Wymiana jednej trzeciej składu co trzy lata, wybór sędziów większością trzech piątych przez Sejm, skrócenie kadencji prezesa do trzech lat – taki jest pomysł koalicji na zmiany w konstytucji.

– Czas najwyższy, aby doprowadzić do naprawy sytuacji w Trybunale Konstytucyjnym – mówił wczoraj w Sejmie minister sprawiedliwości Adam Bodnar, przedstawiając pakiet rozwiązań dotyczących sądu konstytucyjnego. Składa się on z czterech elementów: opisanego przez nas wczoraj projektu uchwały Sejmu „w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015–2023 w kontekście działalności Trybunału Konstytucyjnego”, propozycji zmian w konstytucji oraz dwóch projektów ustaw o TK (tzw. materialnej i przepisów wprowadzających). Jak podkreślał Maciej Berek, przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów, w ostatnich latach trybunał rozpatrywał 2,5 razy mniej skarg konstytucyjnych niż wcześniej, a sądy skierowały do niego 4 razy mniej pytań prawnych.

Poza zmianami ujętymi w trzech projektach ustaw rządzący przedstawili także projekt uchwały Sejmu. Oprócz wskazania wadliwości wyboru sędziów dublerów czy podważenia prezesury Julii Przyłębskiej znajduje się w nim także apel do wszystkich obecnych sędziów TK o rezygnację; a do instytucji państwowych o nierespektowanie orzeczeń obecnego trybunału.

Przygotowaniem projektu zmian konstytucji ma się zająć Senat, natomiast na najbliższym posiedzeniu izby niższej posłowie mają przyjąć zaprezentowaną uchwałę.

PiS nie zamierza współpracować z koalicją rządzącą w tej sprawie. – Mamy do czynienia z zagrywką będącej u władzy grupy, która łamie konstytucję, dlatego nie bierzemy tej inicjatywy na poważnie – mówi DGP Jarosław Kaczyński, prezes PiS. Jego zdaniem „musi istnieć mechanizm, by takie niekonstytucyjne działania, mimo wygranych wyborów, były zablokowane przez odpowiednie instytucje”.

– Taki plan zmian w konstytucji mam opracowany, ale nie sądzę, by druga strona chciała o tym rozmawiać. Polska potrzebuje nowej konstytucji, która uniemożliwi powtórzenie się takich wydarzeń i zablokuje recydywę postkomunizmu – dodaje Jarosław Kaczyński.

Projekt uchwały Koalicji 15 października w sprawie TK stwierdza, że obecnie nie pełni on konstytucyjnej funkcji. Zawiera apel do wszystkich sędziów Trybunału o rezygnację, stwierdza nieważności wyboru tzw. dublerów i uznaje, że Julia Przyłębska nie jest prezesem, przypominając, że dopuszczała się manipulowania składami orzekającymi. Przyjmując uchwałę, Sejm zwróciłby się do innych organów państwa, by nie stosowały orzeczeń obecnego TK. W projekcie jest też zapowiedź zmian w konstytucji i stworzenie Trybunału Konstytucyjnego od podstaw.

Uchwały i konstytucja

W praktyce może się paradoksalnie okazać, że jedynym obecnie elementem pakietu niosącym za sobą jakąś sprawczość, będzie uchwała Sejmu, a nie ustawy. Po pierwsze chodzi o to, jak uchwałę zinterpretuje rząd i Rządowe Centrum Legislacji. – Celem jest stworzenie podkładki do tego, by wyroków TK albo nie publikować w ogóle, albo opatrywać je stosowną adnotacją o ich wadliwości. Jest duża presja na ten pierwszy wariant, bo celem jest praktyczne „wyłączenie” dzisiejszego trybunału – słyszymy od jednego z rozmówców zorientowanych w temacie.

Po drugie, w projekcie zawarta jest też „odezwa” Sejmu do innych instytucji państwowych, by ignorowały orzeczenia obecnego TK. „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej stoi na stanowisku, że uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy” – wynika z projektu uchwały.

Projekt nowelizacji konstytucji, nad którym prace ma zacząć Senat, przewiduje wprowadzenie zmian w dwóch przepisach ustawy zasadniczej, tj. w art. 193 i art. 194. Pierwszy z nich w nowym brzmieniu zakłada, że każdy sąd może przedstawić trybunałowi pytanie prawne co do zgodności aktu normatywnego z konstytucją, jeżeli bezpośrednie stosowanie konstytucji będzie niewystarczające. W praktyce oznacza to umocowanie w konstytucji stosowanej już przez sądy rozproszonej kontroli konstytucyjności

Z kolei zmiana art. 194 dotyczy zmiany organizacji i sposobu funkcjonowania TK. Zgodnie z tą propozycją trybunał dalej będzie składał się z 15 sędziów wybieranych przez Sejm na dziewięcioletnią kadencję, natomiast pojawi się ograniczenie dla delegowania tam parlamentarzystów czy członków rządu. Musiałyby bowiem upłynąć co najmniej cztery lata od odejścia z tych funkcji, zanim można by zostać sędzią TK. Prezesa i wiceprezesa TK dalej ma powoływać prezydent spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, ale na trzy lata i z zastrzeżeniem, że na nie więcej niż dwie kadencje.

Projekt zakłada, że z dniem wejścia w życie ustawy wygasa kadencja dotychczasowych sędziów TK, a sędziowie pełnią swoje funkcje do czasu wyboru następców. Sposób wyłonienia kolejnego składu TK miałby być zgodny z tym, co opisywaliśmy w DGP. A więc w pierwszym kroku wybierani byliby przez Sejm większością trzech piątych (co wymaga udziału opozycji), a w kroku drugim – jeśli nie uda się dokonać wyboru w ciągu dwóch miesięcy od wejścia w życie przepisów – bezwzględną większością.

Projekt nie przewiduje jednak, ile prób wyboru większością kwalifikowaną trzech piątych należy podjąć w okresie owych dwóch miesięcy, przed przejściem do wyboru sędziów TK bezwzględną większością.

Na trzy, sześć i dziewięć lat

Kolejna różnica jest taka, że na początku pięciu sędziów ma zostać wybranych tylko na trzy lata, kolejnych pięciu – na sześć lat, i tylko pięciu od razu na dziewięć lat. Jak tłumaczą nasi rozmówcy z rządu, chodzi o to, by uniknąć w przyszłości sytuacji, w której ta sama większość sejmowa (rządząca przez dwie kadencje z rzędu, co ostatnimi czasy staje się polityczną regułą) wybierałaby cały skład TK.

Co więcej, by zapobiec w przyszłości obstrukcji ze strony prezydenta, w postaci nieodebrania przysięgi od sędziów wyłonionych przez Sejm, głowa państwa byłaby zobowiązana do zaprzysiężenia w terminie siedmiu dni od daty dokonania wyboru.

Jeśli chodzi o projekty ustaw o Trybunale Konstytucyjnym i przepisach wprowadzających ustawę o TK, to opierają się one na propozycjach przygotowanych przez Fundację Batorego. – Z naszego punktu widzenia ważne jest, by praworządność była przywracana metodami praworządnymi – mówił Krzysztof Izdebski, ekspert Fundacji im. Stefana Batorego

Oczywiście otwartą kwestią pozostaje nie tylko to, na ile ten plan będzie realizowany, biorąc pod uwagę arytmetykę sejmową, lecz także czy i na ile parlamentarzyści będą chcieli dokonać w swoich zmian.

– Mam obawę, że ten pakiet będzie długo przyjmowany. Zmiana konstytucji w zasadzie nie wchodzi w grę, a to byłoby najlepsze rozwiązanie. Nie wyobrażam sobie, by ktoś miał wchodzić do TK i wyprowadzać z niego sędziów dublerów, zresztą na to się nawet nie zanosi. Raczej pójdzie to w kierunku nieuznawania obecnego TK, który jest i tak dysfunkcyjny – mówi DGP Krzysztof Izdebski.

Nie będzie zgody

Jak przypomina prof. Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego, nowelizacja konstytucji uzależniona jest od osiągnięcia wyjątkowego konsensu w Sejmie, bo wymaga to poparcia co najmniej 307 posłów. – Trudno powiedzieć, czy zważywszy na obecną sytuację, która nie sprzyja dialogowi niezbędnemu do dokonania zmiany konstytucji, byłoby to możliwe – mówi konstytucjonalista. Jego zdaniem projekt zmiany ustawy zasadniczej znalazły się propozycje budzące zarówno wątpliwości, jak i aprobatę.

– Uznanie, że w pierwszej kolejności każdy sąd powszechny będzie rozstrzygał kwestie konstytucyjności, wbrew oczekiwaniom, przynajmniej na początku może doprowadzić do chaosu prawnego i nierówności wobec prawa. Różne sądy mogą bowiem w różny sposób rozumieć konstytucję, co będzie wymagało ujednolicenia przez Sąd Najwyższy, a to z kolei doprowadzi do nadania SN kompetencji paralelnych w stosunku do uprawnień TK – zwraca uwagę prof. Piotrowski. Pozytywnie natomiast ocenia wprowadzenie karencji przy wyborze na sędziego TK byłego posła czy członka rządu. – To powinno sprzyjać odpolitycznieniu TK. Natomiast jeśli chodzi o kluczową kwestię wyboru całego nowego składu TK, to może się okazać, że politycy mający teraz bezwzględną większość w Sejmie zdecydują o całym składzie trybunału, niezależnie od długości indywidualnych kadencji w pierwszym okresie. Wystarczy, że nie uda się wybrać sędziów większością trzech piątych. Istnieje więc poważne ryzyko upolitycznienia TK, tyle że na modłę obecnej większości sejmowej.

PiS nie zamierza wejść do gry o TK na zasadach proponowanych przez koalicję rządzącą. – Uchwałę o TK wprowadza się w czasie, gdy ma być protest przeciwko Zielonemu Ładowi. Będziemy bronili TK w parlamencie, także wtedy, gdy dojdzie do próby działań siłowych – zapowiada ważny polityk PiS.

Bardzo krytycznie patrzy na zapowiedzi koalicji Pałac Prezydencki. – Uchwała nie jest w żaden sposób skuteczna, to stanowisko Sejmu, więc nie wpływa na skład TK – podkreśla prezydencka minister Małgorzata Paprocka. – Gdyby naprawdę okazało się, że w uchwale jest nawoływanie do niestosowania się do orzeczeń TK, to mamy nawoływanie do anarchii – dodaje Paprocka.