Choć w tym roku zgłosiła się rekordowa liczba chętnych, to na razie liczba funkcjonariuszy nie wzrosła. To ma się zmienić. Wzrósł też budżet pograniczników, ale sytuacja na granicy wschodniej jest trudna.
– Komendant główny Straży Granicznej gen. dyw. SG Tomasz Praga wystąpił do MON o przesunięcie kolejnego tysiąca żołnierzy na granicę polsko-białoruską – mówił na wczorajszej konferencji prasowej Maciej Wąsik, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Planowane wzmocnienie jest związane z presją migrantów, którzy są wspomagani przez białoruskich pograniczników. Straż Graniczną już teraz wspierają tysiące żołnierzy, ale sama liczebność formacji w ostatnich latach nie wzrosła. Jest to między 14 a 15 tys. funkcjonariuszy, a liczba wakatów wynosiła ponad 2 tys. Teraz jeszcze się zwiększyła, ale to wynika z tego, że ma wzrosnąć docelowa liczba pograniczników.
Wydaje się, że w perspektywie kilkunastu miesięcy jest to możliwe. Tylko do końca czerwca do Straży Granicznej zgłosiło się prawie 2,5 tys. kandydatów do służby. To 15 proc. więcej niż w dwóch pierwszych kwartałach ubiegłego roku. Z czego wynika ten wzrost chętnych?
– Na pewno mają na to wpływ usprawnienia, które wprowadziliśmy dla kandydatów do służby – przede wszystkim składanie dokumentów w placówkach Straży Granicznej, a nie tylko w oddziałach – wyjaśnia por. Anna Michalska, rzecznika prasowa komendanta SG.
Biorąc pod uwagę, że dokumenty trzeba złożyć osobiście, a oddziałów w całej Polsce jest tylko dziewięć, często wiązało się to z tym, że by przystąpić do rekrutacji, trzeba przejechać ponad 100 km. Tylko po to, by złożyć dokumenty. W ramach ułatwień stworzono możliwość zorganizowania II etapu postępowania, który obejmuje m.in. test sprawności fizycznej w komendach oddziału bez potrzeby wyjazdów do ośrodków szkolenia, których liczba w całej Polsce ogranicza się tylko do trzech, co oznaczało jeszcze dłuższe dojazdy.
– Najważniejsze jest jednak zniesienie limitu wieku, co umożliwia nam pozyskanie doświadczonych specjalistów, ekspertów w swoich dziedzinach. Jednak mocno stawiamy na jakość, dlatego wśród kandydatów do służby poszukujemy tych najlepszych nawet kosztem tego, że nie wyczerpiemy limitu przyjęć do służby. Sito rekrutacji jest gęste i na pewno nie będziemy w tej kwestii odpuszczać – podkreśla Michalska.
Powodem większej liczby chętnych do służby jest także napięta sytuacja na granicy z Białorusią oraz przede wszystkim wojna w Ukrainie. To szersze zjawisko w służbach mundurowych, bo duży wzrost potencjalnych rekrutów odnotowały już po wybuchu wojny m.in. Wojska Obrony Terytorialnej. – Liczba zainteresowanych jest siedmiokrotnie większa niż wcześniej, ale obserwujemy również nowe zjawisko. Nie każdy zainteresowany chce zostać żołnierzem. Wielu ochotników chce nauczyć się walki bez wiązania na stałe z Siłami Zbrojnymi w okresie pokoju – wyjaśniał DGP już rok temu gen. Wiesław Kukuła, ówczesny dowódca WOT.
W ostatnich latach widać także wyraźny wzrost budżetu Straży Granicznej. W 2021 r. został on zwiększony o prawie 1 mld zł w stosunku do roku poprzedniego, co było związane z budową zapory na granicy z Białorusią. Tegoroczny budżet jest z kolei o ponad 0,5 mld większy niż ten w 2022 r., ale prawie 400 mln zł z tej kwoty zostało przeznaczone na budowę zapory elektronicznej na granicy z obwodem królewieckim, tak więc de facto to zwiększenie budżetu to niecałe 200 mln zł. Warto jednak pamiętać, że choć zapory pomagają w pracy funkcjonariuszy, to nie jest to rozwiązanie w pełni skuteczne, a liczba zatrzymywanych przemytników ludzi rośnie. ©℗