KPRM chce poprawić bezpieczeństwo w przewozach na aplikacje. Proponuje jednak przepisy mniej restrykcyjne niż samoregulacje platform i pomija konsultacje publiczne ustawy.

Kiedy pod koniec ub.r. policja prowadziła akcję kontroli przewozów na aplikacje, okazało się, że w co piątym samochodzie, który zbadali funkcjonariusze, kryją się jakieś problemy. Wśród nich kierowcy nielegalnie przebywający w Polsce, prowadzący pod wpływem narkotyków albo z fałszywym prawem jazdy.
W odpowiedzi na ujawnione problemy firmy takie jak Uber czy Bolt zaczęły szykować strategie poprawiające bezpieczeństwo pasażerów. Pod koniec roku nad przepisami regulującymi działanie platform pochyliła się też kancelaria premiera. Co ciekawe, projektowane przez KPRM przepisy w dużej mierze pokrywają się z tym, co zaproponowały same platformy.
Największą zmianą jest weryfikacja kierowców. Do tej pory firma łącząca pasażerów z realizującymi przejazd nie musiała sprawdzać dokumentów tych drugich. Teraz zarówno Uber, jak i Bolt wymagają, by kierowca pokazał skan dowodu osobistego lub paszportu, prawa jazdy oraz zaświadczenie o niekaralności. Wprowadzają też pilotaż weryfikacji w punktach stacjonarnych. Później natomiast wyrywkowo kontrolują, czy faktycznie za kółkiem siedzi ta osoba, która według dokumentów powinna.
Jeśli nowelizacja prawa o ruchu drogowym wejdzie w życie, te dwa pierwsze kroki staną się obowiązkowe. Zmiana w stosunku do regulacji firm dotyczy kontroli tożsamości - ma się ona odbywać „nie rzadziej niż raz na 100 przejazdów”. Czyli w praktyce raz na mniej więcej dwa tygodnie.
O ile Uber wymaga, by kierowcy mieli prawo jazdy ważne co najmniej od roku, o tyle przepisy projektowane przez KPRM nie stawiają takiego warunku. Bolt natomiast zaczął żądać od współpracowników potwierdzenia, że ich samochody są prawidłowo oznaczone. O tym w nowelizacji KPRM nie ma w ogóle mowy. Podobnie jak o przeszkoleniu kierowców z postępowania względem pasażerów, które wprowadziły u siebie obie firmy.
Projekt nowelizacji ustawy o ruchu drogowym trafił już do Sejmu i czeka na pierwsze czytanie w komisji infrastruktury. Dodatkowe obowiązki dla firm pośredniczących w przejazdach nie znalazły się w projekcie od razu. Prace nad nim trwają od sierpnia ub.r. i początkowo nie dotyczyły bezpieczeństwa podróżujących, lecz zmniejszenia liczby procedur związanych m.in. z rejestracją pojazdów. Przepisy dotyczące firm przewozowych wprowadzono dopiero, kiedy zakończyły się proces opiniowania projektu oraz konsultacje publiczne. W piśmie z 26 października 2022 r. w trybie autopoprawki uwagi zgłosił Janusz Cieszyński, sekretarz stanu w KPRM. Tekst trafił pod obrady Stałego Komitetu Rady Ministrów dzień później.
- Taki sposób zgłaszania poprawek jest legalny, ale nie sprzyja przejrzystości procesu legislacyjnego - ocenia Krzysztof Izdebski, prawnik i ekspert forumIdei Fundacji im. Stefana Batorego. - Strona społeczna nie miała szans wyrazić opinii, przepisy nie zostały też przeanalizowane pod względem skutków regulacji. Nie wiadomo również, efektem jakiego procesu stało się uzupełnienie przepisów - dodaje.
KPRM przedstawiała pomysły na nowe prawo jedynie posłom, już po tym, jak przyjął je Stały Komitet. 14 grudnia - sejmowej komisji infrastruktury, a 27 lutego - parlamentarnemu zespołowi ds. zwalczania przestępstw gospodarczych i lichwy. Dlaczego zdecydowano się na taką formę? Mimo wielu prób nie udało nam się skontaktować w tej sprawie z KPRM.
Do urzędników odpowiedzialnych za projekt dotarli za to reprezentanci platform - w środę odbyło się w tej sprawie spotkanie w kancelarii premiera. Odkąd firmy oferujące przewozy na aplikacje pojawiły się w Polsce, starają się wymóc na rządzących przyjęcie przepisów zrównujących je w obowiązkach z klasycznymi korporacjami.
- Zapewniono nas, że w tym miesiącu projekt nie trafi pod obrady Sejmu, ale w KPRM będą dyskutowali nad możliwościami jego uzupełnienia, tak by do posłów dotarł już poprawiony - mówi Paweł Saturski z NSZZ „Solidarność” Taksówkarzy Zawodowych.
Zdaniem taksówkarzy przepisy nie odpowiadają na podstawowy problem - w przejazdach jeździ wielu obcokrajowców. Zatrzymani podczas kontroli pochodzili z Azji Środkowej, a także z Gruzji, Litwy, Łotwy i Ukrainy. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej, informuje DGP, że służba w czasie kontroli identyfikuje nielegalnie pracujących w przewozach cudzoziemców.
Tymczasem projektowane regulacje wymagają np., by zaświadczenie o niekaralności kierowców było wydane przez polskie organy. Saturski zwraca uwagę, że cudzoziemcy powinni przedstawić takie potwierdzenie z kraju pochodzenia, w dodatku poświadczone przez konsulat. Domaga się także, by kierowcy musieli przechodzić egzaminy z języka polskiego.
Taksówkarze zwracają również uwagę, że wyrywkowa weryfikacja tożsamości to za mało i tożsamość kierowcy powinna być sprawdzana w czasie każdego przejazdu, np. w czasie logowania się do aplikacji, za pomocą systemu rozpoznawania twarzy albo odcisków palców. Takie rozwiązania dziś już oferuje wiele nowoczesnych modeli smartfonów. Zarówno Uber, w przesłanym do redakcji oświadczeniu, jak i taksówkarze postulują też utworzenie ogólnopolskiego rejestru kierowców, który uniemożliwiłby przepływ między firmami osób mających problemy z prawem.
Na razie KPRM wprowadza jedynie rozwiązania umożliwiające komunikowanie się samych spółek, bez centralnej platformy. ©℗
Wyniki kontroli policji X-XII 2022 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe