Stawianie tezy o szerokiej kontrofensywie ukraińskich wojsk przeciwko rosyjskim siłom na południowym odcinku frontu jest ryzykowne; można raczej mówić o operacjach ofensywnych na ograniczoną skalę, służących pokrzyżowaniu politycznych planów Kremla – ocenił w rozmowie z PAP ekspert warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Piotr Żochowski.

Analityk podkreślił, że władze w Kijowie zapowiadały w ostatnich tygodniach kontruderzenie na południu kraju, szczególnie w obwodzie chersońskim, lecz prawdopodobnie nie będzie to ofensywa o frontalnym charakterze, która zmusiłaby najeźdźców np. do opuszczenia zajętych dotychczas terytoriów.

"Rosyjskie wojska przerzuciły na ten odcinek frontu dodatkowe siły, natomiast Ukraina nie dysponuje wystarczającymi zasobami, by odbić utracone tereny w regionach chersońskim czy zaporoskim. Trzeba też jednak pamiętać, że oświadczenia Kijowa potwierdzające ten stan rzeczy, czyli odnoszące się do niewystarczającej ilości uzbrojenia, są próbą wywarcia presji na Zachód, aby kontynuował dostawy broni i amunicji. Warto to postrzegać nie tylko przez pryzmat sytuacji na froncie, ale również działań dyplomatycznych, służących utrzymaniu wysokiego poziomu wsparcia w konflikcie z Rosją" – zauważył Żochowski.

Według eksperta OSW działania Kremla świadczą o tym, że agresja na Ukrainę stanowi element realizacji długookresowych celów politycznych Moskwy, zwłaszcza wobec Zachodu. Rosja zamierza doprowadzić do podziałów wśród krajów UE i NATO co do sensowności dalszej pomocy militarnej dla Kijowa.

"Rosyjskie postępy terytorialne są osiągane powoli, a Kreml, oszczędzając własne siły, liczy na to, że druga strona w końcu zacznie się łamać. Druga strona, czyli głównie Zachód. Inwazja na Ukrainę, w połączeniu m.in. z komunikatami straszącymi użyciem broni jądrowej, ma być narzędziem politycznego nacisku Moskwy na świat zachodni" – podkreślił rozmówca PAP.

Jako przykład rosyjskiej taktyki, będącej kombinacją środków militarnych i dyplomatycznych, Żochowski wskazał porozumienie z 22 lipca w sprawie odblokowania eksportu zboża z ukraińskich portów. Dzięki umowie ze Stambułu Rosja występuje na arenie międzynarodowej jako państwo "ratujące świat przed kryzysem żywnościowym". Jednocześnie Kremlowi udało się w ten sposób zintensyfikować relacje z Turcją i zmniejszyć skalę politycznej izolacji.

W odniesieniu do zamierzeń Rosji wobec Ukrainy, realizowanych przy pomocy środków wojskowych, najbliższym politycznym celem Moskwy będzie prawdopodobnie aneksja zajętych terenów sąsiedniego kraju.

"Dlatego najeźdźcy obawiają się, że skuteczne ostrzały ich pozycji, przeprowadzane przez ukraińskie wojska, a także udane operacje ofensywne Kijowa wpłyną na morale mieszkańców okupowanych ziem. Miejscowa ludność może uzyskać nadzieję na wyzwolenie i podejmować coraz bardziej odważne akcje dywersyjne. Z tego powodu rosyjska armia zintensyfikowała na południu Ukrainy działania filtracyjne, starając się zabezpieczyć tyły" – powiedział Żochowski.

Wojskom agresora prawdopodobnie nie wystarczy już jednak sił i środków na dalsze natarcia, np. w kierunku Mikołajowa czy Odessy. "Zajęcie tych terenów wymagałoby zaangażowania dużej liczby osób w celu utrzymania okupacyjnej administracji" – zaznaczył analityk.

Innym problemem Moskwy są znaczne straty w ludziach, które Kreml stara się za wszelką cenę ukryć w obawie przed niezadowoleniem społecznym. "Warto w tym kontekście spojrzeć na rosyjskie komunikaty z frontu w Donbasie. W raportach piszą o +połączonych siłach+, czyli również wojskach samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Chodzi o zbudowanie przekazu, że to kto inny ma kłopoty, a nie my" – dodał ekspert.

Ośrodek Studiów Wschodnich, założony w 1990 roku z inicjatywy Marka Karpia, jest jednym z wiodących think tanków w Europie Środkowej. OSW kieruje od 2016 roku dr Adam Eberhardt.

Michał Szczygielski (PAP)