Nie ma planów podwyższenia wieku emerytalnego, poinformowała ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Seniorzy dostaną w tym roku trzynastki i czternastki; resort pracy chce także poprawić sytuację osób otrzymujących tzw. emerytury groszowe, zapowiedziała Dziemianowicz-Bąk. Deklaracje dotyczące emerytów znalazły się w odpowiedzi ministry na szczegółowe pytania posłów przedstawione w trakcie exposé Donalda Tuska. Oficjalne pismo w tej sprawie przekazano już do Sejmu.

Odpowiedz resortu pracy przesłana do Sejmu

"Stanowczo odrzucamy koncepcję podwyższenia ustawowego wieku emerytalnego" - zadeklarował resort pracy.

W odpowiedzi resortu pracy przesłanej do Sejmu jest też mowa o emeryturach stażowych, czyli możliwości przejścia na świadczenie przed ustawowym wiekiem emerytalnym (60 lat dla kobiet, 65 lat dla mężczyzn), pod warunkiem że zainteresowany ubezpieczony wypracował odpowiedni staż (np. 35 lub 40 lat). Jak zwraca uwagę portal, jest to bardzo ostrożna wypowiedź.

"Dyskusję odnośnie emerytur stażowych rozpoczniemy, przeprowadzając szerokie konsultacje społeczne" - wskazało MRPiPS.

Resort potwierdził wypłatę trzynastych i czternastych emerytur

Co ważne, resort potwierdził też wypłatę m.in. trzynastych i czternastych emerytur.

"Zgodnie ze złożoną wcześniej obietnicą nasz rząd gwarantuje, że wszystkie dotychczas obowiązujące rozwiązania, mające na celu poprawę życia emerytów i rencistów, będą kontynuowane" - wskazano w odpowiedzi na pytania posłów.

Ta deklaracja resortu ma znaczenie, bo w ostatnim czasie niektórzy przedstawiciele Koalicji 15 października kwestionowali zasadność wypłat trzynastek i czternastek. Zwrócił na to uwagę m.in. Michał Kobosko, wiceprzewodniczący Polski 2050, przypomniał portal.

Resort pracy zapowiedział też dyskusję nad rentami wdowimi, czyli korzystniejszymi zasadami pobierania świadczeń po śmierci małżonka-emeryta.

Resort pracy zajął się emeryturami groszowymi

W piśmie przekazanym do Sejmu resort pracy zajął się też tzw. emeryturami groszowymi. od Od 2017 r. wyraźnie rośnie liczba osób pobierających świadczenia w wysokości niższej niż minimalna emerytura lub renta. W 2016 r. było ich 95,4 tys., co stanowiło 5,8% emerytur nowosystemowych (tylko one mogą być wypłacane w wysokości niższej niż minimalne świadczenie). Rok później było to już 166,6 tys. osób (7,7%), a w 2021 r. - 337,6 tys. (9,5%).

"Wzrost liczby emerytur niższych niż najniższe gwarantowane wynika z faktu, że obecnie jedynym warunkiem uzyskania prawa do emerytury jest osiągnięcie wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn). By otrzymać wypłatę emerytury, po osiągnięciu wieku emerytalnego, wystarczy obecnie jedna składka odprowadzona na ubezpieczenia społeczne w czasie całego swojego dotychczasowego życia" - wskazał resort pracy.

Przypomniano, że emerytury niższe niż najniższe otrzymują osoby, które nie mają wymaganego minimalnego okresu ubezpieczeniowego (20/25 lat), który gwarantuje otrzymanie emerytury w wysokości gwarantowanej przez państwo.

"Pragnę podkreślić, że dostrzegamy problem osób, które nie nabyły prawa do emerytury najniższej bez swojej winy, w szczególności w wyniku trudnej sytuacji społeczno-gospodarczej w okresie transformacji systemowej (np. długotrwałe bezrobocie). Podejmiemy prace w zakresie możliwości poprawy sytuacji tej grupy osób" - zapowiedziało też MRPiPS w piśmie przekazanym do Sejmu.