O tym, że definicja szpiegostwa powinna być zmieniona, przedstawiciele rządu mówili już w 2019 r. Nic się jednak nie zadziało.

– Agencja Bezpieczeństwa zatrzymała dziewięć osób podejrzanych o współpracę ze służbami rosyjskimi – poinformował w ubiegłym tygodniu Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji. Prokuratura postawiła im zarzuty szpiegostwa i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Zatrzymani obserwowali tory kolejowe, którymi jest przesyłana broń do Ukrainy. Rosjanie mieli zlecać tej grupie także działania propagandowe, które miały skłócić Polaków i Ukraińców. Sześć osób zostało tymczasowo aresztowanych.

Teraz będzie rozstrzygać sąd. Problem w tym, że nie ma on łatwego zadania, ponieważ art. 130 kodeksu karnego, który mówi o szpiegowaniu, jest bardzo ogólny i nieprzystający do współczesnych czasów. I tak np. jego pierwszy paragraf brzmi: „Kto bierze udział w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”. Kolejne są podobnie ogólne. Z tej m.in. przyczyny do tej pory nie udało się zakończyć procesów choćby Mateusza Piskorskiego z partii Zmiana, który został zatrzymany w 2016 r., czy dwóch pracowników Huawei zatrzymanych w 2019 r.

– Minister koordynator widzi potrzebę dyskusji nad zmianami w przepisach kodeksu karnego w sprawie definicji szpiegostwa oraz sankcji dla osób popełniających wskazane przestępstwo. W ocenie ministra przepisy te należy uaktualnić i dostosować do obecnych zagrożeń o charakterze wywiadowczym – mówił DGP Stanisław Żaryn, rzecznik Mariusza Kamińskiego, koordynatora służb specjalnych. Problem w tym, że było to… cztery lata temu.

Uszczegółowienia tego zagadnienia do tej pory się nie doczekaliśmy, mimo że takie prace toczyły się już w 2019 r. – To była inicjatywa sejmowej komisji ds. służb specjalnych, przede wszystkim jej ówczesnego przewodniczącego posła Marka Opioły. Po rozmowach z szefami służb, patrząc też na naszych sojuszników, doszliśmy do wniosku, że art. 130 nie dorasta do dzisiejszych czasów, możliwości technologicznych i metod działania. On jest praktycznie z zimnej wojny, to są stare przepisy – mówi Marek Biernacki, poseł Koalicji Polskiej, który od lat zasiada w komisji. – Prace były wówczas zaawansowane, miały poparcie rządu i opozycji oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ale już mając prawie gotową definicję, na posiedzeniu komisji służb specjalnych przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości uznali, że nie widzą potrzeby zmiany przepisów i prokuratura sobie świetnie radzi. Wówczas skończyły się prace nad projektem – opowiada polityk.

Co ciekawe, zmieniono jednak sankcje. Nowe, wyższe kary będą obowiązywać od 1 października 2023 r. Ale to podwyższenie kar za szpiegostwo odbyło się niejako przy okazji i było wynikiem zmiany struktury sankcji przewidzianych w kodeksie karnym. W związku z ogólnym zaostrzeniem przepisów za wiele przestępstw, by zachować spójność, wszędzie tam, gdzie kodeks przewiduje obecnie karę do 12 lat więzienia, górną granicę wydłużano do 15 lat, a w przypadkach gdy przepis przewidywał karę nie krótszą od lat 3 (co na podstawie przepisów ogólnych oznaczało maksymalnie 15 lat), to górną granicę podnoszono do lat 20.

Taki brak działania przy definiowaniu szpiegostwa może tym bardziej dziwić, że rok temu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówi tak: – Obecne wyzwania stojące przed bezpieczeństwem państwa wymagają nowych rozwiązań. Przed kilkoma tygodniami wszystko się zmieniło. To nakazało nam pilnie przystąpić do prac nad zmianą przepisów dotyczących ochrony państwa przed działaniami ze strony obcych służb specjalnych – tłumaczył polityk krótko po inwazji Rosji na Ukrainę. Pilne prace nie znalazły jednak do tej pory odzwierciedlenia w zmianie przepisów. Zaskakuje to tym bardziej, że za zmianami są posłowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy zasiadają w komisji służb specjalnych. – Definicja szpiegostwa musi być znacznie mniej archaiczna i przystawać do obecnych czasów. Jestem też za podwyższeniem kar do dożywocia włącznie za działanie przeciw własnemu państwu – tłumaczy poseł Jarosław Krajewski i dodaje, że jest szansa na taką zmianę jeszcze w tej kadencji.

– Te regulacje muszą mówić o informacjach, które szkodzą państwu i są przekazywane osobom nieuprawnionym. Nam potrzebna jest jasna definicja agenta wpływu, dezinformowania i uszczegółowienie szpiegostwa – mówi z kolei gen. Jarosław Stróżyk, były zastępca dyrektora Zarządu Wywiadu Międzynarodowego Sztabu Wojskowego NATO, który doradza senatorowi Bogdanowi Klichowi z PO. – Tylko tu też trzeba być ostrożnym, bo łatwo wylać dziecko z kąpielą. Według niektórych agentem wpływu mogą być nieprzychylni im oficerowie albo po prostu osoby krytykujące decyzje rządu – dodaje.

Wnioskując po najgłośniejszych sprawach szpiegowskich ostatnich lat, na wyrok sądu będziemy czekać długo. Ale zdarzają się wyjątki: w styczniu sąd okręgowy w Suwałkach skazał na szpiegostwo dwóch przedsiębiorców zatrzymanych niecały rok wcześniej. W tym wypadku kary były jednak zdumiewająco niskie – rok i półtora roku więzienia. ©℗