European Sky Shield Initiative to na razie głównie platforma wspólnych zakupów. Polska traktuje ją komplementarnie do tego, co sami budujemy.

Polska powinna być częścią wielu systemów, z których mogłaby powstać żelazna kopuła nad polskim niebem. Będziemy współpracować w ramach inicjatywy European Sky Shield. Nie przeszkadza mi, że inicjatorami tego systemu były Niemcy – stwierdził premier Donald Tusk na konferencji prasowej.

Czym jest ESSI? „Inicjatywa ma na celu utworzenie europejskiego systemu obrony powietrznej i przeciwrakietowej poprzez wspólne nabywanie przez narody europejskie sprzętu i rakiet do obrony powietrznej. Wzmocni to Zintegrowaną Obronę Powietrzną i Przeciwrakietową NATO” – można przeczytać w komunikacie NATO, który został opublikowany w październiku 2022 r., po tym jak ten zainicjowany przez Niemców projekt ogłoszono. Obecnie tworzy ją 15 państw, kolejne z nich decydują się m.in. na zakup amerykańskiego systemu Patriot i wspólny zakup pocisków do nich. Nie jest to jednak spójny, komplementarny system, jakim np. dysponuje Izrael.

Tymczasem Polska jest w trakcie budowy własnego systemu zintegrowanej wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, na którą będą się składały trzy piętra: średniego zasięgu (program „Wisła” i system Patriot), krótkiego zasięgu (Narew) i bardzo krótkiego zasięgu (Pilica plus). Większość istotnych umów została już podpisana, ok. 2030 r. Polska będzie dysponować jednym z najnowocześniejszych tego typu systemów na świecie. Co ważne, w produkcję części elementów zaangażowany jest polski przemysł. – W dyskusji o partnerstwie w ramach inicjatywy europejskiej tarczy powietrznej zabrakło oferty włączenia polskiego przemysłu zbrojeniowego, np. doskonałych systemów radarowych. Nie da się budować europejskiej obrony powietrznej bez zdolności do wykrywania celów, czyli systemów radarowych rozlokowanych w Polsce – skomentował minister Jacek Siewiera, szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego. – Zabrakło komponentu przemysłowego, na który zdecydowała się Polska we współpracy ze stroną brytyjską, czyli systemów CAMM, a także polskich rozwiązań obrony krótkiego zasięgu Piorun i Grom – wyjaśniał i dodawał, że całość spina amerykański system dowodzenia i kierowania walką IBCS, a porównywalnym rozwiązaniem ESSI nie dysponuje.

Jak na to poruszenie w mediach zareagowało MON? „Resort obrony narodowej przeprowadził analizę dotyczącą potencjalnych korzyści z przystąpienia do ESSI, w efekcie której zidentyfikowano wybrane obszary inicjatywy, do których przyłączenie może być korzystne dla Polski. Obejmują one m.in. obszary szkolenia, rozwoju doktryn czy też wspólnych zakupów i utrzymania w ramach zarządzania cyklem życia wybranego sprzętu wojskowego. Współpraca w ramach inicjatywy może być komplementarna w stosunku do naszego narodowego systemu również dzięki temu, że w ramach ESSI będą rozwijane zdolności obrony przeciwrakietowej dalekiego zasięgu dzięki wykorzystaniu systemu Arrow-3”.

System Patriot ma zasięg do ok. 100 km, a Polsce faktycznie brakuje jeszcze wyższego piętra. Taką rolę może pełnić kupowany właśnie przez Niemców Arrow-3, ale też trudno się łudzić, że będziemy mieli jakikolwiek wpływ na jego użycie. Tak jak Niemcy nie mają wpływu na używanie polskich patriotów, tak my nie będziemy mieli na to, jak oni korzystają z systemu Arrow. W postrzeganiu ESSI kluczowy może być poniższy fragment komunikatu MON: „Na obecnym etapie udział w inicjatywie nie generuje żadnych formalnych zobowiązań, stwarzając jednocześnie szansę na wymianę wiedzy i doświadczeń oraz dalszy rozwój inicjatywy na kolejne obszary współpracy dotyczące rozwoju zdolności obrony powietrznej i przeciwrakietowej”. ©℗

Czy kupimy więcej południowokoreańskiego sprzętu?

W weekend do Korei Południowej leci polska delegacja. Wiceminister obrony Paweł Bejda, wiceminister aktywów państwowych Marcin Kulasek, szef Agencji Uzbrojenia gen. Artur Kuptel i prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Krzysztof Trofiniak mają rozmawiać o zakupach koreańskiego uzbrojenia i o potencjalnej współpracy przemysłowej.

Wojsko Polskie kupiło w Korei Płd. m.in. armatohaubice K9, czołgi K2, systemy artylerii rakietowej K239 i samoloty FA-50. Teraz trwają rozmowy, czy kupimy więcej sprzętu i – co szczególnie istotne – na temat rozpoczęcia współpracy przemysłowej. Najbliżej finalizacji są umowy dotyczące systemów K239 i związanych z nimi transferów technologii w ramach programu Homar – K. Mało prawdopodobne wydają się natomiast zakupy kolejnych armatohaubic K9 – bez rozpoczęcia współpracy przemysłowej trudno się tego spodziewać. Za to w ostatnich tygodniach poprawiła się atmosfera rozmów dotyczących nabycia następnych czołgów K2. Problemem jest to, że w najbliższych tygodniach w spółkach podległych PGZ można się spodziewać fali dymisji zarządów, ponieważ właśnie ukonstytuował się nowy zarząd w samej PGZ. Niepewna jest także pozycja szefa AU.

Nieoficjalnie mówi się, że jeśli w Korei Płd. dojdzie do podpisania umowy, to może się tam pofatygować minister obrony, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Dołączy wtedy do polskiej delegacji. ©℗