Rząd nie radzi sobie z audytami Centralnego Portu Komunikacyjnego. Cztery przetargi w tej sprawie już zostały unieważnione, kolejne się ślimaczą.

7 marca Maciej Lasek, rządowy pełnomocnik ds. CPK, zapowiedział, że wyniki weryfikacji przeprowadzanej siłami własnymi spółki zostaną zaprezentowane przed końcem miesiąca. Nic z tego nie wyszło. CPK twierdzi, że raporty z wewnętrznych audytów m.in. części lotniskowej, kolejowej, marketingowej, finansowej czy Programu Dobrowolnych Nabyć zostały przekazane do Laska. Tam trwa ich analiza. Od rzeczniczki Ministerstwa Funduszy, gdzie Maciej Lasek jest wiceszefem, dowiedzieliśmy się natomiast, że upublicznienie wyników wewnętrznej weryfikacji nie nastąpi przed tym, jak zapozna się z nimi premier.

Dla podjęcia decyzji o przyszłości inwestycji kluczowe miały być jednak rezultaty audytów prowadzonych przez zewnętrzne firmy. Ale CPK jest z tym w lesie. Nie udało się wybrać nawet jednego wykonawcy, a cztery przetargi w tej sprawie zostały już unieważnione. Ostatnio nie wypaliło postępowanie dotyczące audytu finansowego. Powód? Nie zgłosił się żaden oferent. Spółka poinformowała, że weryfikacja finansów będzie prowadzona własnymi siłami. Wcześniej unieważniono przetargi na audyt dotyczący obszaru zatrudnienia i wynagrodzeń, a także na sprawdzenie harmonogramów części kolejowej i lotniskowej oraz działalności w zakresie programu społeczno-gospodarczego. W jednym przypadku sprawa rozbiła się o konflikt interesów, bo wybrana firma wykonywała wcześniej zlecenia dla CPK. W kolejnych przypadkach poszło o znaczne przekroczenie kosztorysu oraz o wybranie firmy bez niezbędnego doświadczenia. Cztery kolejne przetargi: audyt kolejowy, lotniskowy, marketingowy oraz inne projekty, na razie tylko się ślimaczą – na prośbę oferentów o prawie miesiąc, czyli na koniec kwietnia, przesunięto terminy składania propozycji. Dodatkowo do trzech lub czterech miesięcy zostały wydłużone też terminy na sporządzenie poszczególnych weryfikacji. Nie ma już zatem szans na to, by do połowy roku zapadła decyzja, co dalej z lotniskiem w Baranowie. A to właśnie deklarował Maciej Lasek.

Wychodzi na to, że najpierw rząd PiS szafował kompletnie nierealnymi terminami, a teraz przyjdzie nam czekać miesiącami na konkretne decyzje w sprawie nowego lotniska. Przeciągająca się weryfikacja przedsięwzięcia grozi m.in. rezygnacją z inwestycji przez prywatne konsorcjum z francuską firmą Vinci na czele. Jesienią zeszłego roku spółka CPK informowała, że Vinci chce zostać mniejszościowym udziałowcem i wyłożyć na przedsięwzięcie ok. 8 mld zł, czyli jedną piątą kwoty potrzebnej na budowę portu. Harmonogram realizacji nowego lotniska trzeba więc urealnić. Uaktualnienia zapewne wymagają też kosztorysy. Jednak zatrzymanie inwestycji byłoby mało rozsądne. Już w 2010 r. analiza robiona przez firmę PwC na zlecenie rządu wykazała, że powstanie nowego centralnego lotniska jest niezbędne. Głównym argumentem za budową było rychłe osiągnięcie kresu przepustowości Okęcia, które ma ograniczone możliwości powiększenia. ©℗