Od pierwszych wyborów samorządowych w 1990 roku do ostatnich w 2018 frekwencja wyborcza stopniowo rosła; w 1990 roku wyniosła 42,27 proc. w skali kraju, w 2018 - 54,9 proc. Cały czas wybory samorządowe cieszyły się jednak mniejszym zainteresowaniem niż parlamentarne czy prezydenckie. We wszystkich dotychczasowych wyborach samorządowych, w których odbyła się druga tura, odnotowano w niej wyraźnie niższą frekwencję niż w pierwszej. Pytany o to zjawisko, prof. Flis zwrócił uwagę, że dla różnicy frekwencji między pierwszą a drugą turą znaczenie może mieć szereg czynników, jak choćby gwałtowny spadek temperatury skłaniający wyborców do zostania w domach.

W niedzielę odbędzie się pierwsza tura wyborów samorządowych - dziewiątych od ustanowienia władz samorządowych w Polsce po przemianach ustrojowych. Pierwsze wybory miały miejsce w maju 1990 roku, ostatnie zaś w październiku i listopadzie (druga tura) 2018 roku.

Wybory samorządowe w 2018 roku

Wybory 2018 roku osiągnęły największą w historii wyborów lokalnych w Polsce frekwencję - do urn w skali kraju poszło wtedy 54,9 proc. uprawnionych do głosowania w pierwszej i 48,83 w drugiej. Były to pierwsze wybory samorządowe, w których frekwencja w pierwszej turze przekroczyła 50 proc.; we wcześniejszych wahała się ona od 42,27 proc. frekwencji w 1990 roku do 47,4 proc. w 2014 roku i stopniowo rosła. Wyjątkowo niską frekwencję zanotowano w wyborach 1994 roku, gdy zagłosowało jedynie 33,78 proc. uprawnionych.

Mniejsze zainteresowanie wyborami samorządowymi

Wybory samorządowe stale cieszyły się również mniejszym zainteresowaniem niż wybory ogólnokrajowe - parlamentarne i prezydenckie, z wyłączeniem europejskich. Do tej pory w każdym wypadku wybory samorządowe odnotowywały mniejszą frekwencję niż odbywające się w tych samych lub pobliskich latach wyborach parlamentarnych i prezydenckich.

Frekwencja wyborcza w ostatnich latach

W ostatnich wyborach parlamentarnych w październiku ub.r. frekwencja wyniosła 74,38 proc. i była rekordowa we wszystkich typach wyborów od czasu transformacji ustrojowej. Z kolei w ostatnich wyborach prezydenckich latem 2020 roku frekwencja wyniosła 64,51 proc. w pierwszej turze i w drugiej 68,18.

Socjolog z UJ prof. Jarosław Flis zwrócił uwagę, że w ostatnich wyborach w 2018 roku frekwencja wzrosła m.in. ze względu na mobilizację mieszkańców dużych miast, którzy, jak ocenił, potraktowali wybory jako okazję do podkreślenia roli i podtrzymania pozycji partii opozycyjnych na arenie ogólnopolskiej. "Wtedy ta frekwencja się zrównała w całym kraju" - powiedział, zaznaczając, że standardowo wyższa frekwencja w wyborach samorządowych widoczna jest na wsiach i w mniejszych miejscowościach.

Ekspert ocenił, że w przypadku dużych miast można mówić o większym utożsamieniu władz lokalnych z podziałami centralnymi, a zatem wyborów samorządowych z ogólnokrajowymi.

Badacz zauważył też, że w przypadku wyborów samorządowych można zaobserwować prawidłowość, wedle której wybory na wyższym szczeblu - do sejmików czy wybory w największych miastach - mają bardziej "partyjny" charakter niż te w gminach czy powiatach, gdzie częściej znaleźć można kandydatów bez jednoznacznego powiązania z którąś z ogólnopolskich partii politycznych.

Czynniki niższej frekwencji w drugiej turze

We wszystkich dotychczasowych wyborach samorządowych, w których odbyła się druga tura, odnotowano w niej wyraźnie niższą frekwencję niż w pierwszej. Pytany o to zjawisko, prof. Flis zwrócił uwagę, że dla różnicy frekwencji między pierwszą a drugą turą znaczenie może mieć szereg czynników, jak choćby gwałtowny spadek temperatury skłaniający wyborców do zostania w domach, tak jak to miało miejsce podczas drugiej tury wyborów samorządowych w 2010 roku.

Po drugie, jak wskazał prof. Flis, wiele zależy od układu sił między lokalnymi kandydatami po pierwszej turze. "Wszystko zależy od siły drugiego kandydata - jeśli do drugiej tury wchodzi dwójka kandydatów ze słabym poparciem, to znaczy, że wiele osób głosowało na innych, którzy odpadli; te osoby często zostają w domu. (...) Jeżeli wchodzi jeden silny kandydat i jeden słaby - zwłaszcza jeżeli np. ten silny jest obecnym burmistrzem, a drugi jego konkurentem - to wtedy wielu osobom wydaje się, że sprawa jest już rozstrzygnięta i też rezygnują" - tłumaczył.

Jak dodał, na ewentualny wzrost zainteresowania drugą turą wyborów samorządowych może mieć wpływ silna polaryzacja między dwójką kandydatów, którzy do niej weszli z podobnym, dużym poparciem, np. po około 40 proc. "Wtedy frekwencja może nawet podskoczyć względem pierwszej tury" - ocenił prof. Flis.