Rząd chce renegocjować Krajowy Plan Odbudowy i jego nową wersję przekazać Brukseli jeszcze w lutym. KE dotychczas stanowczo wykluczała możliwość rewizji KPO, który musi zostać zrealizowany do końca 2026 r.

Z funkcjonującego od trzech lat Funduszu Odbudowy Polska zaczyna korzystać dopiero teraz. Konflikt rządu Mateusza Morawieckiego z Komisją na gruncie praworządności i reform wymiaru sprawiedliwości doprowadził do sytuacji, w której przyznane w negocjacjach środki dla Polski nie mogły być wypłacane w związku z niespełnianiem wymogów, czyli tzw. kamieni milowych.

Ostateczny kształt KPO, wraz z listą inwestycji, kamieni milowych oraz harmonogramem czasowym wdrażania planu, został wynegocjowany przez rząd PiS i zaakceptowany ostatecznie przez Brukselę w czerwcu 2022 r. Od tego czasu KE konsekwentnie powtarzała, że plan nie będzie renegocjowany, a swojego stanowiska nie zmieniła także po wygranych przez obecną koalicję rządzącą wyborach. Kolejni rzecznicy Komisji podkreślali, że obowiązuje umowa zawarta z poprzednim rządem i nowy rząd, chcąc uzyskać środki z Funduszu Odbudowy, będzie musiał zrealizować reformy i spełnić wymogi, na które zgodził się rząd Morawieckiego. Tymczasem szefowa resortu funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapowiedziała, że cały plan będzie renegocjowany, a nowa wersja zostanie przesłana do Brukseli jeszcze w tym miesiącu.

Kompletna rewizja

Zapowiedź renegocjacji KPO pojawiła się w wypowiedzi Pełczyńskiej-Nałęcz dla „Faktu” i ma związek – jak stwierdziła minister – z gigantycznym opóźnieniem w możliwości realizacji inwestycji. Fundusz Odbudowy istotnie musi być rozliczony w 2026 r. i wszystkie inwestycje przewidziane w krajowych planach muszą zostać zrealizowane, a środki wydane dokładnie w tym terminie. W większości przypadków inwestycje te są ze sobą powiązane. Jeśli np. inwestycja obejmuje budowę kilkuset kilometrów ścieżek rowerowych, to jest ona podzielona na kilka etapów – każdy musi powstać w określonym czasie (z wykorzystaniem określonej transzy pieniędzy).

Nie wszystkie cele inwestycyjne są opisane tak precyzyjnie w krajowych planach, ale horyzontem zamknięcia wszystkich pozostaje 2026 r. Dlatego – jak twierdzi szefowa resortu funduszy – potrzebna jest aktualizacja, ponieważ rząd może w pełni wdrożyć KPO z ponaddwuletnim opóźnieniem. W czasach rządu PiS brak środków z Funduszu Odbudowy był rekompensowany w postaci prefinansowania inwestycji z Polskiego Funduszu Rozwoju, ale rozwiązanie było traktowane jako tymczasowe, w nadziei na osiągnięcie porozumienia z KE. Polska zresztą zrewidowała już raz swój plan, podobnie jak wszystkie pozostałe państwa, z uwagi na uzupełniający Fundusz Odbudowy program REPowerEU, który ma pomóc w uniezależnieniu się od rosyjskich surowców energetycznych. Pieniądze z tego programu już trafiły do polskiego budżetu. Teraz jednak rząd czeka na opinię w sprawie pierwszej transzy płatności, na której wydanie Bruksela ma czas do kwietnia.

I równocześnie Polska ma przygotować nowy plan, który przedstawi Komisji jeszcze w tym miesiącu. Najpierw mają zostać przeprowadzone konsultacje wszystkich resortów, a ostateczne KPO ma jeszcze przed wysłaniem do Brukseli zaakceptować premier Donald Tusk. Rewizji ma podlegać m.in. projekt elektromobilności, w którym 5 mld euro było przeznaczone na produkcję pierwszego polskiego samochodu elektrycznego – Izery, oraz projekt budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (choć tę kwestię rząd uzależnia od wyników audytu). Nie wiadomo jednak, czy rewizja będzie dotyczyć również kamieni milowych z obszaru praworządności i funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. To te zobowiązania bowiem zatrzymały możliwość wypłaty Polsce środków. W dalszym ciągu rząd nie poinformował też, w jaki sposób zamierza zrealizować kamienie milowe zakładające chociażby reformę systemu dyscyplinarnego sędziów. Potencjalne weto prezydenta w tej sprawie uniemożliwiłoby realizację zobowiązań wobec Brukseli.

Brak chętnych do renegocjacji

Praktycznie żaden kraj, z wyjątkiem Węgier, nie jest zainteresowany przedłużeniem funkcjonowania Funduszu Odbudowy. Większość ma już przyznane co najmniej dwie transze środków, a rekordziści – Włochy – złożyły wniosek o czwartą płatność. Dla 25 stolic jest to temat niemal zamknięty.

Bruksela również wykluczała dotychczas możliwość zarówno zmian w KPO, jak i przedłużenia inwestycji i wydatkowania środków po 2026 r. Wątpliwe zatem, żeby Polsce udało się zebrać koalicję państw, która mogłaby skutecznie zabiegać w Brukseli o przedłużenie funkcjonowania Funduszu Odbudowy. Dziś każdy z krajów może otrzymać maksymalnie dwie wypłaty środków w ciągu roku, natomiast realizacja całego KPO w każdym przypadku przewidziana jest na sześć, maksymalnie siedem transz. Z płatności zaliczkowych Polska uzyskała już ok. 5 mld euro, a pierwszy wniosek opiewa na kwotę 6,9 mld euro i choć został złożony w ubiegłym roku, to w przypadku zgody Komisji środki te trafią do Warszawy najszybciej późną wiosną. Wciąż jednak w kasie pozostałoby ok. 48 mld euro spośród przyznanych łącznie 60 mld euro, które trudno byłoby wydać w ciągu ok. 2,5 roku. Chyba że Bruksela zmieni zdanie i zdecyduje się na precedensową całościową rewizję KPO. ©℗