuje. Służby mają bowiem dostać do reki narzędzia, o jakich jeszcze niedawno mogły pomarzyć.
Wejdą do domu bez naszej wiedzy?
W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji trwają prace nad nowymi przepisami, których zadaniem ma być jasne określenie, co służbom wolno, a czego nie, a wszystko po to, by nigdy więcej nie dochodziło do sytuacji podobnych, jak ta z „aferą pegasusa”. Gdy jednak „Rzeczpospolita” dotarła do szczegółów szykowanych przepisów, okazało się, że zawierają one dziwne zapisy, które schowano w tzw. Kodeksie Pracy Operacyjnej służb.
Dokument ten ma między innymi zawierać zapis, umożliwiający funkcjonariuszom przeszukanie domu, czy samochodu nawet bez wiedzy i obecności właściciela. Mowa nawet o „przełamaniu dostępu”, co oznaczać może, iż do mieszkania takiego służby będą mogły wejść siłą. I choć twórcy przepisów zapewniają, że każdorazowe takie działanie będzie mogło odbyć się jedynie za zgodą sądu (w wyjątkowych wypadkach wystarczy zgoda prokuratora), to nawet w Sejmie podejrzliwie patrzą na takie propozycje zapisów prawnych.
W ocenie posła KO, Artura Łąckiego, członka sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, propozycje zmian nie dotarły jeszcze do Sejmu, ale jak tam trafią, trzeba będzie im się dokładnie przyjrzeć.
Posłowie sprawdzą uprawnienia służb
Zastanowienie posła budzi szczególnie sam pomysł, że funkcjonariusze mogliby dokonywać przeszukania w mieszkaniach i samochodach bez obecności jakichkolwiek świadków. I niekoniecznie chodzi wyłącznie do domowników.
- Bo rozumiem, że może nie być domowników, ale rozumiem też, że są jacyś inni świadkowie, którzy zostaną przyprowadzeni przez przeszukujących, na przykład wyznaczeni do tego urzędnicy z urzędu gminy, czy miasta. Bo jeśli miałaby wejść sama służba, bez żadnego nadzoru, to chyba nie jest ten kierunek – mówi Gazecie Prawnej poseł Artur Łącki.
Przyznaje on, że czasem są takie sytuacje, iż domowników po prostu nie da się zastać w miejscu przeszukania, gdyż mogli wyjechać, albo trafić do szpitala. Ale wtedy nie powinno być tak, by policjanci, czy oficerowie ABW hasali po mieszkaniach bez jakiejkolwiek kontroli.
- Wtedy, moim zdaniem, służby mogłyby wejść, ale muszą być przy tym bezstronni świadkowie. Na razie nie czytałem tych przepisów i może one coś takiego zawierają – deklaruje poseł Łącki.
Podejrzliwie i ostrożnie na nowe propozycje zmian patrzy też opozycja. Poseł Waldemar Andzel z PiS, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych przyznaje, że projektu jeszcze nie widział, ale wie, że bez dyskusji w tej sprawie się nie obejdzie.
- Trzeba to będzie przedyskutować, ale za bardzo mi się taki pomysł nie podoba. Zdarzają się jednak różne sytuacje i o nich trzeba będzie szerzej porozmawiać, a na razie to nie było dyskutowane na forum parlamentu, ani komisji sejmowych. Muszę wysłuchać wszystkich za i przeciw, aby jednoznacznie się na ten temat wypowiedzieć, ale na chwilę obecną nie do końca mi się to podoba. Chyba, że będą jakieś nadzwyczajne argumenty, którymi nas przekonają – mówi GP poseł Andzel.