Wicepremier, szef MON i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz uznali decyzję marszałka za "słuszną". Także Mirosław Suchoń (Polska2050-TD) jest zdania, że to mądra decyzja. Krytykują ją politycy Lewicy. "Prawa kobiet się wprowadza, a nie nimi gra" - napisał Robert Biedroń.

Najpierw wybory, później prawa kobiet

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował we wtorek wieczorem w TVN24, że podjął decyzję, by projekty dotyczące aborcji były procedowane w Sejmie 11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych. Hołownia podkreślił, że robi wszystko, by Sejm poważnie zajął się tymi projektami. "Natomiast żyjemy w rzeczywistości politycznej, a nie idealnej, jesteśmy w środku bardzo gorącej kampanii wyborczej" - podkreślił. Wyraził również nadzieję, że tego dnia "będzie już przestrzeń do tego, by trochę spokojniej porozmawiać".

"Słuszna decyzja Szymona Hołowni w sprawie terminu prac nad projektami dotyczącymi aborcji. Złożone w tej kwestii projekty wymagają rzetelnej parlamentarnej debaty i nie powinny być częścią kampanijnej rozgrywki" - napisał na portalu X wicepremier, szef MON Włodzimierz Kosiniak-Kamysz.

Pozytywnie ocenił decyzję Hołowni również szef klubu Polski 2050 Mirosław Suchoń. „Bardzo, bardzo mądra decyzja Marszałka Sejmu o tym, że projekty dot. aborcji będą procedowane po pierwszej turze wyborów samorządowych" - napisał polityk.

Innego zdania są politycy Lewicy. "Prawa kobiet TERAZ! Ciągle odkładanie tej sprawy to po prostu tchórzostwo I granie w jednym obozie z PiSem!" - napisał na platformie X wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek.

Według europosła z Lewicy Roberta Biedronia, "prawa kobiet się wprowadza, a nie nimi gra". Biedroń przypomniał też, że "gdyby nie kobiety, które 15 października (ub. roku - PAP) tłumnie poszły głosować, dziś dalej rządziłby PiS". "Ten, kto gra prawami kobiet, lekceważy ich siłę, którą pokazały w wyborach" - dodał.

Co wspólnego mają wybory i prawa kobiet? Dziemianowicz-Bąk odpowiada

Decyzję skomentowała też minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. "Co wspólnego mają wybory samorządowe z prawami kobiet? Na przykład to, że można w nich NIE głosować na tych, którzy tych praw kobietom odmawiają" - napisała.

W listopadzie zeszłego roku Lewica złożyła dwa projekty ustaw w sprawie liberalizacji przepisów aborcyjnych. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.

Pod koniec stycznia br. do Sejmu wpłynął projekt grupy posłów klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania.

Oprócz tych projektów pod koniec lutego Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) złożyły w Sejmie projekt ustawy, który odwraca wyrok TK z 2020 r. w sprawie przepisów dot. aborcji. Politycy TD zapowiedzieli też wniosek dotyczący referendum w tej sprawie.

Obecne przepisy dot. aborcji

Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku TK z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju.