Ludowcy przystaną na związki partnerskie, ale osoby w nich pozostające będą miały tylko prawo do dziedziczenia i informacji o stanie zdrowia – wynika z informacji DGP. Lewica ma przygotować projekt dotyczący tranzycji.
– Jest wstępna zgoda w sprawie związków partnerskich – mówi nam jeden z ministrów związany z Lewicą. Jak tłumaczy, ludowcy przystali na uchwalenie wersji minimum ustawy, która regulowałaby kwestie dziedziczenia czy prawa do uzyskania informacji w szpitalu o stanie zdrowia partnera. Nie ma jednak mowy o przysposobieniu dzieci, nawet tych, które już są wychowywane przez pary tej samej płci. – Jestem przeciwko tego typu rozwiązaniom – mówi nam posłanka Urszula Nowogórska z PSL. – Polskie prawo reguluje te sprawy. Dziecko ma mamę i tatę – oni mają prawa rodzicielskie – argumentował kilka tygodni temu w rozmowie z DGP szef PSL, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.
Lewica jednak nie składa broni. – Będziemy jeszcze rozmawiać, bo jest propozycja, by ten drugi rodzic mógł chociażby podpisać dokumenty potrzebne do szkoły czy szpitala – mówi nasze źródło w rządzie. Kwestią otwartą jest także możliwość wspólnego rozliczania się z podatków. – Kolegom z PSL zależy, by formuła związków partnerskich maksymalnie różniła się od małżeństw – tłumaczy nasz rozmówca.
Czy tego typu ustępstwa ze strony liberalnej części Koalicji 15 października wystarczą? – Zobaczymy. Ja ten projekt poprę, a w klubie może być fifty-fifty – ocenia Agnieszka Kłopotek z PSL. – Myślę, że ostatecznie ta ustawa przejdzie – dodaje inna posłanka PSL.
Rząd zajmie się kwestią uzgodnienia płci
Nasze informacje dotyczące negocjacji z PSL częściowo potwierdza minister ds. równości Katarzyna Kotula. – Będziemy rozmawiać o tym, jaki kształt rządowej ustawy byłby do zaakceptowania dla Polskiego Stronnictwa Ludowego. Rozmowa dotyczy zresztą całego pakietu ustaw, bo jest także projekt dotyczący karania za mowę nienawiści, a będziemy też pracować nad ustawą o uzgodnieniu płci – mówi nam Kotula.
Zmiany prawne, które ułatwiłyby życie osobom transpłciowym, to nowy element w rządowej dyskusji, bo do tej pory była o nich mowa tylko w ramach parlamentarnego zespołu ds. równouprawnienia społeczności LGBT+. Tam, po kilkugodzinnej dyskusji, zapadła decyzja o powstaniu poselskiego projektu (Lewicy) nowej ustawy o tranzycji, który miałby nie tylko uprościć procedurę prawną uzgodnienia płci (obecnie jest do tego konieczne pozwanie rodziców), lecz także zapewnić refundację zabiegów medycznych. – Nie wiem jeszcze, co będzie zawierać rządowy projekt, rozmowy dopiero przed nami – zastrzega Kotula.
Próbę złagodzenia przepisów Sejm podjął w 2015 r. – z inicjatywy posłanki Ruchu Palikota Anny Grodzkiej powstał projekt ustawy o uzgodnieniu płci, który upraszczał prawną procedurę tranzycji. Ustawę zawetował prezydent Andrzej Duda.
Jeśli chodzi o mowę nienawiści, to jest gotowy jest projekt zmian w kodeksie karnym, który przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Propozycja poszerza katalog tzw. przesłanek dyskryminacyjnych o kwestie dotyczące niepełnosprawności, wieku, płci, orientacji seksualnej i tożsamości płciowej. Kodeks karny w obecnym kształcie przewiduje m.in. karę od trzech miesięcy do nawet pięciu lat pozbawienia wolności za stosowanie przemocy lub groźby bezprawnej wobec osoby lub grupy osób z powodu ich przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości. Z kolei do trzech lat więzienia grozi temu, kto z tych samych powodów nawołuje do nienawiści. Pod koniec maja projektem zajął się rząd, jednak cofnięto go do prac w komisji kodyfikacyjnej prawa karnego przy resorcie sprawiedliwości. – Minister Bodnar uznał, że są jeszcze potrzebne prace nad obniżeniem widełek dotyczących wysokości kar – tłumaczy Kotula.
Projekt jest realizacją jednego z postanowień umowy koalicyjnej, więc prawdopodobnie zostanie uchwalony.
Sejm wrócił do prac nad liberalizacją prawa do aborcji
Wczoraj, po prawie dwóch miesiącach od powołania, sejmowa komisja nadzwyczajna rozpoczęła prace nad projektem Lewicy, który ma znieść karanie za pomoc w aborcji. Nie dotyczy to tylko lekarzy, lecz przede wszystkim bliskich kobiet, które decydują się na aborcję. Projekt jest krótki, dlatego komisja zajęła się nim w pierwszej kolejności. Prace nad proponowaną przez Lewicę nowelizacją kodeksu karnego miałyby się zakończyć 28 czerwca.
Jej uchwalenie wydaje się mało realistyczne, choć – jak wynika z naszych informacji – PSL ma dyskutować na ten temat jeszcze w tym tygodniu. – Jestem konserwatystką, więc moje stanowisko jest jasne – mówi Urszula Nowogórska, która w kwietniu była wśród siedmiorga posłów PSL, którzy głosowali przeciwko skierowaniu propozycji Lewicy do dalszych prac w Sejmie. 15 posłów Stronnictwa, w tym prezes partii, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, wstrzymało się od głosu. Jeśli choć część tej grupy w finalnym głosowaniu będzie przeciw, projekt przepadnie. – Będzie trudno z uchwaleniem tej ustawy, większość klubu będzie przeciw – przyznaje jedna z posłanek Stronnictwa.
Jeszcze trudniejsze będą prace nad dużą ustawą aborcyjną, czyli projektami KO i Lewicy wprowadzającymi legalną aborcję do 12. tygodnia ciąży, oraz projektem Trzeciej Drogi, który zmierza do przywrócenia tzw. kompromisu aborcyjnego.
Prac nie ułatwia wynik niedzielnych wyborów do PE. Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) uzyskała w nich tylko 6,91 proc. W klubie PSL słychać głosy, że Stronnictwo powinno być bardziej wyraziste i prezentować twardszą niż dotychczas postawę wobec KO. – Wersal się skończył, jak stwierdził kiedyś śp. Andrzej Lepper – mówi nam jeden z PSL-owskich konserwatystów. ©℗