Prezydent Andrzej Duda szuka wymówek i robi wszystko, żeby na kandydata na premiera nie wskazać Donalda Tuska - ocenił szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski pytany o czwartkowe oświadczenie prezydenta Andrzeja Dudy.

Prezydent Andrzej Duda podsumowując w czwartek dwudniowe konsultacje z przedstawicielami komitetów wyborczych, które będą miały swoją reprezentację w przyszłym Sejmie, poinformował, że terminem, który wstępnie zaplanował na pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji będzie poniedziałek, 13 listopada. Nie widzę powodu na skracanie dotychczasowej kadencji - dodał. Stwierdził też, że KO, Trzecia Droga i Lewica nie mają jeszcze formalnie zawartej koalicji, nie mają umowy koalicyjnej i nie mogą podać kandydatów na ministrów.

"Prezydent Andrzej Duda szuka wymówek i robi wszystko, żeby na kandydata na premiera nie wskazać Donalda Tuska. Prawda jest taka, że była jasna deklaracja liderów partii opozycyjnych, była jasna deklaracja wyborców wskazana przez 11,5 mln głosów, że mamy większość" - podkreślił szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Wskazał, że prezydent, gdyby chciał się zachować uczciwie, to zwołałby szybciej posiedzenie Sejmu i dał tekę premiera Donaldowi Tuskowi.

Polityk Lewicy ocenił, że prezydent Andrzej Duda na konsultacje, które odbył z wszystkimi ugrupowaniami, które dostały się do Sejmu, patrzy bardzo politycznie i pragmatycznie. "Pragmatycznie dla siebie, a politycznie ze względu na sowią przyszłość" - dodał Gawkowski.

Według niego, prezydent daje czas Prawu i Sprawiedliwości, bo jest lojalny temu ugrupowaniu. "Gdyby chciał uczciwie potraktować wyborców, to Sejm byłby wcześniej niż 13 listopada, a kandydatem na premiera byłby Donald Tusk" - powiedział. "Patrzę na to, co robi prezydent, jako czas na posprzątanie szaf, uprządkowanie dokumentów, schowanie tego wszystkiego, co by PiS kompromitowało" - ocenił Gawkowski.

Dodał, że ten miesiąc czasu, to jest nic innego jak kroplówka, która PiS przytrzyma przy władzy. Jednak, jak tłumaczył, ten czas nie zmieni większości parlamentarnej, bo będzie rządziła opozycja.

"PiS będzie miał szansę posprzątać swoje grzechy i pewnie uważa, że nic się nie stanie w związku z tym na przyszłość. Ludzka pamięć jest niezawodna, ludzie będą pamiętali i rozliczenie przyjdzie" - zapewnił.

Dopytywany o słowa prezydenta dotyczące braku formalnie zawartej koalicji między opozycją, odpowiedział, że "nie ma czegoś takiego jak umowa koalicyjna, która powstaje w trzy dni".

"Umowa koalicyjna jest wtedy, kiedy powołuje się rząd. Wie to doskonale prezydent. Więc umowa koalicyjna przyjdzie wtedy, kiedy będzie nominowany Donald Tusk na premiera. Póki nie jest, to Donald Tusk może mówić tylko o tym, że jest liderem opozycji" - zaznaczył.

Gawkowski ocenił, że "prezydent nieuczciwie chce powołać Mateusza Morawieckiego na premiera mówiąc, że za nim stoi większość". "Większość 196 głosów, czyli de facto mniejszość" - dodał poseł.

Podkreślił, że to sala sejmowa będzie odpowiedzią na wszystkie pytania. "Gdyby prezydent chciałby być uczciwy, to powinien zobaczyć, jaki będzie wynik wyborów marszałka Sejmu i Senatu i później na tej podstawie powołać kandydata na premiera. Większość jest tam, gdzie będzie wybór sali plenarnej" - wskazał.(PAP)

Autorki: Aleksandra Kiełczykowska, Daria Kania

ak/ dk/ par/