Były premier Mateusz Morawiecki uważa, że rządzącym ewidentnie nie zależy na dobrej współpracy z prezydentem. "Oni jawnie uwłaczają podstawowym prerogatywom prezydenckim" - ocenił wiceprezes PiS. Jego zdaniem "takie psucie państwa" może mieć poważne konsekwencje w przyszłości.

Polityk podczas czwartkowej konferencji prasowej był pytany o decyzje premiera Donalda Tuska o powołaniu Dariusza Korneluka na stanowisko Prokuratora Krajowego bez opinii prezydenta w tej sprawie, a także o decyzję MSZ ws. rozpoczęcia procedury odwołania 50 ambasadorów.

Według byłego premiera „rządzącym ewidentnie nie zależy na dobrej współpracy z prezydentem". "Wręcz przeciwnie, w ten sposób oni jawnie uwłaczają podstawowym prerogatywom prezydenckim. Niszczą tę prerogatywę, niszczą de facto konstytucję” – ocenił Morawiecki.

W jego opinii „takie psucie państwa” może mieć bardzo poważne konsekwencje w przyszłości. „Każdy rząd, który przyjdzie, będzie mógł niszczyć prokuraturę, sądy, wymieniać ambasadorów, wymieniać tych urzędników, prezesów, przewodniczących różnych instytucji państwowych, którzy mają ustawowo zagwarantowaną kadencyjność. I powie: no jak to, to tamten demokratyczny, uśmiechnięty, europejski rząd von der Leyen (szefowa KE Ursula von der Leyen - przyp. PAP), Tuska mógł niszczyć te instytucje i mógł sobie tak o wymieniać, to my też możemy” – wskazywał wiceprezes PiS.

Premier Donald Tusk powołał w czwartek prok. Dariusza Korneluka na nowego Prokuratura Krajowego. Korneluk został wyłoniony w konkursie przez zespół MS. Jako PK nie jest uznawany jednak przez obecną opozycję, prezydent Andrzej Duda nie zaopiniował jego kandydatury.

Natomiast w środę MSZ przekazało, że szef resortu Radosław Sikorski podjął decyzję o zakończeniu misji przez ponad 50 ambasadorów oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu. Ministerstwo poinformowało również, że proponowane zmiany zostały przedstawione w ramach Konwentu Służby Zagranicznej, a po ich akceptacji przez premiera Donalda Tuska zostały uruchomione praktyczne procedury odwoławcze. Jednocześnie MSZ wyraziło nadzieję "na zgodne współdziałanie w tej sprawie najważniejszych władz w kraju".

Prezydent Duda, pytany o tę sprawę w środę, powiedział, że "nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać, ani odwołać bez podpisu prezydenta". "Fundamentalne znaczenie ma tutaj decyzja, którą podejmuje Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej" - zaznaczył Duda. (PAP)

rbk/ sdd/