Test ósmoklasisty pokazał, że skuteczna nauka matematyki, podobnie jak wcześniej język angielski, staje się dobrem luksusowym.
Średnio 53 proc. możliwych do zdobycia punktów z matematyki oraz po 66 proc. z języka polskiego i angielskiego otrzymali uczniowie zdający tegoroczny egzamin ósmoklasisty. Dla nastolatków jest on podstawą rekrutacji do szkół średnich. Dorosłym pozwala z kolei wyciągać wnioski o stanie systemu edukacji. A te nie są optymistyczne.
Najwięcej powodów do niepokoju mogą dawać wyniki ósmoklasistów z matematyki. Nie chodzi jednak o to, że średni wynik spadł od ubiegłego roku o 4 pkt proc. Wahania średniej nie mają znaczenia, bo testów z kilku lat nie da się porównać na jednej skali. Wymagałoby to dodatkowych opracowań statystycznych, którymi przygotowująca testy Centralna Komisja Egzaminacyjna się nie zajmuje. Nie ma więc sposobu, by dowiedzieć się, czy umiejętności uczniów rok po roku wzrosły, czy zmalały.
Dużo poważniejszy problem pokazuje rozkład wyników. O ile z języka polskiego najwięcej uczniów osiąga wyniki w środku skali, o tyle z matematyki przeważają wyniki słabe oraz bardzo dobre. Dzieci z przeciętnymi wynikami ubywa.
– Taki rozkład wyników egzaminu z matematyki zaobserwowaliśmy po raz pierwszy w ubiegłym roku – wyjaśnia dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. W poprzednich latach największa liczba uczniów uzyskiwała między 20–30 proc. możliwych do zdobycia punktów. Im wyższy wynik, tym mniej dzieci go uzyskiwało. Skąd ta zmiana?
– Wydaje się, że to po części pokłosie pandemii, w czasie której uczniowie kształcili się zdalnie – dodaje Smolik. Zastrzega jednak, że dokładne wyjaśnienie tej sytuacji wymagałoby pogłębionych badań. Takimi analizami w Polsce nie zajmuje się jednak żadna państwowa instytucja.
Podobny obraz w wykresach od lat widać jednak w przypadku języka angielskiego. Tu przyczyną jest sposób nauczania języka obcego w szkołach – wygrywa ten, kto zdobędzie umiejętności na prywatnych lekcjach. Według analizy ConQuest Consulting w 2022 r. 61 proc. dzieci było zapisanych na dodatkowe zajęcia z języka obcego (to głównie angielski). O ile uczniowie z miasta powyżej 100 tys. mieszkańców uzyskali w tym roku średnio 74 proc. punktów, uczniowie ze wsi – 60 proc. Wyniki w przedziale 90–100 pkt osiągnęło niemal 30 proc. dzieci.
Z matematyki między 90 a 100 proc. punktów uzyskało 15,7 proc. uczniów. Dla porównania – z języka polskiego ten przedział osiągnęło tylko 4,6 proc. W przypadku matematyki najniższe wyniki uzyskali uczniowie z miast do 20 tys. mieszkańców (49 proc.), a najwyższe z największych ośrodków – 60 pkt proc. Egzaminatorzy, z którymi rozmawialiśmy, przekonują, że dla dzieci najtrudniejsze okazały się zadania otwarte. – Było dużo prac, w których uczniowie nawet nie podjęli próby zmierzenia się z poleceniem – przekonuje egzaminatorka z woj. mazowieckiego. Za ich rozwiązanie można było otrzymać aż 40 proc. punktów. W przyszłości ten odsetek jeszcze się zwiększy.
A i tak test miał w porównaniu z pierwszymi edycjami obniżone wymagania. Względem lat 2019 i 2020 zmniejszono liczbę zadań (choć czas na ich wykonanie pozostał bez zmian). Względem wszystkich poprzednich zmieniono z kolei wymagania egzaminacyjne. Takie same będą obowiązywały także w kolejnym roku.
Dyrektor CKE przekonuje, że wyniki testu to dziś przede wszystkim narzędzie dla organów prowadzących szkoły. Mogą dzięki niemu zorientować się, w których placówkach nagle obniżyła się jakość nauczania, i w ten sposób szukać przyczyny. Jak przekonuje, nie jest to bowiem cecha całych regionów czy miast, a właśnie – konkretnych placówek. ©℗