Niebawem minie pół roku obowiązywania znowelizowanej ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, ale pozytywnych efektów nie widać.

Szczecin, gdzie miejski ośrodek pomocy rodzinie alarmował niedawno, że siedmioro dzieci pozostawionych w szpitalu czeka na umieszczenie w rodzinach zastępczych, nie jest wyjątkiem. W Poznaniu jest siedmioro, a w Krakowie sześcioro dzieci, dla których trzeba znaleźć nowy dom. – W poprzednich latach zdarzało się, że na rodzinę zastępczą czekało w szpitalach troje–pięcioro dzieci rocznie. Obecnie czeka ich już siedmioro, a mamy dopiero lipiec – mówi Joanna Żabierek, rzeczniczka prezydenta Poznania.

Mamy poważny systemowy problem: rosnącej liczby dzieci odbieranych interwencyjnie lub z sądową decyzją o umieszczeniu w pieczy oraz braku kandydatów na rodziny zastępcze. Z sondy DGP wśród samorządów wynika, że to ogólnokrajowe wyzwanie. Dzieci pozostawiane w szpitalach bez jasnej sytuacji prawnej, liczne rodzeństwa, które nie mogą pozostać pod opieką biologicznych rodziców, małoletni, którzy wymagają specjalistycznej opieki – to jedna kwestia. Druga to starzenie się osób obecnie tworzących rodziny zastępcze, zwłaszcza zawodowe, i brak nowych do tej roli.

Sytuację miała odmienić nowelizacja ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, która obowiązuje od lutego tego roku. To pierwsza tak radykalna reforma w przepisach od lat, która podnosi m.in. wynagrodzenie osobom tworzącym rodzinne domy dziecka czy rodziny zastępcze zawodowe. Wprowadza też centralny rejestr dzieci umieszczanych w pieczy, jak i miejsc dostępnych w formie rodzinnej czy instytucjonalnej.

Joanna Luberadzka-Gruca z Koalicji na Rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej zwraca uwagę, że problem dzieci pozostawianych w szpitalach i kolejek oczekujących do pieczy rodzinnej jest powszechny. Dotyczy także dzieci ze specjalnymi potrzebami. – Według danych za 2021 r. w domach pomocy społecznej jest ich ponad 2 tys. Kolejne 800 w zakładach opiekuńczych, bo nie znaleziono dla nich miejsca w rodzinach – wylicza. Jej zdaniem problem braku kandydatów na rodziny zastępcze nie sprowadza się wyłącznie do finansów. – Nie ma wystarczającej opieki lekarzy specjalistów, brakuje wsparcia np. przy diagnozie dziecka, jeśli jest podejrzenie płodowego uszkodzenia alkoholowego (FAZ). Do tego resort rodziny konsekwentnie odmawia kandydatom na rodziców zastępczych podpisywania z samorządami umów o pracę. To tylko podbija niepewność warunków pracy i wrażenie tymczasowości – ocenia Luberadzka-Gruca.

– W tym roku sytuacja jest wyjątkowo trudna – mówi DGP Maciej Homis, rzecznik MOPR w Szczecinie. Opisuje, że od stycznia ośrodek umieścił w rodzinach zastępczych 11 dzieci pozostawionych w szpitalach. O ile do tej pory się udawało, o tyle kolejne siedmioro dzieci (w wieku od 0 do 5 miesięcy), które w szpitalu czekają na dom, są potężnym wyzwaniem.

Jak słyszymy, zbiegają się niekorzystnie dwie okoliczności. Pierwsza to fakt, że wiele rodzin zawodowych w ostatnich latach przestało funkcjonować. Podopieczni dorośli, opiekunowie przeszli na emeryturę. A druga… – W 2019 r. mieliśmy 22 interwencje domowe związane z koniecznością zabezpieczenia dzieci i umieszczenia ich w pieczy zastępczej, a w tym roku do lipca tych interwencji było już 55 – opisuje Homis. W Szczecinie jest 451 rodzin zastępczych, gdzie przebywa 795 dzieci. Najwięcej, bo aż 300, jest rodzin, które tworzą bliscy dzieci. Rodzin zawodowych jest ok. 30. Największe braki dotyczą rodzin specjalistycznych, do których powinny trafić dzieci ze szczególnymi potrzebami.

– Podstawową formą pieczy, w której umieszcza się noworodki, są rodziny zastępcze zawodowe pełniące funkcje pogotowia rodzinnego. Obecnie na terenie miasta są dwie, w których z uwagi na brak miejsc nie ma możliwości zabezpieczenia dzieci – mówi Tomasz Sanecki z UM Bytomia. W Rudzie Śląskiej liczba rodzin zastępczych na przestrzeni lat utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie (210–212), co jednak wcale nie jest dobrą informacją, bo dzieci wymagających zabezpieczenia w rodzinnej pieczy zastępczej przybywa – w 2021 r. było ich 324, w 2022r. – 311, a teraz – 337.

– Kandydatów na rodziny zastępcze zawodowe jest ciągle zbyt mało, zwłaszcza chętnych do zaopiekowania się dziećmi z orzeczeniami o niepełnosprawności oraz licznymi rodzeństwami. Nie ma również kandydatów gotowych do pełnienia funkcji rodziny zastępczej specjalistycznej – mówi Magdalena Pakuła, zastępca dyrektora ds. pieczy zastępczej i wspierania rodziny MOPR w Lublinie. Sukcesem było podpisanie w tym roku jednej umowy na prowadzenie rodzinnego domu dziecka oraz jednej na pełnienie funkcji zawodowej rodziny zastępczej.

Marta Frankowska, rzeczniczka MOPS w Bydgoszczy, idzie dalej. – Obserwujemy stagnację rodzinnych form pieczy. Od pandemii rocznie przybywa nam zaledwie jedna lub dwie zawodowe rodziny. W roku 2023 r. mimo szeroko zakrojonej kampanii promującej rodzicielstwo zastępcze, niestety nie udało nam się pozyskać kandydatów – opisuje. Jej zdaniem jedną z przeszkód jest to, że z takimi osobami podpisywane są umowy cywilnoprawne, a nie o pracę.

– Promujemy zastępcze rodzicielstwo na festynach, imprezach plenerowych. Organizujemy obchody Dnia Rodzicielstwa Zastępczego. Organizujemy specjalistyczne szkolenia dla rodziców zastępczych, staramy się nie dopuszczać do zjawiska wypalenia zawodowego wśród opiekunów zastępczych, by ich nie stracić – wylicza Sylwia Ressel z gdańskiego MOPR. Ale to wszystko z mizernym skutkiem.

To wyzwanie nie tylko dla wielkich miast, ale i małych gmin, np. na terenie Miastka 59 dzieci przebywa w 35 rodzinach zastępczych. – Nie mamy chętnych na rodziny zawodowe – mówi Magdalena Stankowiak. Rozwiązaniem jest szukanie chętnych wśród osób spokrewnionych z dziećmi, ale nie zawsze to się udaje.

Sytuacje ma poprawić obowiązująca od pół roku znowelizowana ustawa o systemie pieczy zastępczej. Wprowadziła m.in. zakaz tworzenia nowych domów dziecka (mogą powstawać tylko w wyjątkowych sytuacjach, za zgodą wojewody i po zasięgnięciu opinii RPD). Minimalne wynagrodzenie rodziny zastępczej zawodowej i osoby prowadzącej rodzinny dom dziecka wzrosło do 4100 zł, a rodziny pełniącej funkcję pogotowia rodzinnego do 5084 zł. I jak wylicza resort, oznacza to wzrost minimalnych kwot wynagrodzeń o 89 proc. Wprowadziła też centralny rejestr, który pozwoli sprawniej znaleźć wolne miejsce dla dziecka w kraju.

Anna Krawczak z Interdyscyplinarnego Zespołu Badań nad Dzieciństwem przy Uniwersytecie Warszawskim zwraca uwagę, że w skali kraju w ramach podmiotów tworzących pieczę zastępczą rodzin zawodowych jest tylko 9 proc. – Rodziny niezawodowe stanowią trzon systemu, a właściwie działają wolontariacko, bo nie otrzymają żadnego specjalnego wsparcia – opisuje Krawczak. – Trudno przewidzieć skutki zmian w ustawie – mówi Maciej Homis. Zwraca uwagę, że Szczecin już wcześniej „swoim” rodzinom wypłacał wynagrodzenie zbliżone do tego, które teraz gwarantuje ustawa. A mimo to ma problem z ich brakiem. ©℗

ikona lupy />
Piecza zastępcza / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe