Brak stanowiska Sejmu, zdaniem TK kluczowego dla rozstrzygnięcia skargi premiera, może być rezultatem wewnętrznych sporów w partii rządzącej.

Wczorajsza rozprawa przed TK dotyczyła skargi premiera Mateusza Morawieckiego, w której domagał się, by za pełny skład sędziów TK uznać liczbę mniejszą niż obecnych 11. Manewr ten miał pomóc zażegnać spór personalny wewnątrz Trybunału (jedna trzecia sędziów TK nie uznaje prezesury Julii Przyłębskiej) i umożliwić mu rozpatrzenie ustawy o Sądzie Najwyższym, która – według zapewnień i rządu, i części komisarzy unijnych – miałaby odblokować wypłatę pierwszych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy.

Tak się jednak nie stanie, przynajmniej na razie, bo TK odroczył rozprawę do 7 września. A to oznacza, że do czasu wyborów (najpewniej 15 października) rząd nawet nie będzie miał chęci (i możliwości), by złożyć pierwszy wniosek o płatność z KPO.

Powodem wczorajszej decyzji TK o odroczeniu rozprawy był brak stanowiska Sejmu w sprawie wniosku szefa rządu. – Trybunał stwierdza, że opinia organu, który wydał akt normatywny będący przedmiotem postępowania, jest niezbędna do dalszego procedowania – podkreślił sędzia przewodniczący Bartłomiej Sochański. – Na ostatnim posiedzeniu komisja zaopiniowała negatywnie projekt stanowiska Sejmu i albo pani marszałek uznała, że wymaga ono jakieś korekty, albo wobec negatywnej opinii komisji nie będzie przesyłała stanowiska do TK – tłumaczy poseł PiS Marek Ast, który miał reprezentować Sejm w tej sprawie. Jego zdaniem nawet bez stanowiska Sejmu TK mógł wczoraj sprawą się zająć. Trybunał zauważył też, że dopiero wczoraj wpłynęło pisemne stanowisko prokuratora generalnego w tej sprawie.

Sejm ma teraz trzy tygodnie na dostarczenie swojego stanowiska. Ale nie jest pewne, czy tak się rzeczywiście stanie. PiS podjął już próbę przegłosowania tego stanowiska na komisji ustawodawczej. Generalnie szło ono w sukurs propozycji premiera. Z projektowanego stanowiska izby niższej wynikało: „art. 37 ust. 2 zdanie pierwsze ustawy z dnia 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2393) jest niezgodny z zasadą sprawności i rzetelności działania instytucji publicznych wyrażoną w preambule konstytucji w związku z art. 190 ust. 5 i art. 197 konstytucji”. Krótko mówiąc – Sejm, podobnie jak premier, negował zasadę, że wymóg skompletowania 11 sędziów do składu pełnego może paraliżować prace TK. Podczas próby przegłosowania tego stanowiska na komisji PiS zabrakło jednego głosu.

– Projekt stanowiska Sejmu był katastrofalny, dlatego na komisji nie uzyskał poparcia. Wiemy także, że wśród posłów PiS nie cieszył się jakimś specjalnym entuzjazmem, stąd też pani marszałek nie mogła oficjalnie przedstawić tego stanowiska w TK – mówi przewodniczący komisji ustawodawczej Arkadiusz Myrcha z PO. Sugeruje, że opozycja nie będzie PiS ułatwiać ewentualnego ponownego podejścia do stanowiska Sejmu. – Według pani marszałek komisja ustawodawcza powinna się zebrać jeszcze raz, by ten wniosek rozpatrzyć, ale my to już uczyniliśmy. Nie wiem, po jaki wytrych w Regulaminie Sejmu sięgnie, by w tej sprawie znów zwołać komisję, by głosowała tę samą sprawę. Jeśli projektowane stanowisko Sejmu się zmieni, będę uważał, że jest podstawa do zwołania komisji – mówi Myrcha.

Komisja Europejska najpewniej nie odblokuje pieniędzy przed wyborami

Także PiS nie jest pewien, co dalej. – Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy to stanowisko zostanie przekazane do trybunału. Marszałek nie jest związana stanowiskiem komisji, może przesłać do TK stanowisko ocenione negatywnie przez komisję, czy je zmodyfikować i wysłać. Gdyby stanowisko miało być poprawiane, wymaga to czasu – mówi Marek Ast, poseł PiS.

Opozycja nie jest zaskoczona decyzją TK. – Bardziej opłaca się PiS utrzymywać impas i mówić, że to zła opozycja z KE blokuje KPO, niż doprowadzić do rozstrzygnięcia w sprawie ustawy o SN, które nie musi być po ich myśli i może dowieść, że to wina PiS – mówi posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz. Z kolei Krzysztof Śmiszek z Lewicy uważa, że to efekt wewnętrznych rozgrywek w PiS między marszałek Elżbietą Witek a premierem Mateuszem Morawieckim. – To kontynuacja wojenki w PiS. Nie jest tajemnicą, że pani marszałek nie przepada za panem premierem, więc na ostatniej prostej podłożyła mu nogę i nie wysłała do TK stanowiska Sejmu – mówi Śmiszek.

Sprawie przygląda się Pałac Prezydencki. – To istotna kwestia, którą kancelaria monitoruje, choć nie jest uczestnikiem postępowania. Orzeczenie będzie bardzo ważne dla działania Trybunału Konstytucyjnego. Do tej pory to ustawodawca decydował o liczebności składu i w Trybunale Konstytucyjnym, i w innych sądach – mówi prezydencka minister Małgorzata Paprocka.

Warto zauważyć, że rozstrzygnięcie może być ważne dla samego TK, ale też sądów, bo może wynikać z niego, że to one same ustalają liczebność składów. Jednocześnie nawet jeśli 7 września TK rozstrzygnie w tej sprawie, nie oznacza to jeszcze rozstrzygnięcia w sprawie KPO. Bo zakładając, że TK przyzna rację premierowi i uzna, że można prezydencką skargę do ustawy o SN rozpatrzyć w mniejszym niż 11-osobowym składzie, to osobno musi się odbyć taka rozprawa. I jedno, i drugie rozstrzygnięcie może zapaść na finiszu kampanii wyborczej. To z jednej strony może dać PiS powód do złożenia wniosku o płatność w KPO, choć wątpliwe, by KE zrobiła to przed wyborami. Z drugiej – może to być dla opozycji powód do krytyki PiS, że z powodu błędów tej formacji funduszy z KPO nadal nie ma.

Tymczasem wokół TK znów zrobiło się głośniej na arenie unijnej. Wczoraj służby prasowe TSUE poinformowały, że 17 lipca do unijnego trybunału trafiła skarga Komisji Europejskiej dotycząca orzecznictwa i legitymacji do orzekania TK. Skarga jest następnym krokiem proceduralnym KE w związku ze wszczętym 22 grudnia 2021 r. postępowaniem przeciwko Polsce w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego. Powodem były wyroki TK z 4 lipca i 21 października 2021 r., uznające postanowienia traktatów UE za niezgodne z Konstytucją RP i kwestionujące zasadę pierwszeństwa prawa UE. 15 lipca 2022 r. Komisja wystosowała do Polski uzasadnioną opinię, na którą rząd odpowiedział, odrzucając argumentację Komisji. ©℗

Współpraca: Maria Ofierska