Zgłaszanie poprawek to prawo parlamentu, ale ewentualne poprawki do projektu noweli ustawy o SN zwiększają ryzyko, że trzeba będzie ponownie otworzyć dyskusję z Komisją Europejską o tym, czy rozwiązania po poprawkach wypełniają kamienie milowe - zaznaczył minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk.

Pierwsze czytanie złożonego przez PiS w grudniu ub.r. projektu zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym planowane jest na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu. Według autorów projekt ma wypełnić kluczowy "kamień milowy" dla odblokowania przez Komisję Europejską środków z Krajowego Planu Odbudowy. Założenia projektu - jak informowano - były negocjowane podczas rozmów ministra Szynkowskiego vel Sęka w Brukseli.

Minister ds. europejskich ocenił we wtorek w Polsat News, że im szybciej prace nad projektem się zakończą, tym większa będzie szansa na szybkie złożenie do KE wniosku o płatność w ramach KPO, a co za tym idzie - na szybkie pozyskanie funduszy. "Także to opozycja powinna wziąć pod uwagę - bo jak rozumiem jej także zależy, żeby Polska te środki pozyskała" - dodał.

Pytany, czy wniosek o płatność zostałby złożony po przyjęciu przez Sejm ustawy, czy też po podpisaniu jej przez prezydenta, Szynkowski vel Sęk odparł, że to decyzja premiera. "Będziemy o tym rozmawiać, gdy rozpocznie się praca parlamentarna" - zadeklarował. Pytany, czy jest szansa, że pierwsze pieniądze z KPO trafią do Polski przed wyborami, stwierdził, że "absolutnie tak", a szansa jest tym większa, im szybciej przyjęta zostanie nowelizacja.

Pytany o konsultacje z prezydentem Andrzejem Dudą ws. projektu przyznał, że zawarte w nim rozwiązania to "przedmiot pewnego trudnego kompromisu". "Nie wszystkim się muszą podobać, ale mają te swoje bezpieczniki (...) i one sprawiają, że ustawa jest w mojej opinii, ale także konstytucjonalistów, którzy nam w tej sprawie doradzali, jak np. prof. Marek Szydło (szef Rady Legislacyjnej przy premierze - PAP), zgodna z konstytucją" - powiedział, odnosząc się do zgłaszanych przez prezydenta wątpliwości.

Szynkowski vel Sęk zaznaczył, że w czasie prac parlamentarnych do projektu mogą być wprowadzane poprawki, natomiast, jak ocenił, ewentualne poprawki zwiększają ryzyko tego, że "trzeba będzie ponownie otworzyć dyskusję z KE, czy kształt proponowanych rozwiązań po poprawkach jest oceniany jako wypełniający kamienie milowe". Zauważył, że taka konsultacja z KE nie byłaby konieczna, ale celem jest jak największe uprawdopodobnienie tego, że KE szybko i pozytywnie rozpatrzy polski wniosek o wypłatę środków.

"Rolą Sejmu jest ocenić, czy ten trudny kompromis - bo on z politycznego punktu widzenia jest trudny - jest do zaakceptowania przez większość parlamentarną. (...) To jest też duża odpowiedzialność po stronie opozycji; trochę dziwię się, że dzisiaj opozycja próbuje szukać powodów, żeby tę ustawę jakoś podważać czy kwestionować, opozycji powinno zależeć, by tę ustawę przyjąć" - stwierdził minister ds. europejskich.

Dodał, że jest w stałym kontakcie z unijnym komisarzem sprawiedliwości Didierem Reyndersem, z którym prowadził negocjacje w sprawie rozwiązań związanych z polskim sądownictwem. Szynkowski vel Sęk zaznaczył, że Reynders podtrzymuje deklarację, że jeżeli rozwiązania projektu zostaną przyjęte, to "jest to podstawa do wypełnienia kamienia milowego".

Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o SN sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów miałby rozstrzygać Naczelny Sąd Administracyjny, a nie, jak obecnie, Izba Odpowiedzialność Zawodowej SN. Propozycja nowelizacji przewiduje też poszerzenie zakresu tzw. testu niezawisłości i bezstronności sędziego, który mogłaby inicjować nie tylko strona postępowania, ale także z urzędu sam sąd. Projekt uzupełnia także sposób badania bezstronności sędziego.

Projektem Sejm miał zająć się jeszcze w połowie grudnia ub.r., ale został on zdjęty z porządku obrad. Zapowiedziano jego konsultacje i prace nad projektem dwóch zespołów legislacyjnych: prezydenckiego oraz rządowego. O projekcie premier Mateusz Morawiecki dwukrotnie rozmawiał z politykami Solidarnej Polski, w tym ministrem sprawiedliwości, szefem SP Zbigniewem Ziobrą.

W grudniu, dwa dni po złożeniu projektu, prezydent Andrzej Duda oświadczył, że nie współuczestniczył w jego przygotowaniu, ani nie konsultowano go z nim. Zaznaczył, że nie zgodzi się na rozwiązania godzące w system konstytucyjny oraz nie pozwoli, aby do polskiego systemu prawnego został wprowadzony jakikolwiek akt prawny, który będzie podważał nominacje sędziowskie, albo pozwalał komukolwiek je weryfikować. Zaapelował jednocześnie o spokojne i konstruktywne prace parlamentarne nad projektem.(PAP)

autor: Mikołaj Małecki

mml/ mok/