W projekcie porozumienia partii koalicyjnych pojawił się zapis, którego celem ma być wpisanie do kodeksu karnego paragrafu, który będzie penalizował mowę nienawiści wobec osób LGBTQ+.

- Okazało się, że więcej kontrowersji budzi kwestia zmiany zapisów dotyczących definicji gwałtu czy też zniesienia kar za aborcję. Te kwestie nie znalazły się w projekcie umowy koalicyjnej. Natomiast jest w nim zapis mający uchronić osoby LGBTQ+ przed dyskryminacją - mówi jeden z naszych rozmówców.

Jakby to mogło być zrobione? Plan jest taki, żeby znowelizować kodeks karny. Obecnie w kodeksie karnym są wymieniane przestępstwa, które mają na celu ochronę przed nienawiścią z powodu przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu bezwyznaniowości. Mowa tu o przemocy i groźbie bezprawnej (art. 119 k.k.), nawoływania do nienawiści (art. 256 k.k.), znieważanie grupy lub osoby (art. 257 k.k.). Takie przepisy mogłyby ulec w tym wypadku nowelizacji w związku z omawianym postulatem Pakietu - np. przez poszerzenie katalogu znamion o „płeć, tożsamość płciową, ekspresję płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientację seksualną”, można by też dodać: „orientację seksualną” lub „tożsamość płciową”.

O tego rodzaju zapisy środowisko aktywistów walczy od dawna. Mec. Paweł Osik, adwokat, Partner w Kancelarii Pietrzak Sidor & Wspólnicy, w rozmowie z DGP zwraca uwagę, że od dłuższego czasu postulowano konieczności rozszerzenia przepisów kodeksu karnego, zwłaszcza art. 256 par. 1. – Obecnie mówi on, że kto publicznie propaguje nazistowski, komunistyczny, faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Ten katalog jest jednak niepełny i były propozycje, by go uzupełnić – wskazuje prawnik. Zastrzega, że z jednej strony taka zmiana jest decyzją polityczną, z drugiej – spełnieniem elementarnej zasady równości wobec prawa w myśl, której, wszyscy są sobie równi. – Po trzecie to jest także nawiązanie wprost do Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, art. 21, która wskazuje, że nie może istnieć dyskryminacja na tle orientacji seksualnej.

Prawnik przypomina, że zadaniem kodeksu jest nie tylko karanie za przewinienia, ale też prewencja, czyli unikanie pewnych sytuacji. – Jeśli ktoś naruszył nietykalność cielesną drugiej osoby, znieważył ją, to mamy do czynienia z czynem dokonanym. Samo nawoływanie do nienawiści ze względu na tożsamość płciową nie było dotąd penalizowane. Zmiana w kodeksie byłaby więc próbą zapobiegania takim aktom w przyszłości. A biorąc pod uwagę niektóre wypowiedzi, które trafiają do publicznego obiegu, istnieje praktyczna potrzeba takich zmian – ocenia.

Mec. Jarosław Jagura z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka także przypomina, że od lat kolejne organizacje, w tym HFHR, od ponad dekady nawoływały do zmian przepisów w tym kierunku. - To czas najwyższy, by znowelizować kodeks karny. Tym bardziej że do Polski w tej sprawie apelowały instytucje międzynarodowe, m.in. Komitet Praw Człowieka – mówi. I przypomina, że dotąd nie było żadnych przepisów, które dawałyby możliwość dochodzenia swoich praw czy to na gruncie karnym, czy cywilnym. – Uzupełnieniem zmian w przepisach powinno być edukowanie społeczeństwa z zakresu prawa antydyskryminacyjnego – dodaje.

Stojąca po drugiej stronie barykady Ordo Iuris uważa, że umiejscowienie norm w ustawie karnej, które penalizowałyby jakkolwiek rozumianą „mowę nienawiści” ze względu na „orientację seksualną”, czy „tożsamość płciową”, jest zupełnie zbyteczne, albowiem inne przepisy skutecznie zapewniają ochronę prawną. Kamil Smulski – starszy analityk Instytutu Ordo Iuris uważa, że nowe regulacje mogłyby wywołać „efekt mrożący”, czyli ze względu na obawę poniesienia konsekwencji prawnokarnych krytycy ruchu LGBT zaprzestawaliby krytyki lub w istotny sposób ją ograniczali. Nasi rozmówcy przyznają, że o to chodzi, jest to bowiem element Praw Człowieka.