W poniedziałek przedstawiciele MON i Sztabu Generalnego Wojska Polskiego zaprezentowali zarys, zapowiadanej przed kilkoma dniami „Tarczy Wschód”, czyli systemu umocnień na wschodniej i północnej granicy Polski.
Tarcza Wschód. Generał: „Na pewno nie wszystko pokazali”
Wyliczaniu licznych zapór, mających utrudnić potencjalnemu wrogowi wdarcie się w głąb terytorium Polski towarzyszyły slajdy z prezentacjami, na których można było zobaczyć rowy przeciwczołgowe, betonowe zapory, pola minowe, bunkry oraz schrony i składowiska amunicji. W ocenie wiceministra obrony narodowej, Cezarego Tomczyka, przedstawiony system umocnień granicy powstawać zacznie już w najbliższych tygodniach.
- Mamy do zabezpieczenia około 700 kilometrów granicy, w tym 400 kilometrów z Białorusią (...). Chcemy, żeby ten projekt był realizowany niezwłocznie, zacznie się jeszcze w tym roku (...). Chcemy, żeby ten projekt zakończył się do 2028 r., szacowany koszt to około 10 mld zł – mówił podczas prezentowania Tarczy Wschód minister Tomczyk.
Do prezentowanych na slajdach schematów obrony polskiej granicy nie przywiązuje większej wagi generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. Ostrzega on, żeby nie traktować tych obrazków zbyt poważnie.
- To absolutnie nie odnosi się do rzeczywistości, a tylko pokazane zostało symbolami, co to będzie, bo wszystkie konkrety muszą być utajnione. Nie wolno się na tym opierać, bo to jest ideowy przekaz, czym dysponują, co będą robić i na pewno nie wszystko pokazali – mówi Gazecie Prawnej generał Skrzypczak.
Napalmem w Rosjan? Nawet to jest możliwe
Oceniając czas, jaki władza sobie dała na wybudowanie sieci umocnień, Waldemar Skrzypczak nie ma wątpliwości, że pracy przed inżynierami jest całe mnóstwo. Zacząć trzeba nie tylko od umocnienia samej granicy, ale spowodować, aby była to obrona głęboka, mogąca sprawić przeciwnikowi prawdziwe kłopoty.
- Zależy, jakim będziemy dysponować potencjałem, ale pozycja obronna powinna być złożona z trzech rubieży, a od granicy powinna to być odległość, powiedzmy do 25 kilometrów. To wcale nie jest wiele, bo jak wjedzie w nas dywizja pancerna, to dopiero się zatrzyma po 15 kilometrach. Po trupach, ale wjedzie i 25 km to nie jest głęboko – przekonuje generał Skrzypczak.
A tego nie zapewnią jedynie zapory inżynieryjne, czy rowy przeciwczołgowe. Konieczne będzie połączenie przeróżnych elementów, łącznie z przeszkodami naturalnymi, jakich na wschodzie nie brakuje. To jednak nie wszystko, a o niektórych niespodziankach, na jakie może natknąć się przeciwnik, najlepiej abyśmy nigdy się nie dowiedzieli, gdzie się one znajdują.
- To musi być cały system różnych rubieży obronnych, zapór inżynieryjnych, pól minowych, rowów przeciwpancernych, min pułapek, zalanych pól, kanałów. Na tych prezentacjach brakuje tam na przykład zapór napalmowych, różnego typu pułapek. To jest mnóstwo rzeczy, które inżynierowie muszą wymyślić, a inżynierom fantazji nie brakuje, więc na pewno dobrze to zrobią – przekonuje generał Skrzypczak.
Zmiany w prawie, by zbudować Tarczę Wschód
Wiodącą rolę w budowie linii umocnień ma mieć MON, a MSWiA będzie odpowiadać za ochronę ludności i kwestie związane bezpośrednio z bezpieczeństwem granicy. MAP zajmie się koordynacją spółek zbrojeniowych zaangażowanych w projekt, zaś resort klimatu - kwestiami środowiskowymi. Ministerstwo Infrastruktury ma natomiast odpowiadać za kwestie utrzymania dróg i innej infrastruktury transportowej w regionie objętym pracami. Władza przekonuje, że aby budowa poszła sprawnie i system był gotowy do 2028 roku, konieczne będą zmiany prawne.
Jak tłumaczył Cezary Tomczyk, chodzi przede wszystkim o uproszczenie przepisów związanych z realizacją różnych inwestycji - np. budowy budynków w jednostkach wojskowych - w dużo krótszym niż obecnie czasie. Polityk wskazał, że przy obecnych przepisach zdarzają się sytuacje, gdzie realizacja niewielkiej, prostej inwestycji dla wojska opiewającej na kilkadziesiąt tysięcy złotych potrafi zająć 4 lata.