Chcemy, aby afera z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem służyła karmieniu PO-wskiego populizmu czy aby dała szansę kraj nieco naprawić?

Spędziłem trochę czasu na swoistych rekolekcjach u znanego prawnika, który wręcz prosił, bym nie używał w tej sprawie określenia „więzień polityczny” – bo byli szefowie CBA nie za poglądy polityczne mają wyrok, lecz za nieuprawnione działania urzędnicze. Gotów jestem do ustępstw, lecz uważam, że nie powinniśmy też nazywać Kamińskiego i Wąsika „przestępcami”, jak to robi ze smakiem spora część dawnej opozycji. Bo popełnili oni przestępstwo bardzo specyficzne, motywowane, jak się zdaje, przekonaniem, że przy okazji upieczenia przeciwnika PiS (Samoobrony) przetną prawdziwy korupcyjny układ.

Czy chciałbym żyć w kraju, w którym CBA jest używane do rozgrywki dwuznacznej moralnie? Nie. Czy chciałbym żyć w kraju, w którym propaganda obecnego rządu szydzi z siedzących za kratami dzięki wyrokowi sędziego będącego w politycznym sporze z poprzednim rządem? Nie. No, nie chciałbym, ale żyję, jak my wszyscy. Łatwo wyjść z dołka nie będzie, ale tylko świnie siedzą w kinie z repertuarem Festiwalu Kuku na Muniu i Nienawiści.

„Stawianie Polski w jednym rzędzie z dyktaturą Łukaszenki w związku ze sprawą Wąsika i Kamińskiego jest karygodne. A tym, którzy uważają inaczej, proponuję wybrać się z wycieczką na Białoruś” – napisał ostatnio dziennikarz „Rzeczpospolitej” Rusłan Szoszyn. Święte słowa. Światli ludzie pisali tak i 10 lat temu, kiedy propaganda PiS charakteryzowała „Polskę Tuska” jako „Polskę” prześladującą opozycję (!) i przygotowaną do sfałszowania wyborów. Podobnie pisali, kiedy środowiska pokonane w tych jakoś jednak niesfałszowanych wyborach kłamały na temat pisowskiej dyktatury, która dokonała już zamachu stanu, a wyborów po prostu urządzać nie będzie. W 2023 r. PiS pospiesznie wszedł w buty opozycji totalnej i stara się szaleć jeszcze straszniej niż oryginał. Już Kopernik pisał, że gorszy pieniądz wypiera lepszy… Przemysław Czarnek wywiódł ostatnio, że obecne rządy Tuska cofają RP do końca lat 40. i początku lat 50. XX w. Pan profesor odnosi się tutaj do okresu najciemniejszej, stalinowskiej nocy, z dziesiątkami tysięcy ofiar i dławiącym naród strachem przed władzą okrutnego Lewiatana.

Niestety, kol. Rusłan myli się, mówiąc, że podpalanie polskiego grilla mową bzdur „jest karygodne”. Powinno być, ale nie jest, co widać chociażby po decyzjach wielu wyborców, którzy bez żenady premiują mistrzów grilla. ©Ⓟ