Polska naruszyła art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. To prawo do rzetelnego procesu sądowego - wynika z wydanego we wtorek orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dotyczącego sprawy Grzęda przeciwko Polsce.

Sprawa rozstrzygnięta we wtorek dotyczy sędziego Jana Grzędy, który został wybrany do Krajowej Rady Sądownictwa w styczniu 2016 r. Zgodnie z konstytucją kadencja w tym organie wynosi cztery lata. Została ona jednak skrócona na mocy uchwalonej w 2017 r. reformy sądownictwa. Nowelizacja ustawy o KRS wygasiła kadencje wszystkich członków-sędziów tego organu, nie przewidując przy tym możliwości zaskarżenia tego do sądu.

W związku tym sędzia Grzęda w 2018 r. złożył skargę do ETPCz zarzucając naruszenie zawartych w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka: prawa do sądu i prawa do skutecznego środka odwoławczego.

We wtorek Trybunał w Strasburgu wydał wyrok w tej sprawie, w którym stwierdził, że "brak kontroli sądowej w sprawie naruszył prawo skarżącego do dostępu do sądu, co stanowiło naruszenie Konwencji". ETPCz zasądził przy tym na rzecz sędziego NSA Jana Grzędy 30 tys. euro tytułem zwrotu kosztów procesu.

"Sprawa dotyczyła usunięcia (sędziego) z Krajowej Rady Sądownictwa (KRS) przed upływem kadencji oraz niemożności uzyskania kontroli sądowej tego orzeczenia. Jego usunięcie miało miejsce w kontekście reform sądownictwa w Polsce. Trybunał stwierdził w szczególności, że brak kontroli sądowej naruszył prawo dostępu pana Grzędy do sądu. Stwierdził, że kolejne reformy sądownictwa, w tym reforma KRS, które dotknęły pana Grzędę, miały na celu osłabienie niezawisłości sędziowskiej. Cel ten został osiągnięty przez narażenie sądownictwa na ingerencję władzy wykonawczej i ustawodawczej" - stwierdził ETPCz.

Trybunał zaznaczył, że w sprawie sędziego Grzędy "wykluczenie dostępu do sądu nie zostało obiektywnie uzasadnione (...), a jedynie nadzór organu sądowego był w stanie zagwarantować sędziom istotną ochronę przed arbitralnością ze strony ustawodawcy lub władzy wykonawczej".

Odnosząc się do meritum sprawy, Trybunał podkreślił znaczenie mandatu Krajowej Rady Sądownictwa w obszarze ochrony niezawisłości sędziowskiej oraz "powiązania między integralnością powołania sędziów a wymogiem niezawisłości sędziowskiej".

"(Polski) Rząd utrzymywał, że brak dostępu do sądu nie był wynikiem kwestionowanych reform. Argumentował, że członek KRS nigdy nie miał możliwości zakwestionowania zakończenia kadencji. Trybunał zauważył jednak, że rząd w rzeczywistości nie starał się uzasadnić braku kontroli sądowej w takich okolicznościach" - czytamy w komunikacie Trybunału.

Trybunał podkreślił, że "kolejne reformy sądownictwa miały na celu osłabienie niezawisłości sędziowskiej, począwszy od poważnych nieprawidłowości w wyborze sędziów Trybunału Konstytucyjnego w grudniu 2015 r., po w szczególności przebudowę KRS i powołanie nowych izb Sądu Najwyższego, rozszerzając jednocześnie kontrolę Ministra Sprawiedliwości nad sądami i zwiększając jego rolę w sprawach dyscypliny sędziowskiej".

ETPCz odwołał się do swoich orzeczeń związanych z reorganizacją polskiego sądownictwa, a także do spraw rozstrzyganych przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz odpowiednich orzeczeń Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Stwierdził, że "w wyniku tych kolejnych reform sądownictwo zostało narażone na ingerencję władzy wykonawczej i ustawodawczej, a jego niezależność została znacznie osłabiona".

Trybunał uznał, że stwierdzenie naruszenia było wystarczającym słusznym zadośćuczynieniem za jakąkolwiek szkodę niemajątkową poniesioną przez skarżącego. Przyznał jednocześnie skarżącemu 30 tys. euro z tytułu kosztów i wydatków.

Autorzy ustawy, która wygasiła w 2017 r. kadencje sędziów - członków KRS, uzasadniali to koniecznością wykonania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z czerwca 2017 r. W wyroku tym za niekonstytucyjne TK uznał przepisy regulujące zasady wyboru członków KRS przez środowisko sędziowskie oraz wprowadzające indywidualną kadencję wybieralnych członków KRS. Nowa ustawa wprowadziła nowy model wyboru sędziów do KRS – odtąd mieli oni być wybierani przez Sejm, a nie jak wcześniej - przez środowisko sędziowskie. (PAP)

Łukasz Osiński, Mateusz Mikowski