Demagogia bardzo pomaga w kampanii wyborczej, jednak można zostać zakładnikiem swoich niemądrych i głoszonych pod publiczkę obietnic. Przywrócenie ryczałtowej składki zdrowotnej jest takim właśnie szkodliwym kampanijnym pomysłem, który teraz wiąże ręce partiom tworzącym trzon sejmowej większości, a także psuje relacje wewnątrz koalicji.

Zmiany w sposobie poboru składki zdrowotnej od przedsiębiorców to jedna z najpilniejszych spraw” – napisał na platformie X marszałek Szymon Hołownia. Wcześniej, podczas samorządowej konwencji programowej, wspólnie z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem postawili wręcz ultimatum rządowi. „Kwestia składki zdrowotnej to nasze być albo nie być w koalicji” – mówił lider Trzeciej Drogi. „Trwają prace nad zmianami w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców. […] Nie trzeba nas poganiać ani wprowadzać ludzi w błąd nieprawdziwymi spekulacjami” – odpisała na X szefowa resortu zdrowia Izabela Leszczyna z KO.

Wydawało się, że zgrzyty będą się pojawiać głównie między Trzecią Drogą a Lewicą. Tym bardziej że w sprawie składki zdrowotnej TD i KO w kampanii wyborczej zgodnie obiecywały odwrócenie w tym zakresie Polskiego Ładu. Jak jednak zauważył swego czasu raper Sokół, punkt widzenia się zmienia zależnie od stanu w kieszeniach. Po przejęciu Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Zdrowia Koalicja Obywatelska stała się mniej chętna do spełniania swoich demagogicznych obietnic, gdyż to ona będzie odpowiedzialna za dopięcie budżetu państwa i NFZ po ich spełnieniu.

Ten nagły wzrost pragmatyzmu było widać już po kształcie umowy koalicyjnej – zdecydowanie mniej radykalnej od zapowiedzi przedwyborczych. „Odejdziemy od opresyjnego systemu podatkowo-składkowego m.in. poprzez wprowadzenie korzystnych i czytelnych zasad naliczania składki zdrowotnej” – czytamy w umowie, co można rozumieć na przeróżne sposoby. W 100 konkretach KO na pierwsze 100 dni rządów deklaracja była zdecydowana: „Wrócimy do ryczałtowego systemu rozliczania składki zdrowotnej”. Natomiast Trzecia Droga obiecywała: „Zaczniemy od regulacji składki zdrowotnej. Przez zmiany wprowadzone przez Polski Ład nie można odliczyć jej od podatku i de facto stała się ona nowym podatkiem. Cofniemy tę regulację”.

Polski Ład i zmiana w sposobie naliczania składki zdrowotnej

O co dokładnie chodzi? W sprawie składki zdrowotnej Polski Ład zmienił dwie rzeczy – zlikwidował możliwość odliczenia jej od podatku i wprowadził jej proporcjonalny wymiar dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Wcześniej obowiązywała ich składka ryczałtowa. W roku 2021 wszyscy jednoosobowi przedsiębiorcy płacili 382 zł – niezależnie od osiąganego dochodu, z czego 329 zł można było sobie odliczyć. Dla kogoś zarabiającego 25 tys. zł miesięcznie była to kwota zupełnie symboliczna.

W wyniku reformy osoby prowadzące działalność zaczęły płacić 9 proc. deklarowanego dochodu, czyli dokładnie tyle, ile pracownicy etatowi. Koniec możliwości odliczenia składki od podatku został skompensowany z ogromnym naddatkiem dzięki podniesieniu kwoty wolnej od opodatkowania z 8 tys. zł do 30 tys. zł oraz obniżeniu podstawowej stawki PIT z 17 proc. do 12 proc. Przedsiębiorcy rozliczający się podatkiem liniowym nie mogli skorzystać z tych ulg (brak kwoty wolnej), więc wysokość ich składki ustalono na poziomie niemal dwukrotnie niższym (4,9 proc.).

Reforma składki zdrowotnej przedsiębiorców wprowadzona w Polskim Ładzie nie była więc skokiem na portfele przedsiębiorców, tylko likwidacją jednego z ich przywilejów (wciąż pozostały jeszcze przynajmniej dwa – ryczałtowe składki emerytalne oraz możliwość przejścia na podatek liniowy). I była to kwestia zwyczajnej sprawiedliwości. Dlaczego ta statystycznie bardzo dobrze uposażona grupa zawodowa miałaby płacić na zdrowie mniej niż pracownicy?

Na to pytanie odpowiedział Szymon Hołownia. „Tego oczekują od nas ludzie, którzy budują dobrobyt Polski” – wyjaśnił na platformie X. Najwyraźniej według lidera Polski 2050 wszystkie zasługi dla budowania naszego PKB można przypisać osobom fizycznym prowadzącym działalność gospodarczą, których jest ok. 2 mln. A co z 14 mln pracowników etatowych, którzy pracują nie mniej ciężko, a często znacznie bardziej produktywnie? Na zdrowy rozum pracownik zatrudniony w dużej fabryce motoryzacyjnej tworzy większą część PKB niż właściciel drobnej firmy remontowej.

Spójrzmy na sprawę czysto statystycznie. Jednoosobowe działalności gospodarcze to najczęściej drobne biznesy z sektora mikroprzedsiębiorstw. Według raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Pułapka małej skali” stanowią one aż 97 proc. wszystkich firm w Polsce, ale odpowiadają za ledwie 29 proc. PKB. Cały sektor małych i średnich przedsiębiorstw (poniżej 250 zatrudnionych) produkuje głównie na rynek krajowy. „Eksport MŚP trafia na rynki zagraniczne przede wszystkim za pośrednictwem dużych przedsiębiorstw, jedynie 27 proc. MŚP eksportuje bezpośrednio. Zarazem bezpośredni eksporterzy z MŚP zazwyczaj eksportują na rynki bliższe” – czytamy w raporcie PIE.

Przywrócenie ryczałtowej składki zdrowotnej jest szkodliwym kampanijnym pomysłem, który teraz wiąże ręce partiom tworzącym sejmową większość, a także psuje relacje wewnątrz koalicji

Według Sławomira Ćwika, posła Polski 2050, składka zdrowotna przedsiębiorców powinna zostać obniżona, gdyż Polsce brakuje inwestycji prywatnych, a „małe firmy inwestują najefektywniej”. Trudno powiedzieć, z czego poseł Ćwik wywiódł ten wniosek. Małe przedsiębiorstwa właśnie inwestują niechętnie i zwykle nie są zainteresowane własnym wzrostem. Zaledwie 18 proc. mikrofirm przebadanych przez PIE zwiększyło w latach 2015–2019 zatrudnienie. W latach 2010–2018 przeciętna wartość eksportu mikroprzedsiębiorstw wzrosła dokładnie o… 0 proc. Średnia produktywność jednej osoby w mikroprzedsiębiorstwach jest aż trzykrotnie niższa niż tych w dużych firmach. Mikrofirmy z Czech i Węgier notują wyższą produktywność na jednego pracownika od tych z Polski, chociaż cała polska gospodarka ma ją wyższą niż Czechy i Węgry i jest to efekt zdecydowanej przewagi pod tym względem dużych przedsiębiorstw znad Wisły nad analogicznymi firmami znad Wełtawy i Balatonu. Pracownik z większej polskiej firmy wypracowuje średnio 90 tys. dol. rocznie (jeśli liczyć według parytetu siły nabywczej), tymczasem z Węgier i Czech 80 tys. dol.

Jeszcze dalej w demagogii poszedł jednak lider Polski 2050. „Polski budżet najadł się upadłościami polskich firm ponad miarę” – stwierdził Hołownia. To już jest stwierdzenie czysto kuriozalne, gdyż budżet na upadłościach firm w żaden sposób nie korzysta. Wręcz przeciwnie! Nawet jeśli przyjąć, że miała to być metafora, to i tak trudno w tym znaleźć jakikolwiek sens.

Urealnienie składki zdrowotnej

W ostatnich latach w Polsce wprowadzono wiele ulg i przywilejów podatkowo-składkowych dla jednoosobowych firm. Mowa o „składce na start” (tylko zdrowotna przez pierwsze pół roku działalności), „małym ZUS plus”, uldze IP Box, która umożliwia opodatkowanie dochodów z wytworzonych lub ulepszonych praw własności intelektualnej stawką wysokości ledwie 5 proc. Większość jednoosobowych przedsiębiorców skorzystała również z powszechnego obniżenia stawki PIT do 12 proc. oraz podwyższenia kwoty wolnej do 30 tys. zł. Nie mówiąc już o hojnych dotacjach w czasie pandemii.

Trzeba też pamiętać, że urealnienie składki zdrowotnej płaconej przez przedsiębiorców przyniosło NFZ ok. 7 mld zł. Ochrona zdrowia w Polsce wymaga dofinansowania. Przyznaje to przecież także Trzecia Droga, która wśród swoich gwarancji umieściła wzrost publicznych nakładów na zdrowie do 7 proc. PKB. Jak chce ten cel osiągnąć, broniąc równocześnie przywilejów składkowych istotnej części aktywnych zawodowo?

W czasie kampanii wyborczej jedną z największych orędowniczek przywrócenia ryczałtowej składki NFZ była Izabela Leszczyna. Historia sprawiła jej jednak psikusa, gdyż po wyborach to ona stanęła na czele Ministerstwa Zdrowia – i to ona będzie rozliczana z poprawy efektywności systemu, czego bez dodatkowych pieniędzy przeprowadzić się nie da. Nic więc dziwnego, że obecnie nie pali się już do spełnienia jednej z głównych obietnic KO i TD. Chociaż przekonuje, że te postulaty wciąż są w mocy, to wypowiada się tak, że trudno wywnioskować, jaki kształt będą miały nowe przepisy. Nie ma już wprost mowy o przywróceniu składki ryczałtowej, za to – jak napisała Leszczyna na X – „zmiana obejmie składkę od aktywów trwałych i część podstawową składki”.

Można więc przypuszczać, że przedsiębiorcy nie będą musieli naliczać wyższej składki za okresy, w których zanotowali wzrost dochodów z powodu np. sprzedaży samochodu. Jedną z rozważanych opcji jest rozwiązanie zastosowane w przypadku podatników rozliczających się ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych. Płacą oni ryczałtową składkę uzależnioną od wysokości przychodów – poniżej 60 tys. rocznie to 420 zł miesięcznie, w przedziale 60–300 tys. składka wynosi niespełna 700 zł, a powyżej 300 tys. to 1260 zł. Takie rozwiązanie byłoby ukłonem w stronę bogatszych. Składka w najwyższym przedziale obliczana jest od 14 tys. zł miesięcznie, a więc wszystko ponad tę kwotę pozostaje nieoskładkowane.

Odpowiedzialna za finanse oraz zdrowie Koalicja Obywatelska jest związana nie tylko własnymi zapowiedziami z kampanii, lecz także naciskiem dwójki koalicjantów. Mogłaby jeszcze udawać, że chciałaby je zrealizować, ale nie może, bo nie zgodzi się koalicjant nr 4. Tyle że Konfederacja już zapowiedziała, że zagłosuje za, dzięki czemu będzie można uchwalić przepisy nawet bez poparcia Lewicy, więc ta wymówka nie zadziała. Zapewne będziemy mieli do czynienia z jakąś próbą rozwodnienia sprawy, by można było się pochwalić realizacją obietnicy, a przy tym nie nadwyrężyć budżetu NFZ.

To będzie jednak oznaczać wprowadzenie kolejnego – obok powszechnego oraz dla ryczałtowców – mechanizmu naliczania składki. Przypomnijmy więc na koniec pierwsze zdanie z 12 gwarancji Trzeciej Drogi z czasów kampanii wyborczej. Brzmiało ono: „Uporządkujemy i uprościmy system podatkowy”. ©Ⓟ