Rządząca koalicja straciła większość w niektórych komisjach sejmowych i zwiera szeregi, aby wygrać, zaplanowane na piątek sejmowe głosowania. A może wcale nie być tak łatwo. Wszystko zaś przez to, że ubyło jej posłów, którzy od poniedziałku cieszą się już europejskimi mandatami. Czy opozycji uda się zdominować piątkowy Sejm?
Wybory do Parlamentu Europejskiego mocno zmieniły obraz polskiego Sejmu, z którego aż 25 posłów postanowiło pożegnać się z ulicą Wiejską. A to w Sejmie może wiele zmienić.
Komisje sparaliżowane. Opozycja ma większość
Nowi europosłowie objęli swe mandaty z chwilą ogłoszenia przez Państwową Komisję Wyborczą oficjalnych wyników i tym samym przestali być posłami krajowymi. Wiadomo już co prawda, kto wejdzie na ich miejsce, jednak procedury mianowania nowych parlamentarzystów potrwać mają nawet kilka tygodni i przez ten czas polski Sejm odchudził się o aż 25 osób.
Najwięcej posłów straciła koalicja rządząca, której ubyło aż 16 parlamentarzystów i tym samym osiągnęła w Sejmie większość 231 głosów, czyli minimalną, wymaganą do wygrywania głosowań przy pełnym składzie. Nieco mniejsze sejmowe straty poniosła opozycja, tracąc 9 posłów i tym samym dystans pomiędzy obydwoma stronami konfliktu znacząco się zmniejszył, dając chwilowo opozycji większe pole manewru.
W ten sposób udało jej się już osiągnąć większość w niektórych komisjach, jak chociażby w Komisji Sprawiedliwości, która nie tylko straciła przewodniczącą, Kamilę Gasiuk-Pihowicz, ale też uzyskała opozycyjną przewagę na poziomie głosów 18 do 17. A to właśnie ta komisja miała w czerwcu zająć się między innymi rozpatrzeniem sprawozdania z wykonania budżetu państwa za 2023 r. Teraz jej członkowie nie wiedzą, co dalej z planowanymi posiedzeniami.
- Jeśli chodzi o komisję sprawiedliwości, to w ogóle jest tam dziwna sytuacja, bo przewodnicząca, pani Gasiuk-Pihowicz odeszła już do Parlamentu Europejskiego, a ona zwołuje posiedzenia. I teraz jest problem, bo kto ma je zwołać? – mówi Gazecie Prawnej poseł Michał Wójcik z Suwerennej Polski.
Mobilizacja w Sejmie. Koalicja ma minimalną większość
Ale jeśli w samych komisjach dojdzie do pewnych opóźnień, to świat się jeszcze nie zawali, natomiast przed rządzącymi już w najbliższy piątek o wiele ważniejszy sprawdzian – głosowania na sali plenarnej. W bloku głosowań zaplanowano między innymi uzupełnienie składów komisji śledczych, co dla partii może okazać się dobrą okazją do próby sił. Rządzący są jednak przygotowani i spokojni.
- Przewaga jest na tyle duża, że nie ma obaw. Mamy wiadome ubytki, ale one są policzalne, więc nie ma takiej obawy. Spokojnie sobie poradzimy tymi, którzy są, wszyscy mają być na głosowaniach, ale to jest normalne. Są komisje, gdzie ten drenaż był większych gdzie nie mamy większości, ale na sali plenarnej mamy większość – zapewnia w rozmowie z GP poseł Marek Sowa z Koalicji Obywatelskiej.
Pierwotnie planowano, że również w piątek Sejm zajmie się głosowaniem nad uchyleniem immunitetu posłowi Michałowi Wosiowi z klubu PiS, ale dziś wiadomo już, że temat ten spadnie na kolejne posiedzenie. I choć posłowie tłumaczą się względami proceduralnymi, to trudno oprzeć się wrażeniu, że rządząca koalicja nie chciała po prostu ryzykować przegranej, bowiem do uchylenia immunitetu koniecznych by było 231 głosów, czyli dokładnie tyle, ile ma obecna władza.
-Z immunitetem pana Wosia jest nieco inny problem i muszę się przyznać, że byłem dość mocno wkurzony, ale są ponoć jakieś proceduralne historie. Wniosek był przetrzymany i pan marszałek skierował go do pana posła Wosia i dał mu siedem dni na ustosunkowanie się, a ten termin mija w poniedziałek. I rozmawiałem wczoraj na ten temat i okazuje się, że gdyby chciano to zrobić na tym Sejmie, to trzeba by było złamać procedurę. I trzeba czekać do następnego posiedzenia Sejmu. A ja byłem zwolennikiem, aby z tym jechać już, bo trzeba dokładnie 231 głosów i potrzeba by było mobilizacji i frekwencji – przyznaje poseł Tomasz Tela, wiceprzewodniczący klubu Lewicy.
Po stronie opozycji zaś zacierają ręce i liczą, że jeśli wielu posłów koalicji nie pojawiłby się podczas piątkowych głosowań, miałaby ona szansę na wygranie niektórych z nich.
-Myślę, że to jest powodem przełożenia o dwa tygodnie tego punktu dotyczącego posła Wosia - uważa poseł Michał Wójcik.