Prezydent Andrzej Duda zarządził wczoraj wybory parlamentarne na 15 października, a więc w pierwszym możliwym konstytucyjnym terminie. To także oznacza, że rusza kalendarz wyborczy.

Decyzja głowy państwa jest ważna nie tylko dla wyborców, lecz także dla przyszłych komitetów wyborczych. Kalendarz wyborczy wyznacza bowiem sztywne terminy na dokonanie konkretnych czynności.

Do 28 sierpnia jest czas na rejestrację komitetów, a do 6 września – na rejestrację list wyborczych do Sejmu i Senatu. Z końcem sierpnia mija także termin na dokonanie zmian w podziale na stałe obwody głosowania i zmian siedzib obwodowych komisji wyborczych. Wtedy również ostatecznie dowiemy się, ile obwodów głosowania przybędzie po ostatnich zmianach PiS w kodeksie wyborczym (według naszych informacji do dotychczasowych ponad 27 tys. obwodów może dojść ok. 3,5 tys. nowych).

Wybór 15 października raczej nie jest zaskoczeniem, o tej dacie mówiło się już od wiosny. To, co formalnie wstrzymywało prezydenta z zarządzeniem wyborów, to pozytywna opinia PKW, którą Pałac wczoraj otrzymał. Ogłoszenie terminu elekcji (prezydent miał czas na podjęcie decyzji do 14 sierpnia) mógł przyspieszyć także fakt, że z powodu trudnych warunków pogodowych do skutku nie doszła kilkudniowa wizyta Andrzeja Dudy w Korei Południowej.

Teoretycznie decyzja głowy państwa niewiele zmienia w kontekście przygotowań komitetów do wyborów. – Prezydent musiał wydać postanowienie do 14 sierpnia, a terminy wynikające z kalendarza wyborczego są sztywne i adekwatnie się przesuwają w zależności od tego, na który konstytucyjny termin wyborów prezydent się zdecyduje – tłumaczy Wojciech Hermeliński, były szef PKW. Ale w praktyce wskazanie pierwszego możliwego terminu wyborów skraca np. czas na zbieranie podpisów pod listami kandydatów, co może mieć znaczenie. – Może nie tyle dla dużych komitetów, ile dla tych mniejszych, które mogą mieć większy problem z zebraniem na czas podpisów przy rejestracji komitetu czy zgłaszaniu kandydatów – dodaje Hermeliński.

Decyzję prezydenta skomentował wczoraj na wiecu w Legionowie Donald Tusk. – Zaczęła się najważniejsza od dziesięcioleci kampania wyborcza. Października piętnastego pogonimy Kaczyńskiego – powiedział lider PO. I zaczął przedstawiać kandydatów z Mazowsza, m.in. Jana Grabca, lidera listy w podwarszawskim wianuszku, Marcina Kierwińskiego, który ma być liderem listy w okręgu płockim, czy Kamilę Gasiuk-Pihowicz, która będzie jedynką w Siedlcach. Na listach będą też Kinga Gajewska, Maciej Lasek czy Andrzej Domański, gospodarczy ekspert PO.

Układanie list trwa we wszystkich ugrupowaniach. Pierwszym, które systematycznie zaczęło pokazywać swoich kandydatów już kilka tygodni przed zarządzeniem wyborów, była Konfederacja (liderem warszawskiej listy ma być Sławomir Mentzen). Listy gotowe ma już lewica (dziś kierownictwo partii ma je zatwierdzić), podziału miejsc dokonała też Trzecia Droga – tworzące ją Polska 2050 i PSL podzieliły się jedynkami, ale żaden z liderów nie startuje w stolicy. Władysław Kosiniak-Kamysz będzie kandydował w Tarnowie, a Szymon Hołownia w Białymstoku. Jak słyszymy, dziś jego formacja także podejmie decyzje w sprawie kandydatów Polski 2050 na wspólnych listach z PSL.

Sygnały z obozu rządzącego są takie, że listy najpewniej poznamy w drugiej połowie miesiąca. Rywalizacja o miejsca na nich będzie zacięta, bo jak wskazują obecne wyniki PiS, to ugrupowanie może stracić od 30 do ponad 40 mandatów.

Jeśli chodzi o pełne listy, to zapewne najszybciej komplet nazwisk poznamy w przypadku opozycyjnej listy senackiego paktu. Nasi rozmówcy z opozycji zapowiadali, że pakt zostanie ogłoszony zaraz po decyzji prezydenta o terminie wyborów. – Sądzę, że najwcześniej pod koniec tygodnia uda się ogłosić kandydatów paktu senackiego – mówi nam senator opozycji. Inni rozmówcy wskazują dopiero na przyszły tydzień z uwagi na kampanijną aktywność liderów w tym tygodniu. Pakt senacki nie wskaże kandydatów do wszystkich okręgów, bo w części z nich – z cichym poparciem paktu, polegającym na niewystawieniu kontrkandydata – wystartują byli kandydaci PiS jak Jan Maria Jackowski czy Józef Zając. W tej grupie może się też znaleźć Ryszard Petru, który ma ofertę startu ze Stalowej Woli, czy Roman Giertych, choć w jego przypadku nie wiadomo ostatecznie, czy się na to zdecyduje. W okręgu, z którego ogłosił start, chęć kandydowania podtrzymała obecna senator PO Jadwiga Rotnicka. ©℗

ikona lupy />
Najważniejsze terminy wynikające z kalendarza wyborczego / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe