Referendum to najbardziej pożądany sposób rozstrzygnięcia o tym, jak mają wyglądać przepisy dotyczące przerywania ciąży – wynika z najnowszego sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM. Tak uważa 64 proc. badanych.

Zdaniem niespełna 20 proc. zdecydować powinna większość sejmowa, natomiast 3 proc. uważa, że to zadanie dla Trybunału Konstytucyjnego.

Z wyniku sondażu mogą się cieszyć politycy PL 2050 i PSL

Z wyniku sondażu mogą się cieszyć politycy PL 2050 i PSL, którzy proponują właśnie rozstrzygnięcie sporów o prawo aborcyjne w drodze plebiscytu. Władze Platformy Obywatelskiej nie chcą referendum. Deklarują, że złagodzenie obecnych regulacji będzie możliwe, gdy opozycja przejmie władzę.
Ogółem wyniki badania United Surveys dla DGP i RMF FM wskazują, że Polacy chcieliby, aby o zmianach w prawie aborcyjnym zdecydowało całe społeczeństwo, w drodze referendum. A jak wygląda szczegółowy rozkład odpowiedzi?
W elektoracie obozu rządowego widać większą niż w przypadku ogółu skłonność do tego, by zmian dokonano decyzją większości sejmowej. Poglądy wśród wyborców opozycji rozkładają się w zasadzie tak, jak wśród ogółu badanych, natomiast wśród niezdecydowanych dominuje opcja referendum, którego chce aż 84 proc. badanych.
W wynikach uwzględniających podział na wiek widać, że wśród 20- i 30-latków przekonanie o konieczności przeprowadzenia referendum jest wyższe niż wśród ogółu badanych. Natomiast poparcie dla decyzji Sejmu w tej sprawie jest najwyższe w grupie 70+. Choć należy podkreślić, że także rozstrzygnięcie w referendum wymaga zmian ustawowych, a w przypadku orzeczenia TK mogą być one konieczne.
Niemal jedna piąta kobiet nie ma zdania w tej sprawie i ok. 10 pkt proc. mniej niż w przypadku ogółu chce referendum. Natomiast jeśli chodzi o mężczyzn, za tą opcją jest trzy czwarte.

Skala nieufności do polityków jest duża

- Skala nieufności do polityków jest tak duża, że ludzie upatrują w referendum szansy na długoterminowe przecięcie tego tematu i gwarancji, że nie będzie kolejnych prób uderzania w prawa jednostki - ocenia wyniki dr Barbara Brodzińska-Mirowska, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- Wyniki jednoznacznie wskazują na nasz wspólny pomysł z Szymonem Hołownią, by w sprawie tak trudnej, której politycy nie są w stanie rozstrzygnąć, oddać głos Polkom i Polakom - mówi DGP lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Oba te ugrupowania nie mówią, jakie rozwiązania regulacji aborcyjnych same uważają za najbardziej pożądane. I to wytyka im Platforma Obywatelska. - Oni boją się zajęcia stanowiska w tej sprawie. Propozycja referendum to rodzaj wykrętu. Uważam, że taki wynik to efekt obecnej sytuacji. Skoro obecny rząd nie zamierza zmieniać prawa aborcyjnego, a TK działa przeciwko kobietom, to ludzie uważają, że jedyną drogą do zmian jest referendum - ocenia Jan Grabiec, rzecznik Platformy.
PO i Lewica wprost mówią o konieczności liberalizacji przepisów aborcyjnych i porzuceniu istniejącego do orzeczenia TK w 2020 r. kompromisu aborcyjnego. PO proponuje możliwość dokonania aborcji do 12. tygodnia.

PiS nie chce wywoływać tematu zmian prawa aborcyjnego

PiS nie chce wywoływać tematu zmian prawa aborcyjnego. Wprawdzie to na wniosek posłów tego ugrupowania TK wydał słynne orzeczenie w 2020 r., ale politycy nie mają jasnego stanowiska co dalej. Podział było widać w trakcie wtorkowego głosowania w sprawie odrzucenia restrykcyjnego obywatelskiego projektu firmowanego przez Kaję Godek. Stu posłów PiS było za, 88 przeciw, a 21 wstrzymało się od głosu.
Choć w publicznym dyskursie momentami o zmianie w prawie aborcyjnym robi się głośno, to opublikowany we wczorajszym wydaniu DGP sondaż nie wskazuje, by temat stał wysoko na liście priorytetów Polaków. Za ważniejsze uznane zostały takie kwestie, jak in vitro czy zrównanie płac kobiet i mężczyzn. Nie ma też pewności, jaki byłby wynik referendum.
Od orzeczenia TK w 2020 r. DGP systematycznie sprawdza, dla jakich przypadków istnieje społeczne przyzwolenie dla przerwania ciąży. Z ostatniego sondażu przeprowadzonego w październiku zeszłego roku wynika, że Polacy są raczej za powrotem do kompromisu aborcyjnego niż idącą dalej liberalizacją przepisów. Ponad połowa badanych opowiada się za możliwością aborcji, gdy np. zagrożone jest życie lub zdrowie matki, płód może przyjść na świat z poważnymi wadami czy ciąża jest efektem kazirodztwa. Natomiast postulat aborcji na życzenie popiera tylko 31 proc. badanych. To więcej niż jeszcze dwa lata wcześniej, ale jak widać, sporo jeszcze brakuje do poparcia przez przynajmniej połowę Polaków.
Z tych powodów nie wydaje się, że zmiana prawa aborcyjnego stanie się istotnym elementem kampanii wyborczej. - Spektrum tematyczne będzie bardzo szerokie, czołowe miejsce będą zajmowały kwestie bezpieczeństwa, co pozwoli się zbudować opcji rządzącej. Po stronie opozycji podnoszony będzie ogólny komfort życia i praworządność - mówi dr Barbara Brodzińska-Mirowska. Choć jej zdaniem nie oznacza to, że nie pojawi się jakiś temat światopoglądowy, bo takie kwestie w kampanii na ogół pomagają uruchomić polaryzację. Pomagają także mobilizować twardy elektorat. ©℗
ikona lupy />
CZY EWENTUALNE ZMIANY PRAWA ABORCYJNEGO W POLSCE POWINNY BYĆ EFEKTEM: / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe