Problemy z dostępnością surowców i komponentów, rosnące koszty i dominacja chińskiego przemysłu mogą odbić się na planach potrojenia mocy OZE do końca dekady.

„Turbodoładowanie” zielonej energii, które zadeklarowali wspólnie w Indiach liderzy G20, będzie najprawdopodobniej flagowym postulatem na tegorocznym szczycie klimatycznym COP28 w Dubaju. W tym samym czasie jej rozwój w kluczowym sektorze zmaga się z przestojami.

Najsłabszym ogniwem OZE okazuje się offshore, czyli morska energetyka wiatrowa. W większości planów transformacyjnych to stosunkowo skromny, ale ważny element miksu przyszłości. Rola offshore’u jest ważna m.in. z punktu widzenia równowagi systemu. Wiatraki na morzu to bardziej skoncentrowana moc, mniejsza zależność od pogody, a także brak podobnych jak w przypadku inwestycji w farmy na lądzie problemów z akceptacją lokalnych społeczności. Niekwestionowanym liderem offshore’u na naszym kontynencie są Wyspy Brytyjskie, które pod względem wybudowanych już elektrowni ustępują w skali globalnej tylko Chinom. Już przed przyjęciem najnowszych zobowiązań G20 Londyn zamierzał powiększyć swój potencjał offshore’owy ponad trzykrotnie – do 50 GW.

Ale do osiągnięcia tego celu daleka droga – nie zrealizowano go jeszcze nawet w jednej trzeciej. A pojawił się właśnie nowy znak zapytania. W ubiegłym tygodniu na coroczną aukcję mocy na morzu nie zgłosił się ani jeden chętny. Podstawą brytyjskiego mechanizmu aukcyjnego są kontrakty różnicowe. Rząd wyznacza maksymalną cenę energii, inwestorzy przedstawiają oferty, wygrywa ten, który przedstawi najlepszą. Z punktu widzenia przyszłego operatora to gwarancja przewidywalności zwrotu z inwestycji, bo gdy cena rynkowa prądu spadnie poniżej tej zakontraktowanej, różnicę zwraca rząd.

Tym razem jednak nie dość atrakcyjna okazała się już wstępna oferta Londynu. Maksymalna cena i – co za tym idzie – poziom rządowego wsparcia zostały uznane przez inwestorów za niewystarczające w obliczu rosnących kosztów produkcji. To koniec ery taniego wiatru offshore na Wyspach – ocenił „Financial Times”. Według części komentatorów winę za fiasko aukcji ponoszą brytyjskie władze. Ale problemy z inflacją w energetyce wiatrowej nie ograniczają się do Wysp.

Podobne kłopoty dają się we znaki również w USA, które chcą wybudować 30 GW mocy offshore’owych do 2030 r. W opublikowanym pod koniec sierpnia raporcie Departamentu Energii przyznano, że wzrost kosztów – szacowany w branży na 11–20 proc. w porównaniu z 2021 r. – na tyle silnie uderza w rentowność projektów wiatrowych na morzu, że wiele firm wycofuje się z zawartych już kontraktów lub stara się o ich renegocjację. A w ostatnim roku, jak czytamy w raporcie, nie zawarto ani jednego nowego kontraktu na dostawy prądu z offshore’u.

Niewielkie zainteresowanie ostatnią aukcją na budowę lądowych farm wiatrowych wykazali także inwestorzy niemieccy. Przydzielono tylko nieco więcej niż połowę planowanej puli – 1,7 z 3,2 GW – i jest to już kolejna taka sytuacja w tym roku. Podczas pierwszych dwóch aukcji wylicytowano odpowiednio 1,5 i 1,2 GW. Także w przypadku Niemiec obniżone zainteresowanie inwestorów wiąże się z podwyższonymi kosztami – m.in. oprocentowaniem kredytów oraz cenami materiałów. Regulator podkreśla jednak, że projekty rozdysponowane w trzech z czterech tegorocznych aukcji to i tak więcej niż w całym roku ubiegłym.

Jednym z głównych źródeł zatorów w energetyce wiatrowej jest dostęp do surowców krytycznych i technologii. Podaż nie nadąża za dynamicznie rosnącym na całym świecie popytem. Ale nie bez znaczenia jest także wymiar geopolityczny. Choć mówi się o tym nieco rzadziej niż w przypadku fotowoltaiki czy elektromobilności, także branża wiatrowa zmaga się z zależnością od Chin. Według danych Międzynarodowej Agencji Energii w państwie środka są zlokalizowane niemal dwie trzecie globalnej bazy przemysłowej energii wiatrowej. Centrum Badawcze przy Komisji Europejskiej szacuje udział Chin w poszczególnych ogniwach łańcucha dostaw na od 36 proc. do 52 proc. Jednocześnie Pekin w coraz większym stopniu wykorzystuje te aktywa do zaspokajania własnych potrzeb. Według MAE w najbliższych latach chińskie inwestycje będą odpowiadać za niemal 55 proc. globalnej rozbudowy OZE.

Dominacja Chin dotyczy szczególnie offshore’u, który jest najbardziej surowcochłonną technologią w energetyce (każdy 1 MW mocy wymaga ponad 15 t różnych pierwiastków, w tym metali ziem rzadkich, których produkcję państwo środka kontroluje aż w 90 proc.). Chińczycy kontrolują też ponad 80 proc. mocy produkcyjnych łopat dla morskich turbin i ponad 70 proc. w przypadku głowic. ©℗

125 zł zwrotu za prąd jeszcze w tym roku

11 września w Dzienniku Ustaw ukazało się rozporządzenie, które całkowicie zmienia kalkulację taryf oraz sposób rozliczeń w obrocie energią elektryczną. Według jego zapisów jeszcze w tym roku gospodarstwa domowe będą mogły otrzymać 125 zł rabatu na prąd.

Jakie warunki trzeba spełnić? Między innymi zweryfikować i potwierdzić poprawność swoich danych u swojego dostawcy prądu oraz udokumentować, że w okresie co najmniej trzech kolejnych miesięcy od 1 stycznia do 30 września 2023 r. zmniejszyliśmy zużycie energii elektrycznej do poziomu poniżej 95 proc. W zamian za bonifikatę można też zażądać faktur w formie cyfrowej czy wyrazić odpowiednie zgody marketingowe. Zniżkę mogą dostać również odbiorcy uprawnieni oraz prosumenci energii odnawialnej. ©℗

Czytaj więcej na www.gazetaprawna.pl

gazetaprawna.pl/biznes-i-klimat/