Jak można podsumować rządy PiS w sferze wojskowości? Modernizacja armii przypadła na czas próby. Ukraina kupiła nam kilka lat na zwiększenie tempa zakupów. Kolejne dekady będą należały do spraw związanych z bezpieczeństwem.

Bilans władzy PiS - wojsko. Ponowna analiza planów obronnych

Z punktu widzenia bezpieczeństwa przełomowy był 2020 r. Po wyborach na Białorusi w sierpniu i masowych protestach Alaksandr Łukaszenka sterroryzował opozycję. Skala przemocy spowodowała, że jednoznacznie wpadł w orbitę Władimira Putina, a władze w Warszawie zdecydowały o zakończeniu gry z dyktatorem i wsparciu jego przeciwników. Rosyjski prezydent od lata 2020 r. zaczął naciskać na pogłębienie integracji, przede wszystkim wojskowej, z Białorusią. Kreml wypracował nowy model aneksji – pełzającej – i de facto, a nie de iure. Model skazał Białoruś na status kolejnego okręgu wojskowego Federacji Rosyjskiej. Siłą rzeczy wymuszało to na Polsce ponowną analizę planów obronnych.

ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

Do inwazji na Ukrainę Rosjanie wzmacniali obecność w państwie Łukaszenki. Robili to pod pozorem ćwiczeń lub wprost instalując bazy. W 2021 r. poszli o krok dalej i za pomocą kryzysu migracyjnego przetestowali siłę NATO i Polski do obrony granicy z Białorusią. Jak przekonywał DGP przedstawiciel opozycji Pawieł Usau, w czasie kryzysu Rosjanie testowali również działania w białoruskiej przestrzeni powietrznej, konieczne do przeprowadzenia inwazji zaplanowanej na zimę 2022 r. Polska odpowiedziała uszczelnieniem granicy, a następnie budową muru na niej, łącząc to z naciskiem na UE w celu zaostrzenia polityki wobec Łukaszenki. Operacja „Śluza”, jak określano wywołany przez Mińsk i Moskwę kryzys, była testem szczelności granicy NATO. Opozycja krytykowała działania rządu PiS. Neutralne stanowisko zachowała Komisja Europejska, z którą PiS pozostawał już wówczas w ostrym sporze. Oprócz budowy muru rząd zdecydował o rozbudowaniu struktur Straży Granicznej, a latem 2023 r. również o wysłaniu na granicę zgrupowania sił zbrojnych.

Bilans władzy PiS - wojsko. Ewakuacja z Kabulu

W 2021 r. Polska sfinalizowała jedną z najbardziej ambitnych misji zagranicznych w historii III RP. W sierpniu siły specjalne ewakuowały z Kabulu współpracujących z naszym państwem Afgańczyków. Operacja na lotnisku im. Hamida Karzaja była pierwszą, którą Polska w całości prowadziła samodzielnie. Transport odbywał się cywilnymi samolotami LOT z lotniska Chopina w Warszawie przez Tbilisi do uzbeckiego portu lotniczego w Navoiy. Z Navoiy do Kabulu latano wojskowymi herculesami i casami w polskich barwach. Ochroną operacji, dowodzonej przez Macieja Langa, byłego ambasadora RP w Kabulu, a wówczas ambasadora w Rumunii, zajmował się GROM. Polacy korzystali częściowo z danych wywiadowczych od Brytyjczyków i Amerykanów (m.in. dzięki nim zdecydowano o zakończeniu ewakuacji 27 sierpnia 2021 r., tuż przed zamachem terrorystycznym komórek Państwa Islamskiego na bramie Abbej).

Rezultatem ewakuacji było wywiezienie ponad 750 Afgańczyków. Z informacji DGP wynika, że były też ofiary śmiertelne tej operacji – zgony Afgańczyków z wyczerpania. Nie obyło się bez incydentu politycznego. W czasie ewakuacji prowadzonej przez Langa MON podsuflowało prezydentowi Andrzejowi Dudzie koncepcję przedłużenia polskiej misji w Afganistanie do września. Głowa państwa była bliska podpisania decyzji o pozostawieniu PKW w Afganistanie. Ostatecznie pomysł został utrącony przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Przeciw był również Lang. Gdyby Polacy przedłużyli obecność, zostaliby w Kabulu sami. Planów dłuższego pobytu nie miał żaden inny kontyngent. Z państw NATO zostali tylko przedstawiciele wojska i służb tureckich, ze względu na pośrednictwo między talibami a USA.

Bilans władzy PiS - wojsko. Inwazja Rosji na Ukrainę

Gdy 24 lutego 2022 r. Rosjanie rozpoczęli inwazję na Ukrainę, Polska błyskawicznie podjęła decyzję o przekazywaniu broni. W marcu zdecydowano, że będzie to również ciężka broń – czołgi i przekazywane na części samoloty MiG-29. Władze w Warszawie były pierwszymi, które zdecydowały się na taki krok. Tuż przed wojną otwarto również hub logistyczny w Rzeszowie, bez którego efektywna obrona Ukrainy byłaby niemożliwa. Ukraina nie produkuje amunicji i tym samym jest w pełni zależna od dostaw z Zachodu.

Bilans władzy PiS - wojsko. Wzmacnianie obronności

Polska po 24 lutego przepracowywała również kwestię systemu zarządzania państwem w sytuacji kryzysowej. W zasadzie do dziś nie ma jednak jednoznacznego systemu postępowania w takich sytuacjach. 23 lutego 2022 r. wieczorem w KPRM spotkał się zespół zarządzania kryzysowego z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, szefa KPRM Michała Dworczyka i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Kolejnego dnia ruszyły gabinety wojenne z udziałem prezydenta, rządu, szefów służb i dowódców wojskowych. Były to jednak formaty ad hoc, które sformalizowano poprzez fakty dokonane. Spotkania te odbywały się regularnie przez pierwsze 100 dni inwazji. Później były zwoływane tylko w sytuacjach kryzysowych, jak upadek ukraińskiego pocisku pod Przewodowem w listopadzie 2022 r.

Jeśli chodzi o wzmacnianie Wojska Polskiego, kończąca się kadencja dzieli się na dwa etapy, a punktem granicznym jest rosyjska agresja na Ukrainę i zbiegające się z nią w czasie przyjęcie ustawy o obronie ojczyzny. Pierwsze dwa lata modernizacji zostały zmarnowane. Żadne spektakularne zmiany nie zachodziły. Różnicę widać po wielkości budżetu na obronność, który w latach 2019–2021 rósł powoli, w 2022 r. te wydatki (wspólnie z Funduszem Wsparcia Sił Zbrojnych) wzrosły za to o ok. 40 proc., a w tym roku to prawdziwy strzał w górę. Wydamy na obronność ponad 130 mld zł, co przełoży się na prawie 4 proc. PKB. Pod tym względem w NATO będziemy liderem. Choć wszystkie państwa wschodniej flanki Sojuszu podnoszą te wydatki, żadne nie zrobiło tego aż tak radykalnie.

Bilans władzy PiS - wojsko. Wydatki na obronność

Pisząc o wzroście wydatków, warto wspomnieć o FWSZ, utworzonym przy okazji uchwalenia ustawy o obronie ojczyzny. W praktyce zdecydowana większość środków funduszu ma być przeznaczana na zakup uzbrojenia, ale pieniądze mają być pozyskiwane w dużej części przez zadłużanie. I choć jest to w pewien sposób zrozumiałe, ponieważ dwóch naszych sąsiadów jest w stanie wojny, to jednak takie rozwiązanie budzi kontrowersje. W przeciwieństwie do budżetu resortu obrony FWSZ jest poza kontrolą parlamentarną, a tym bardziej publiczną – przez to nie wiemy, co jest z niego finansowane i na jakich warunkach są pozyskiwane te środki. Jedyne, co na razie wiemy, to że zaciągamy pożyczki w Korei Południowej i USA.

Radykalny wzrost budżetu przełożył się na olbrzymie zakupy. Od początku 2022 r. zakontraktowaliśmy sprzęt za setki miliardów złotych. Najważniejsze są programy „Wisła”, „Narew” i „Pilica”, które wspólnie mają stworzyć zintegrowany, wielowarstwowy system obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. Tylko na tę tarczę wydamy w najbliższych latach ponad 100 mld zł. Do tego trzeba doliczyć ponad 500 czołgów (Abrams i K2), ponad 200 zestawów artylerii dalekiego zasięgu (K239 Chunmu), trzy fregaty rakietowe Miecznik, śmigłowce AW 149, satelity rozpoznawcze itd. Jeśli w najbliższym czasie uda się jeszcze zakontraktować latające tankowce czy okręty podwodne, to będzie można uznać, że w kategoriach zakupów nowego sprzętu WP będzie miało zaspokojone najpilniejsze potrzeby.

ikona lupy />
Budżet Ministerstwa Obrony Narodowej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe / fot. Marcin Nowak/Reporter

Jednak pozyskanie sprzętu to pierwszy, najbardziej spektakularny i politycznie wdzięczny krok. Po pierwsze, potrzebujemy żołnierzy, którzy ten sprzęt będą potrafili wykorzystać. I choć minister obrony Mariusz Błaszczak jak mantrę powtarza hasło o stworzeniu 300-tys. armii, to w warunkach pokoju jest to w obecnej sytuacji demograficznej nierealne. Ogłaszanie powstawania nowych jednostek tego nie zmieni, ponieważ ich utworzenie zajmie lata. Niewątpliwym sukcesem była za to dobrowolna zasadnicza służba wojskowa. W tym roku skorzysta z niej ponad 30 tys. ludzi. To liczby, których od zawieszenia poboru 15 lat temu nikt z mundurowych nie widział. Zarazem MON kreatywnie zwiększa liczbę zawodowych żołnierzy na papierze. Nagle zawodowcami stali się studenci wojskowi po ukończeniu I roku studiów albo dotychczasowi pracownicy resortów cywilnych, którzy założyli mundur.

Po pozyskaniu ludzi potrzeba także odpowiedniej infrastruktury do szkolenia, a jej stworzenie także wymaga czasu. Potrzebne jest również całe zaplecze, bo wojny wygrywa się logistyką. I tu objawia się największa słabość polityki resortu obrony. Praktycznie nie mamy zapasów amunicji 155 mm, a ta, którą kupiliśmy w Korei Południowej, nie do końca odpowiada standardom NATO. Nabywając czołgi, powinniśmy od razu kupować duże liczby wozów zabezpieczenia technicznego, mostów itd. Tego nie robimy wcale albo w bardzo ograniczonym zakresie.

Bilans władzy PiS - wojsko. Jesteśmy na początku procesu

Po przespaniu dwóch pierwszych lat tej kadencji jesteśmy na początku wieloletniego, poważnego procesu zwiększania zdolności Sił Zbrojnych, a podpisanie wielomiliardowych kontraktów to tylko pierwszy i wcale nie najtrudniejszy krok. Na ich realizację i dostawy przyjdzie poczekać lata i w tym czasie musimy stworzyć skomplikowany system oparty na dużej liczbie dobrze wyszkolonych ludzi, zapasach środków bojowych i systemie logistycznym zdolnym do obsługi tego sprzętu. To, czy nam się to uda, będzie leżeć już w gestii kolejnego rządu. ©℗