Do końca roku będzie podpisana warta 10 mld zł umowa na amunicję 155 mm. W tym tygodniu zawarto już kontrakt na radary za 3 mld zł. Teraz pojawią się dylematy decyzyjne.

Ta umowa to dla nas priorytet i jeśli tylko zostaną spełnione uwarunkowania prawne, to ją podpiszemy. Na pewno wydarzy się to do końca roku – potwierdza w rozmowie z DGP Paweł Bejda, wiceminister obrony, który odpowiada za procesy modernizacyjne. Chodzi o zakup pocisków artyleryjskich 155 mm, które ma dostarczyć konsorcjum PGZ Amunicja.

Dostawy ok. 300 tys. sztuk amunicji mają potrwać do 2029 r. Jest to umowa wynegocjowana w czasie, gdy ministrem obrony był Mariusz Błaszczak z Prawa i Sprawiedliwości, która teraz i tak będzie podpisana. Podobną kontynuację mogliśmy obserwować w tym tygodniu, gdy resort, którym już kieruje Władysław Kosiniak-Kamysz, zgodził się na podpisanie wartej ponad 3 mld zł umowy na radary P-18PL. Produkuje je warszawski PIT-Radwar. – Z tej umowy również bardzo się cieszę, ponieważ jest to produkt polskiego przemysłu obronnego – mówi Bejda.

Kontrakty zbrojeniowe

Jakich kontraktów zbrojeniowych można się spodziewać po Nowym Roku? Zgodnie z podpisaną jeszcze przez Błaszczaka umową ramową do końca lutego powinna być zawarta ta właściwa, czyli wykonawcza, na zakup 152 armatohaubic Krab. Trudno sobie wyobrazić, by nie udało jej się wynegocjować, tym bardziej że politycy PSL wielokrotnie podkreślali potrzebę zakupów w Polsce, a kraby są produkowane przez wchodzącą w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej Hutę Stalowa Wola. Pewniakiem wydaje się też podpisanie z PGZ umowy wykonawczej na zakup bojowych wozów piechoty Borsuk, których docelowo w różnych wersjach Wojsko Polskie ma mieć ok. 1,5 tys. To produkt rozwijany w Polsce od lat i tutaj także nie będzie większych kontrowersji, a umowa powinna być zawarta w II kw.

Ale jeśli chodzi o większe umowy, to brak kontrowersji na tym się kończy. Nowe kierownictwo będzie musiało zdecydować, czy i w jakim zakresie podpisywać umowy z koncernami amerykańskimi, na realizację których zgodę wydał już Kongres. Jeszcze w sierpniu Defense Security Cooperation Agency, czyli organ administracji USA odpowiedzialny za sprzedaż uzbrojenia sojusznikom, poinformowała o możliwości zakupu przez Polskę śmigłowców AH-64 Apache. Problem w tym, że zgoda dotyczy aż 96 sztuk, a maksymalna cena może wynieść prawie 50 mld zł (12 mld dol.). Przy takiej wartości będzie to jeden z droższych programów zbrojeniowych w Polsce. Pewną opcją może być zakupienie tylko części tych maszyn.

Notyfikacja DSCA

Jeszcze wcześniej, bo już w lutym, DSCA wydała notyfikację na prawie 500 sztuk zestawów artylerii dalekiego zasięgu HIMARS. Maksymalna wartość tego kontraktu to ok. 40 mld zł (10 mld dol.). To może szokować z co najmniej dwóch powodów: obecnie takiej liczby tego typu zestawów nie mają nawet Stany Zjednoczone i już pod koniec 2022 r. zamówiliśmy 218 modułów wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych K239 Chunmu, czyli koreańskich odpowiedników HIMARS-ów. Nawet biorąc pod uwagę to, że część pozyskanych HIMARS-ów można przekazać w razie potrzeby sojusznikom (takie zestawy zamówiły ostatnio m.in. Litwa, Łotwa i Estonia), to skala tych zakupów jest bardzo duża. Nowe kierownictwo resortu będzie to analizować, ale zakup aż tak dużej liczby tych zestawów wydaje się mało prawdopodobny.

Dużo kontrowersji w ostatnich dniach wzbudziła najnowsza notyfikacja DSCA. Tym razem chodzi o wart maksymalnie miliard złotych zakup radiostacji. Problem w tym, że urządzenia do łączności o podobnym przeznaczeniu produkuje największy prywatny koncern zbrojeniowy w Polsce, Grupa WB.

– Przy produkcji tego typu systemów pracuje ok. 1 tys. ludzi i co ja mam im teraz powiedzieć? – pytał prezes będącego częścią grupy Radmoru na niedawnym spotkaniu z dziennikarzami. Trudność polega na tym, że niektóre systemy WB jeszcze nie zostały certyfikowane, co w dużej mierze wynika z przeciągających się procedur. – Ale też bywa tak, że jak wojsko pyta o te produkty, to się okazuje, że na razie istnieją tylko „wirtualnie” – mówi jeden z naszych rozmówców z wojska. W każdym razie w najbliższych tygodniach to będzie jedna z trudniejszych decyzji, jakie będzie musiało podjąć nowe kierownictwo resortu. ©℗