W najbliższych tygodniach były minister obrony Mariusz Błaszczak i jego najbliżsi współpracownicy mogą się spodziewać konsekwencji za odtajnienie części planu obrony Polski.

Plan użycia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej Warta – 00101 – tak nazywa się dokument, który szczegółowo opisywał sposób, w jaki przed ewentualnym atakiem Rosji miało nas w 2011 r. bronić Wojsko Polskie. W trakcie kampanii wyborczej do parlamentu jesienią 2023 r. kilka stron tego planu zostało odtajnionych i wykorzystanych do walki wyborczej przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy zarzucali swoim poprzednikom to, że chcieli „oddać” Polskę na wschód od linii Wisły Rosjanom i że plan po kilku dniach zakładał obronę na linii tej rzeki. Takie wnioski wydają się jednak mocno naciągane.

– Problem w tym, że nawet odtajnienie kilku fragmentów pokazuje doświadczonym operacyjnie generałom, co miało się dziać wcześniej, przed tą obroną na linii Wisły. Nawet jeśli ten plan nie jest już aktualny, to jego ujawnienie jest karygodne, ponieważ klocki, którymi dysponujemy, wciąż są te same – mamy podobną liczbę brygad, a sprzęt też się radykalnie nie zmienił. Geografia się nie zmienia, a to oznacza, że sposób, w jaki będziemy się bronić, nie może być diametralnie inny – mówi DGP generał będący już w rezerwie. – Z jednostki wojskowej można wylecieć za to, że się ujawni dokumenty zastrzeżone. A tutaj ujawniono materiały ściśle tajne i nikt nie poniósł konsekwencji – dodaje. Aby zrozumieć, jak istotny jest to dokument, należy wiedzieć, że nawet dowódcy dywizji, których sformowanych w Polsce mamy cztery, nie znają jego całości. Gdy się z nim zapoznają, to udają się do specjalnego pomieszczenia w Sztabie Generalnym, „za kraty”, i poznają tylko wycinek, który dotyczy ich jednostki. Całość zna zaledwie kilka, kilkanaście osób w państwie.

Obecnie w Ministerstwie Obrony Narodowej trwa audyt, który bada funkcjonowanie resortu w ostatnich latach, a Służba Kontrwywiadu Wojskowego zajmuje się odtajnieniem wspominanego dokumentu. Za przygotowanie projektu decyzji o odtajnieniu fragmentu planu „Warta” miała odpowiadać Agnieszka Glapiak, która przesłała go do departamentu ochrony informacji niejawnych. Decyzję najpewniej podpisał osobiście minister Mariusz Błaszczak, a w sam proces decyzyjny miał też być zaangażowany Piotr Zuzankiewicz, ówczesny dyrektor departamentu strategii i planowania MON. Oboje należeli do najbliższych współpracowników polityka, Glapiak pełniła funkcję dyrektor Centrum Operacyjnego MON od 2018 r., ale nawet po odejściu była szarą eminencją w resorcie. Najpewniej w ciągu kilku najbliższych tygodni sprawa zostanie skierowana do prokuratury i całej trójce mogą zostać postawione zarzuty w związku z ujawnieniem tego dokumentu. Warto dodać, że sam proces odbył się poza wiedzą ówczesnego szefa Sztabu Generalnego gen. Rajmunda Andrzejczaka, co jest kolejnym przykładem tego, że minister Mariusz Błaszczak starał się go omijać.

Zarzutów związanych z ujawnieniem informacji niejawnych może się spodziewać także Sławomir Cenckiewicz, który był przewodniczącym Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022. W trakcie swoich działań komisja odtajniła m.in. protokoły przesłuchań Donalda Tuska (dziś premiera) i Tomasza Siemoniaka (dziś ministra koordynatora ds. służb specjalnych) dotyczących współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską służbą FSB w latach, gdy sprawowali funkcje premiera i ministra obrony narodowej. I choć art. 13 ustawy o komisji mówi, że „Członkowie Komisji nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania funkcji w Komisji”, to prokuratura takie działanie może jednak uznać jako wykraczające poza ten zakres. ©℗