Wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy to postulat nierealny i niebezpieczny dla gospodarki, uważa przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju Ryszard Petru. W jego ocenie, skrócenie czasu pracy nauczycieli czy urzędników oznaczałoby, że trzeba byłoby zatrudniać dodatkowe osoby. Krótszy tydzień pracy mógłby - według niego - sprawdzić się np. w zawodach kreatywnych czy korporacjach.

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk powtórzyła przed kilkoma dniami, że w perspektywie "najbliższych kilku lat" tydzień pracy miałby trwać cztery dni.

Petru przeciwko czterodniowemu tygodniowi pracy

"To jest nierealny postulat, jest też niebezpieczny dla gospodarki" - powiedział Petru w Tok FM.

"Pytanie, jak miałoby to wyglądać. Rozumiem, że chodziłoby o skrócenie liczby godzin pracy za tę samą płacę. Tak rozumiemy definicję tej propozycji. Pytanie jest takie np. co zrobimy z nauczycielami, urzędnikami. [Jeżeli jedni] mają pracować krócej, zamiast pięciu dni - cztery, to kto miałby ich zastąpić? Bo ten piąty [dzień pracy] też jest potrzebny. W związku z tym trzeba byłoby zatrudnić dodatkowe osoby na te miejsca" - podkreślił.

Przedsiębiorcy musieliby zwiększyć zatrudnienie

Poseł zwrócił uwagę, że podobna sytuacja dotyczy pracowników w zakładach produkcyjnych; wówczas także - w jego ocenie - przedsiębiorcy musieliby zwiększyć zatrudnienie.

"To, gdzie to ma sens to w zawodach kreatywnych, w korporacjach można to zrobić" - podkreślił.

Pytany o zapowiedź Platformy Obywatelskiej dotyczącą pilotażu w sprawie wprowadzenia czterodniowego dnia pracy, Petru powiedział: "Pilotaże mają to do siebie, że to są jednak eksperymenty i człowiek ma świadomość tego, że pracuje w eksperymencie".