830 mln zł ma kosztować Krajowe Centrum Przetwarzania Danych. Budowę regulować ma specustawa, ale jej założenia budzą kontrowersje w branży.

Trzy niezależne lokalizacje pod Warszawą połączone światłowodem i zasilane z odnawialnych źródeł energii – tak ma wyglądać Krajowe Centrum Przetwarzania Danych. W ciągu trzech lat chce zbudować je Ministerstwo Cyfryzacji. Nowa infrastruktura ma obsługiwać dane administracji publicznej, a przez to wzmocnić cyberbezpieczeństwo kraju. Dlatego rządzący chcą postawić je w specjalnym trybie, podobnym do inwestycji w gazoporcie w Świnoujściu czy odbudowy pałacu Saskiego w Warszawie. W Sejmie odbyło się wczoraj I czytanie ustawy, która takie warunki ma ustalić.

Według niej decyzję o lokalizacji centrum ma wydawać wojewoda. Na jej podstawie inwestor, czyli MC, otrzyma tytuł prawny do nieruchomości. Skróceniu ulegną terminy na wnoszenie skarg czy odwołań w procesie inwestycyjnym, ułatwione ma być także przejmowanie gruntów pod nowe centra danych. Ustawa pozwala również na usunięcie drzew pod budowę bez zezwolenia i związanych z wycinką opłat. Wprowadza też obostrzenia dotyczące zagospodarowania terenów sąsiadujących z serwerowniami, np. w promieniu 1 km nie będzie można zbudować nowej stacji benzynowej, dużego centrum handlowego czy publicznego parkingu większego niż 0,2 ha. Jak zapewnili w Sejmie urzędnicy, resort ma już wstępnie wytypowane działki pod inwestycję. Mają one znajdować się na gruntach Skarbu Państwa.

Ustawa zmienia również sposób, w jaki wybrany zostanie wykonawca inwestycji. MC nie ogłosi otwartego przetargu, ale samo wybierze podmioty, które zaprosi do składania ofert (ustawa zastrzega, że muszą to być co najmniej trzy firmy).

To ostatnie rozwiązanie wywołuje najwięcej kontrowersji. Jeszcze na etapie konsultacji publicznych projektu krytykowały je organizacje branżowe. – W naszej ocenie wyłączenie zastosowania przepisów ustawy – Prawo zamówień publicznych doprowadzi do zmniejszenia transparentności procesu inwestycyjnego i zwiększy uznaniowość wydatkowania środków budżetowych – alarmował Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). W podobnym tonie wypowiedzieli się eksperci Związku Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan. Ich zdaniem nie ma potrzeby, by centrum danych budowane było na podstawie osobnej ustawy. W swoim stanowisku rekomendowali, by prace nad nią porzucić, a serwerownie stawiać na podstawie już istniejących przepisów.

Podobne zastrzeżenia mieli posłowie sejmowej komisji cyfryzacji, która zajmowała się projektem. Doktor inżynier Radosław Nielek, stały doradca komisji, zwrócił uwagę na inny aspekt tak prowadzonego przetargu – decyzja MC nie będzie podlegała odwołaniu. Jego zdaniem przedsiębiorca, który chciałby jednak wziąć udział w takim postępowaniu, ale nie został do niego zaproszony, powinien mieć możliwość dyskutowania z taką decyzją.

Paweł Lewandowski, wiceszef MC, zapewniał jednak parlamentarzystów, że inwestycja jest związana z bezpieczeństwem państwa i to ono jest dla resortu najważniejsze. Dziś jednym z kluczowych zagrożeń są ataki hakerskie, które mogą sparaliżować działanie, a nowoczesna infrastruktura pomoże im zapobiegać. – Priorytetem jest postawienie centrów przetwarzania danych jak najszybciej – przekonywał.

Doktor inżynier Nielek zwrócił uwagę na jeszcze jeden problem. W ustawie znalazł się przepis, który wyłącza proces budowy centrum spod rygoru ustawy o dostępie do informacji publicznej. – To przeczy zapewnieniom o transparentności – przekonywał ekspert komisji. Dodawał, że już dziś istnieją przepisy, które ograniczają ujawnianie szczególnie wrażliwych informacji. Jeśli rządowa serwerownia wymagałaby obrotu takimi danymi, i tak nie trzeba by było ich udostępniać. Kolejny przepis jest więc zbędny.

Paweł Lewandowski odbijał piłeczkę, przekonując, że kontrola nad procesem inwestycyjnym będzie sprawowana przez CBA. W każdej chwili z kontrolą poselską mogą wejść do MC również parlamentarzyści.

Ze względu na wiele kontrowersji przewodniczący sejmowej komisji cyfryzacji Grzegorz Napieralski nie zakończył I czytania ustawy. Posłowie mają pracować nad projektem również na kolejnym posiedzeniu, czyli prawdopodobnie za dwa tygodnie. ©℗