- Oceniam, że działania prowadzone wobec aktywistek mają charakter represyjny - powiedziała dr Sabrina Mana-Walasek, adwokatka, karnistka.

Dr Sabrina Mana-Walasek, adwokatka, karnistka / Materiały prasowe
Co się dzieje w kontekście działań służb, policji i prokuratury w związku z postępowaniami z art. 152 kodeksu karnego dotyczącego przerwania ciąży za zgodą kobiety?
Po wyroku TK, czyli przez ostatnie półtora roku, zauważam wyraźny wzrost postępowań przeciwko aktywistkom i innym osobom udzielającym informacji w sieci na temat aborcji farmakologicznej, udostępniających grafiki, numery telefonów. Pomagam osobom, przeciwko którym zostają wszczynane postępowania przez policję, są to m.in. postępowania związane z udzielaniem informacji. Taka sytuacja jest niepokojąca z punktu widzenia praw człowieka, bo dostęp do informacji o legalnych i bezpiecznych metodach przerywania ciąży to element praw związanych ze zdrowiem reprodukcyjnym. Pamiętajmy, że przerwanie własnej ciąży nie jest w Polsce karane. Oceniam więc, że prowadzone działania wobec aktywistek mają charakter represyjny. Często na sam koniec ze względu na to, że czyn nie ma znamion przestępstwa albo nie jest szkodliwy społecznie - postępowania są umarzane.
Przestępstwa, czyli?
Aby zakwalifikować czyn jako pomoc przy przerywaniu ciąży - co jest w Polsce zakazane - musi być spełnionych wiele przesłanek. Muszą także być spełnione wymogi z art. 1 kodeksu karnego, który mówi o tym, że odpowiedzialności karnej podlega tylko ten, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. Nie stanowi przestępstwa czyn zabroniony, którego społeczna szkodliwość jest znikoma. Więc samo informowanie w internecie o istnieniu aborcji nie jest przestępstwem.
Co by mogło być?
Na przykład odsprzedanie czy przekazanie leków aborcyjnych danej osobie w ciąży można kwalifikować z art. 152 par. 2. kodeksu karnego - czyli jako udzielenie pomocy przy przerywaniu ciąży. Ale nie zawsze takie działanie jest przestępstwem. Tak jak wspomniałam, poza wypełnieniem znamion czyn musi być jeszcze bezprawny i społecznie szkodliwy. Czasem policja stwierdza przestępstwo, bo funkcjonariusze zakładają z góry, że aborcja jest społecznie szkodliwa, więc pomoc w aborcji też. Sądy czasami jednak podchodzą do sprawy inaczej, rozpatrując sprawę z szerszej perspektywy. Mamy wyroki, kiedy stwierdzają, że doszło do pomocy, ale czyn nie był społecznie szkodliwy. Była sprawa, gdy matka pomogła córce w aborcji, ale sąd uznał, że jej zachowanie, mimo że naruszało normy, to nie było szkodliwe w stopniu więcej niż znikomym, a więc matka tej dziewczyny nie została skazana.
A lekarz może zgodnie z prawem poinformować pacjentkę o tym, że jest możliwa aborcja np. za granicą?
Tak. Lekarz, który informuje, że jest możliwość uzyskania legalnego świadczenia za granicą, nie popełnia przestępstwa. Ta świadomość jednak w środowisku medycznym wydaje się niewielka.
Dane policji pokazują, że w bardzo wielu przypadkach policja dopatruje się przestępstwa.
Tak. Statystyki policyjne pokazują rekordowy, od 1999 r., wzrost tego rodzaju kwalifikacji. W ubiegłym roku było to aż 382, z czego 378 z par. 2 - czyli tego, który mówi o pomocnictwie lub nakłanianiu do aborcji z naruszeniem przepisów ustawy.
Z analizy toczących się postępowań wnioskuję, że wiele z nich dotyczy osób handlującymi lekami w sieci. Czyli handlarzy, którzy w pozaaptecznym obrocie mają w swojej ofercie leki na poronienie, które w aptece są na receptę. Przypuszczam, że mogą to być przede wszystkim osoby, które wcześniej handlowały lekami, a po zmianie przepisów w związku z wyrokiem TK wyczuły „koniunkturę” i chcą na niej zarabiać. Wiadomości o takich osobach policja dostaje z informacji zgłaszanych do niej, ale też w związku z prowadzoną obserwacją sieci. Handlarze automatycznie trafiają do statystyk z art. 152. Jednocześnie po 2020 r. wyraźnie wzrosła w Polsce świadomość istnienia aborcji farmakologicznej.
Znamienne jest też to, że prowadzonych jest dużo postępowań, ale mało spraw, gdzie doszło do postawienia aktu oskarżenia i skierowania sprawy do sądu.
Rozmawiały: Klara Klinger, Paulina Nowosielska