Czekamy na rezultaty prowadzonego śledztwa; jego wyniki zdecydują o ewentualnym wyciąganiu konsekwencji - powiedział w piątek rzecznik rządu Piotr Müller odnosząc się do eksplozji w Komendzie Głównej Policji. Dodał, że sytuacja będzie bardzo rzetelnie i głęboko wyjaśniona.

Rzecznik rządu, który na piątkowej konferencji prasowej został zapytany o wybuch, do którego doszło w środę w Komendzie Głównej Policji zaznaczył, że śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.

"W tej chwili czekamy na rezultaty prowadzonego śledztwa i oczywiście to śledztwo będzie i jego wyniki będą decydowały o ewentualnym wyciąganiu konsekwencji. Na dzisiaj jest na to za wcześnie, ale ta sytuacja będzie bardzo rzetelnie i głęboko wyjaśniana, bo oczywiście nie można co do tej sytuacji przejść do porządku dziennego" - powiedział. Dodał, że zdarzenie "wymaga pełnej weryfikacji".

"Jak państwo wiecie prokuratura rozpoczęła od razu po tym zdarzeniu odpowiednie działania i weryfikację, tak samo jak i polskie służby" - podkreślił.

Dopytywany o reakcję polityczną na to, co się stało zaznaczył, że aby "zweryfikować na poziomie elementarnym co się tam zadziało" potrzebne jest kilka dni. "Pewne wnioski będzie trzeba zapewne wyciągnąć, natomiast do tego, żeby to zrobić muszą być ustalone w 100 proc. fakty, które miały miejsce i dlatego chwilę trzeba poczekać na pierwsze ustalenia prokuratury" - podkreślił.

W czwartek rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prok. Marcin Saduś poinformował o wszczęciu śledztwa w sprawie zdarzenia mającego miejsce w budynku Komendy Głównej Policji. Dodał, że postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowaniu gwałtownego wyzwolenia energii, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.

Prokurator poinformował, że bezpośrednio po zdarzeniu prokuratorzy wykonali czynności procesowe. "Status pokrzywdzonych mają aktualnie trzy osoby, w tym Komendant Główny Policji" - mówił. Jednocześnie dodał, że "z uwagi na specyfikę, miejsce oraz charakter zdarzenia nie jest możliwym na obecnym etapie udzielenie informacji o poczynionych ustaleniach".

Wcześniej Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w swoim komunikacie przekazało, że w środę o godz. 7.50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji. "Eksplodował jeden z prezentów, które Komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dniach 11-12 grudnia bieżącego roku, gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb" - podało ministerstwo.

Podkreśliło, że w wyniku eksplozji komendant doznał lekkich obrażeń i od wczoraj przebywa na obserwacji w szpitalu.

MSWiA poinformowało również, że lekkich obrażeń niewymagających hospitalizacji doznał też pracownik cywilny Komendy Głównej Policji. "Strona polska zwróciła się do strony ukraińskiej o złożenie stosownych wyjaśnień. Sprawą od początku zajmuje się prokuratura i odpowiednie służby" - napisało MSWiA.

W czwartek Radio ZET podało, że w środę w budynku Komendy Głównej Policji w Warszawie doszło do eksplozji. Jak poinformowało radio, obrażenia odniosła jedna osoba, a na miejscu pracowali pirotechnicy. "Wiemy na pewno, że w pomieszczeniach ochrony KGP doszło do ukruszenia stropu" - napisało Radio ZET.

Wcześniej rzecznik Komendanta Głównego Policji insp. Mariusz Ciarka informował PAP, że do uszkodzenia stropu doszło w "pomieszczeniu służby ochronnej". "Jest to pomieszczenie niejawne, w którym znajdują się urządzenia związane z zapewnieniem ochrony obiektów KGP, dlatego nie możemy udzielać żadnych informacji" - mówił Ciarka. (PAP)

autor: Marcin Chomiuk

mchom/ akub/