Szykuje się przełom w ukraińskich staraniach o rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych do NATO, a daleko idącą propozycję w tej sprawie złożyła tzw. „Grupa Rasmussena”, do której należy dwóch polskich polityków: Aleksander Kwaśniewski i Marek Belka.

Przełom w sprawie Ukrainy? Ważni politycy mają odważny plan

Ta nieformalna grupa, zrzeszająca znanych i niegdyś bardzo wpływowych polityków z całego świata, powołana została kilka miesięcy temu z inicjatywy szefa administracji prezydenta Zełenskiego, Andrija Yermaka i byłego sekretarza generalnego NATO, Andersa Fogh Rasmussena.

- Jest tam też Hilary Clinton, Borys Johnson, także były premier Słowacji, Carl Bildt, były premier Szwecji. Jest to nieduża, ale prestiżowa grupa. My apelujemy do tych, którzy dziś rządzą, żeby przyjąć tę listę bardzo konkretnych spraw i żeby Ukraińcy wiedzieli, na czym stoją – mówi Gazecie Prawnej były prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Grupa opracowała specjalny dokument, który zaprezentowała we wtorek w Kopenhadze, a zawarte w nim propozycje są bardzo konkretne i odważne. Jednym z kluczowych postulatów jest jak najszybsze rozpoczęcie przez NATO negocjacji z Ukrainą na temat członkostwa w Sojuszu, z określeniem dokładnej mapy drogowej oraz terminu ostatecznego jej przyjęcia. Tu pada krańcowa data 2028 roku. Czy tak jasne postawienie sprawy ma szansę spowodować, że Rosja zmieni swe podejście?

- Jeżeli chodzi o Rosję, to wydaje mi się, że Putin żyje jakąś antyukraińską obsesją i on będzie to kontynuował, ale to zaproszenie dla Ukrainy jest ważne z punktu widzenia samej Ukrainy. Ona musi mieć jakąś perspektywę – ocenia Aleksander Kwaśniewski.

Zachód powinien obronić ukraińskie niebo i zrobić porządek na morzu

Ale sama data ukraińskiego członkostwa w NATO to dopiero początek. Wnioskodawcy chcieliby, aby do 2028 r. państwa NATO aktywniej włączyły się w militarne wspieranie broniącej się Ukrainy, decydując, że na front dostarczać by można każda broń konwencjonalną, a jeśli zajdzie taka potrzeba, to mogłaby ona być stosowana również przeciwko celom w głębi Rosji.

Kolejnym pomysłem, który od pewnego czasu pojawiał się nawet w wypowiedziach polskich polityków, jest przejęcie przez NATO odpowiedzialności za obronę przeciwrakietową części zachodniej Ukrainy. Podobnie siły morskie Sojuszu miałyby się zaangażować na Morzu Czarnym w ramach „misji ochrony wolności żeglugi i usuwania min”.

- Jest to jedna z naszych propozycji. To mogłoby zasadniczo utrudnić eskalację wojny przez Putina – potwierdza Aleksander Kwaśniewski.

Stałe finansowanie ukraińskiej wojny. Tak miałoby wyglądać

Twórcy dokumentu idą jeszcze o krok dalej i wzywają przywódców państw zachodnich, aby finansowanie ukraińskich zbrojeń przestało się opierać jedynie na kolejnych pakietach wsparcia, ale aby stworzyć stały mechanizm gospodarczy. Jego początkiem miałaby być konfiskata rosyjskich aktywów na Zachodzie, których wartość szacuje się na ok. 278 mld euro. Później zaś każde z państwo powinno co roku przeznaczać 0,25 proc swego PKB na finansowanie ukraińskiej machiny wojennej.

Aleksander Kwaśniewski przekonuje, że obecnie nie można już patrzeć tylko na pieniądze, bowiem w sytuacji takiego zagrożenia ze strony Rosji finanse schodzą na plan dalszy.

- Mówimy o wojnie, która jeśli się rozleje, grozi trzecią wojną światową i jeżeli mówimy o tym w takim kontekście, to nie są to jakieś pieniądze niewyobrażalne i nierealne – przekonuje były prezydent.

Szczyt NATO w Waszyngtonie planowany jest na lipiec bieżącego roku i dotychczas wiele wskazywało na to, że nie przyniesie on przełomu w kwestii członkostwa Ukrainy w Sojuszu. W ocenie Aleksandra Kwaśniewskiego, gdyby tak się stało, byłby to wielki błąd Zachodu.

- My absolutnie optujemy za tym, aby szczyt NATO w Waszyngtonie był jednak miejscem, gdzie to zaproszenie dla Ukrainy do NATO zostanie sformułowane. Bo powiem szczerze, że jeżeli w Waszyngtonie takiego zaproszenia nie będzie, to ten cały szczyt będzie wielkim rozczarowaniem – mówi były prezydent.