Lewica żąda od ministra zdrowia Adama Niedzielskiego oraz prezesa NFZ Filipa Nowaka konkretnych działań w sprawie zgwałconej 14-latki. Oczekuje też wyciagnięcia konsekwencji wobec dyrektorów szpitali, którzy nie zapewniają świadczeń zdrowotnych - w tym aborcji, choć otrzymują na nie publiczne środki .
We wtorek na konferencji prasowej w Sejmie posłanka Lewicy Wanda Nowicka oraz wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy Paulina Piechna-Więckiewicz odniosły się do sprawy 14-letniej ofiary gwałtu, której lekarze z podlaskich szpitali odmówili zabiegu usunięcia ciąży zasłaniając się klauzulą sumienia.
Nowicka zwróciła uwagę, że zarówno Narodowy Fundusz Zdrowia, jak i Ministerstwo Zdrowia - dwie instytucje, które odpowiadają za dostępność i jakość świadczeń medycznych - nic w tej sprawie nie robią. "Ministerstwo twierdzi, że zapewnienie świadczeń w zakresie aborcji, to sprawa szpitali i ministerstwo nie ma nic do tego" - mówiła. Podkreśliła, że Lewica nie akceptuje takiego podejścia i przekonywała, że nie może być tak, że ministerstwo i NFZ "umywają ręce" w tej sprawie.
Posłanka Nowicka poinformowała, że Lewica występuje ponownie do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego i prezesa NFZ Filipa Nowaka z interwencją, domagając się, aby podjęli "skuteczne" działania, które sprawią, że Polki - jako osoby ubezpieczone i mające pełne prawa do świadczeń zdrowotnych - będą mogły w Polsce przerywać ciąże.
Lewica domaga się utworzenia specjalnego telefonu informacyjnego dla pacjentek, pod którym dowiedzą się, gdzie najbliżej swego miejsca zamieszkania mogą legalnie przerwać ciążę. Klub chce też powołania w każdym województwie dyżurów lekarskich, aby kobieta mogła uzyskać informację i poradę dotyczące szczególnej sytuacji, w jakiej się znalazła.
Ponadto, Lewica domaga się także zobligowania szpitali oraz ZOZ-ów do umieszczenia w widocznym miejscu informacji nt. tego, gdzie dostępne są świadczenia z zakresu przerywania ciąży. "Oczekujemy też zmniejszenia kwoty kontraktów ze szpitalami, które nie przeprowadzają aborcji. Nie może być tak, że są szpitale publiczne, które biorą publiczne środki i nie realizują pewnych świadczeń, na które te pieniądze dostają" - mówiła.
"Domagamy się również wyciagnięcia konsekwencji prawnych wobec dyrektorów szpitali, którzy nie zapewniają świadczeń zdrowotnych, na które otrzymują publiczne środki" - dodała. "Czas skończyć z bezprawiem" - apelowała.
Paulina Piechna-Więckiewicz zwracała z kolei uwagę, że w naszym kraju na klauzulę sumienia powołują całe się szpitale, a nie indywidualnie lekarze. Podkreślała, że jest to niezgodne z polskim prawem. Zapewniała też, że wbrew zarzutom, Lewica nie walczy z życiem, ale o życie. "Jako matki, kobiety, walczymy o godne życie 14-letnich dziewczynek, które po traumie przestępstwa zgwałcenia nie mogą uzyskać pomocy" - oświadczyła.
Jak poinformowały w ostatnich dniach media, lekarze z podlaskich szpitali odmówili aborcji 14-letniej dziewczynce z niepełnosprawnością intelektualną, powołując się na tzw. klauzulę sumienia. Chodziło o ciążę będącą następstwem gwałtu. Zabieg ostatecznie miał odbyć się w Warszawie, dzięki interwencji Federacji na Rzecz kobiet i Planowania Rodziny, która poinformowała o sprawie. Zgodnie z prawem dokonanie aborcji w Polsce jest możliwe w dwóch przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo).
Z informacji prasowych wynika, że 14-latka miała zostać wykorzystana seksualnie przez swojego wujka, w wyniku czego zaszła w ciążę. Sprawa została zgłoszona organom ścigania, a dziewczynka uzyskała zaświadczenie prokuratora o zaistnieniu przesłanki warunkującej dopuszczalność terminacji ciąży, o której stanowi art. 4a ust. 1 pkt 3 ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
Do Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) w tej sprawie wystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) Marcin Wiącek. W wystąpieniu tym ocenił, że sytuacja wskazuje na istnienie praktycznych trudności w dostępie do aborcji wobec powołania się lekarza na klauzulę sumienia.
Z kolei w piśmie do prezesa NFZ Marcin Wiącek poprosił o stanowisko w sprawie, zwłaszcza o wskazanie, czy są podstawy do przeprowadzenia kontroli realizacji umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w zakresie ginekologii i położnictwa przez świadczeniodawców z województwa podlaskiego.
"Absolutnie jesteśmy zbulwersowani tą sprawą. Tutaj nasza odpowiedź jest jednoznaczna. My jesteśmy tutaj przede wszystkim w bliskiej współpracy z Rzecznikiem Praw Pacjenta, który bada tę sprawę, ale takie zachowanie jest nieakceptowalne" - oświadczył w poniedziałek minister zdrowia pytany na konferencji w Płocku, czy resort wyjaśnia odmowę lekarzy przeprowadzenia aborcji u zgwałconej dziewczynki.
Obowiązujące od lat 90. przepisy antyaborcyjne zostały w Polsce zmienione na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku. Wcześniej obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. To ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju. (PAP)
Autor: Daria Kania
dka/ ann/