Polskie Towarzystwo Medycyny Rozrodu i Embriologii szacuje, że dzięki finansowaniu procedury in vitro z budżetu państwa będziemy mogli liczyć na 15 tys. porodów rocznie, czyli o połowę więcej niż obecnie.

Wczoraj w Sejmie przepadł wniosek Konfederacji o odrzucenie w I czytaniu obywatelskiego projektu wprowadzającego zmiany w finansowaniu tego świadczenia. W efekcie trafił on do sejmowej komisji zdrowia. Obecnie dzięki technikom wspomaganego rozrodu w Polsce rodzi się ok. 2 proc. dzieci. Wśród państw Europy niższy wskaźnik mają tylko Malta (1,3 proc.) i Litwa (0,9 proc.). Na drugim biegunie są Austria (6,1 proc.), Słowenia (6 proc.) i Dania (5,7 proc.).

Polska należy do państw, w których nie ma obowiązku prowadzenia rządowego rejestru procedur wspomaganego rozrodu. Obok nas na tej liście znalazły się takie kraje, jak: Armenia, Białoruś, Bośnia i Hercegowina, Kazachstan, Rosja, Serbia czy Ukraina. W innych krajach, głównie tzw. starej Europy, ale też w Bułgarii i Czarnogórze, dane są zbierane obowiązkowo.

Jak wynika z raportu Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii, dane z 48 ośrodków prowadzących te procedury pokazują, że jej skumulowana skuteczność przekracza 60 proc. To dobra wiadomość. Są jednak i złe. Dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że we wrześniu w Polsce urodziło się zaledwie 22 tys. dzieci, o 4,7 tys. mniej niż rok wcześniej. Jeśli trend będzie kontynuowany, w tym roku urodzi się mniej niż 280 tys. dzieci, czyli najmniej od II wojny światowej. Na tym tle niepokoją dane dotyczące skali potrzeb w zakresie in vitro. Specjaliści szacują średnie zapotrzebowanie społeczeństwa na ok. 1,5 tys. cykli na milion mieszkańców. W Polsce to 851 cykli. W państwach, które znalazły się na podium (Belgia, Czechy i Dania), ta liczba waha się między 2,8 tys. a 3,5 tys.

Z danych za 2020 r., które zostaną opublikowane w grudniu (taki jest cykl zbierania tych informacji), odnotowano 10,3 tys. ciąż z in vitro, z których urodziło się ponad 7,6 tys. dzieci. Jednak, jak mówi DGP Anna Janicka z Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii, te liczby mogą być wyższe ze względu na luki w gromadzeniu danych. – W przypadku ok. 1,2 tys. ciąż są one niepełne. Możemy zakładać, że urodziło się ok. 8,5 tys. dzieci – mówi. Prezes PTMRiE Rafał Kurzawa szacuje, że po wprowadzeniu finansowania in vitro z budżetu państwa możemy liczyć na 15 tys. porodów. Dziś w Europie dzięki technikom wspomaganego rozrodu rodzi się średnio 3 proc. dzieci. Są państwa, jak Austria, Czechy, Dania czy Słowenia, gdzie jest to niemal 6 proc. noworodków. Polska z 2,1 proc. jest dziś na razie na trzecim miejscu od końca wśród państw przeanalizowanych przez Polskie Towarzystwo Medycyny Rozrodu i Embriologii. ©℗

ikona lupy />
Z 48 klinik (czyli 100 proc.) z technik wspomaganego rozrodu (in vitro) było w Polsce: / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe