Mieliśmy informację kuluarową docierającą do nas z różnych źródeł, że możemy być objęci techniką operacyjną polegającą na podłożeniu nam podsłuchów pod telefony, czy rejestracji naszych spotkań - powiedział przed komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych b. poseł Porozumienia Michał Wypij.

Komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych przesłuchuje

Komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych przesłuchuje b. posła Porozumienia Michała Wypija, następnie ma być przesłuchany b. wiceminister Aktywów PaństwowychArtur Soboń (PiS).

Wypij o wyborach korespondencyjnych

Wypij został zapytany o wywiad, którego udzielił Onetu, w którym powiedział, że względem niego i jego kolegów sprzeciwiających się organizacji wyborów korespondencyjnych miano stosować techniki operacyjne, dopytywany był o jakie techniki chodziło i przez kogo były one stosowane.

"Mieliśmy taką informację kuluarową, która do nas dobiegała z różnych źródeł, że faktycznie możemy być objęci techniką operacyjną polegającą na podłożeniu nam podsłuchów pod telefony, czy rejestracji naszych spotkań" - oświadczył polityk.

Jak mówił, "zawsze były to informacje, które z jakiś anonimowych źródeł miały do nas docierać powołując się jedynie na wspólnych znajomych, które miały ją uwiarygodnić". "To znaczy, żebyśmy poważnie potraktowali ostrzeżenie, że możemy faktycznie być objęci rozpoznaniem tego typu" - podkreślił Wypij.

Stanowisko Szumowskiego w sprawie wyborów korespondencyjnych

Były poseł Porozumienia był też pytany o stanowisko ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego w sprawie przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych. "Kuluarowo wiemy od naszych parlamentarzystów będących lekarzami, że podzielał ich opinie i wątpliwości, także wątpliwości wszystkich profesorów, którzy publicznie zabierali zdanie na temat obiektywnych wątpliwości możliwości przeprowadzenia w sposób bezpieczny tych wyborów". "Pamiętam, że publicznie pan minister Szumowski zostawiał sobie pewną furtkę do podjęcia decyzji" - zaznaczył Wypij.

"Jeżeli dobrze pamiętam, to poinformował opinię publiczną, że po świętach będzie rekomendował pewne rozwiązania. Wydawało mi się to błędem, bo trzeba było przeciąć tą sprawę na samym początku i żałuję, że pan minister Szumowski wtedy nie podjął jednoznacznej decyzji i nie próbował razem z nami zatrzymać tych nielegalnych wyborów. Zwłaszcza on - jako minister zdrowia - osoba odpowiedzialna za życie i zdrowie Polaków" - powiedział b. poseł Porozumienia.

Spotkanie w willi Morawieckiego

Podczas przesłuchania mówił m.in. o spotkaniu w willi byłego premiera Mateusza Morawieckiego przy ul. Parkowej ws. przeprowadzenia wyborów kopertowych. Jak relacjonował, w spotkaniu brał udział m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz ówczesny MAP Jacek Sasin, szef MSWiA Mariusz Kamiński i prezes Poczty Polskiej Tomasz Zdzikot. Dodał, że nie przypomina sobie, by w spotkaniu uczestniczył sam Morawiecki.

"Największe wrażenie w tej dyskusji było zachowanie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, który wpadł w furię. Wstając, wyskoczył, zaczął mówić, że nasze działania i zachowania nadają się do więzienia, powinniśmy zostać zniszczeni, że nasza działalność jest antypaństwowa i że na nią odpowiemy" - relacjonował. "Wtedy także wiedziałem, że naszą odpowiedzialnością jest, aby się nie cofnąć" - oświadczył Wypij.

Wypij stwierdził, że na wszelkie wątpliwości Porozumienia dotyczące technicznych kwestii padały zapewnienia od osób odpowiedzialnych za poszczególne aspekty przeprowadzenia wyborów kopertowych, że "da się to zrobić". "Na pytanie o to, jak wymusić od samorządowców, by wydali spis wyborców bez podstawy prawnej, usłyszeliśmy: "wprowadzimy komisarzy i komisarze wydadzą nam spis wyborców" – stwierdził Wypij. Dodał, że nie pamięta, kto to dokładnie powiedział.

Rola TVP

Podkreślił, że nie ma wątpliwości, że do "form nacisku i manipulacji opinii publicznej włączyła się wówczas TVP". "Nasz głos był pomijany (w telewizji publicznej-PAP). Nie mieliśmy szansy tłumaczyć, że stawką wyborów jest życie i zdrowie obywateli. Wydaje mi się, że w drugiej połowie kwietnia, by pokazać, że można przeprowadzić wybory, odwrócono narrację i w mediach publicznych zaczęto pokazywać, ile osób wyzdrowiało (z COVID). Dla mnie to był jasny sygnał, że opinia publiczna była zmanipulowana (...). Myślę, że o to chodziło, by zbudować wrażenie, że zagrożenia wirusem nie mu lub odchodzi" - ocenił polityk.

Zapytany, kto próbował na niego wpłynąć, by zmienił zdanie ws. wyborów kopertowych, odparł, że "w zasadzie chyba wszyscy ówcześni parlamentarzyści Porozumienia dostawali w pewnym momencie zaproszenia na spotkania na Nowogrodzkiej" (w siedzibie PiS).

Spotkania przy Nowogrodzkiej

"Te spotkania się nazywały "rozmowy o Polsce", ale moim zdaniem miała to być rozmowa, za ile. Takimi rozmowami nie byłem zainteresowany. O takich telefonach poinformował mnie poseł (Porozumienia) Stanisław Bukowiec, który ostrzegł mnie, że z tego numeru dzwonią i zapraszają na spotkania na Nowogrodzką. Też byli posłowie, którzy do mnie dzwonili, by rozmawiać o Polsce. Odmawiałem" - zeznał Wypij. Dodał, że telefonu od tamtego numeru nie odebrał. Dopytywany, kto dokładnie się z nim kontaktował ws. "rozmów o Polsce", poinformował, że dzwonił do niego europoseł Patryk Jaki (wówczas Solidarna Polska).