Sejm zajął się we wtorek projektem ustawy o ochronie dzieci przed nieodpowiednimi treściami w sieci, który zakłada m.in., że dostawcy internetu będą musieli zapewniać bezpłatny mechanizm blokowania dostępu do pornografii. Wniosek o odrzucenie projektu złożył poseł koła Wolnościowców.

Rządowy projekt ustawy o ochronie małoletnich przed dostępem do treści nieodpowiednich w internecie w Sejmie przedstawiał wiceminister cyfryzacji Paweł Lewandowski. Celem projektu - jak zaznaczył - jest wprowadzenie narzędzi dla rodziców i opiekunów, które ograniczają dostęp dzieci i młodzieży do treści pornograficznych w internecie.

"Badania pokazują, że osoby małoletnie oglądają materiały pornograficzne regularnie, wskazując jednocześnie, że dostęp do pornografii jest w Polsce zbyt łatwy. Dwa razy częściej na treści pornograficzne trafiają dzieci, których rodzice nie ustalili zasad korzystania z internetu" - podkreślił Lewandowski.

Zgodnie z projektem ustawy dostawcy internetu będą mieli obowiązek wprowadzenia bezpłatnego, skutecznego i prostego w obsłudze mechanizmu blokowania dostępu do treści pornograficznych. Dostawcy będą też musieli informować abonentów o możliwości skorzystania z takiej usługi - decyzja o skorzystaniu z niej będzie po stronie użytkownika. Obowiązki dotyczące ograniczenia dostępu do pornografii nałożone zostaną też na przedsiębiorców, którzy udostępniają publiczne sieci Wi-Fi, np. kawiarnie czy galerie handlowe. Minister cyfryzacji otrzyma zaś prawo do kontroli przestrzegania tych przepisów oraz nakładania kar pieniężnych w przypadku niewywiązywania się przez firmy z ustawowych obowiązków.

Oprócz tych zmian w projekcie są także zapisy przewidujące przeprowadzanie wśród uczniów przez nauczycieli WF-u corocznych testów sprawnościowych oraz zmiany dotyczące prowadzonej przez ministra sportu ewidencji "Sportowe Talenty", do której wpisywane będą wyniki takich testów. Projekt zawiera też zmiany w zakresie ochrony zdrowia, w tym np. możliwość korzystania ze świadczeń psychologicznych dla dorosłych bez skierowania mimo ustania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii.

Posłowie opozycji podczas pierwszego czytania podkreślali, że wszyscy się zgadzają co do konieczności ochrony dzieci przed pornografią w sieci, jednak krytykowali m.in. przepisy wykraczające poza ten cel. Według posła KO Grzegorza Napieralskiego jedna trzecia projektu ustawy nie jest związana z jej tytułem, a zapisy dotyczące systemu ochrony małoletnich są napisane ogólnie i "na kolanie".

Z kolei posłanka Joanna Scheuring-Wielgus oceniła, że rząd "umywa ręce" i przerzuca odpowiedzialność na firmy. "Dlaczego przerzucamy ten obowiązek na dostawców internetu? Jeżeli my byśmy mieli jako państwo polskie podobną usługę wdrożyć, to kolejny raz powiedzielibyście państwo, że to my filtrujemy i państwo polskie cenzuruje jakiekolwiek treści" - odpowiadał wiceszef MC.

Posłowie zwracali też uwagę m.in. na to, że nie są to jedyne nieodpowiednie treści w internecie. Posłanka KO Monika Rosa wskazywała, że problemem jest też patostreaming, cyberprzemoc, mowa nienawiści, dezinformacja, czy uzależnienie od internetu. Wiceminister Lewandowski przyznał, że treści nieodpowiednich jest więcej, ale zaznaczył przy tym, że pornografia stanowi 80 proc. z nich. Zapewnił też, że projektowana ustawa to pierwszy krok.

Poseł Wolnościowców Dobromir Sośnierz, który zawnioskował o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, mówił zaś m.in., że rozwiązania umożliwiające blokowanie dostępu do różnych treści są już na rynku, ktoś w nie zainwestował, a teraz mają być bezpłatne, czyli zostaną "znacjonalizowane". Jego zdaniem nie powinno się wymuszać wprowadzania usług i "nie ma powodów, żeby państwo przesądzało, jakie usługi i na jakich zasadach mają być dostępne".

Posłowie o tym, czy projekt zostanie odrzucony w pierwszym czytaniu, rozstrzygną w najbliższym bloku głosowań. Jeśli wniosek posła Wolnościowców zostanie odrzucony, projekt trafi do komisji.

Projekt zakłada, że proponowane rozwiązania wejdą w życie 1 września 2023 r. (PAP)

Autorka: Agnieszka Ziemska

agzi/ jann/