W polskim prawie nie ma ustawowych definicji ani norm budowy schronów, są jedynie wytyczne. Urzędnicy unikają tematu jak ognia

Gdzie jest mój schron? To pytanie w ostatnim czasie zadaje sobie wielu Polaków obserwujących doniesienia z Ukrainy. Odpowiedź można sformułować tak: nie wiadomo, obywatelu, radź sobie sam.
– Samorząd Warszawy nie dysponuje informacją o liczbie schronów. Kwestia budowy i utrzymania schronów przestała istnieć w chwili wprowadzenia zmian w ustawie o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej, które uchyliły przepisy wykonawcze dotyczące obrony cywilnej – tłumaczy Marlena Salwowska ze stołecznego urzędu miasta i dodaje, że ostatnim aktem prawa powszechnie obowiązującego regulującym problematykę schronów było rozporządzenie Rady Ministrów z 28 września 1993 r. w sprawie obrony cywilnej.
Czyli brakuje regulacji ustawowych dotyczących schronów, a są jedynie wytyczne szefa ochrony cywilnej z 2018 r. Mówią one m.in., że budownictwo ochronne powinno się brać pod uwagę na etapie uzgadniania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego; że gminy (powiaty, województwa) powinny prowadzić ewidencję schronów. Miejscami do ukrycia mogą być piwnice, garaże podziemne, w Warszawie metro. W załączniku do wytycznych określono, jakie warunki techniczne powinny spełniać budowle ochronne, ale problem w tym, że nie ma obowiązku ich stosowania.
Ale są samorządy, które stosują wskazówki. – Prezydent miasta prowadzi ewidencję, ale nie ma obowiązku budowy schronów. W Olsztynie mamy 64 miejsca do ukrycia. Przy czym warto pamiętać, że każda piwnica znajdująca się pod powierzchnią ziemi, każdy garaż podziemny mogą pełnić funkcję miejsc do ukrycia, gdy zajdzie taka potrzeba – wyjaśnia Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna.
Na samoorganizację stawia także Biała Podlaska. – Nie mamy na terenie miasta budowli ochronnych spełniających wymogi przewidziane dla schronów. Posiadamy ukrycia do doraźnego przygotowania, czyli piwnice, które w przypadku podwyższenia stanu gotowości obronnej państwa właściciel lub zarządca przystosowuje do funkcji ochronnej w miarę dostępnych środków i możliwości w ramach powszechnej samoobrony. Nie posiadamy aktualnej ewidencji ukryć, ale w najbliższym czasie będzie tworzona – informuje Gabriela Kuc-Stefaniuk, rzeczniczka prasowa urzędu miasta.
Za to w Lublinie istnieje nawet strona internetowa, na której mieszkańcy mogą sprawdzić lokalizację takich budowli. – Na terenie miasta znajduje się ok. 100 budowli ochronnych spełniających minimalne kryteria zawarte w wytycznych szefa Obrony Cywilnej Kraju w sprawie zasad postępowania z zasobami budownictwa ochronnego. Ich pojemność może zapewnić miejsce schronienia dla ok. 14 tys. osób. Dodatkowo do celów ochrony ludności na terenie Lublina przewidujemy wykorzystanie wielostanowiskowych garaży podziemnych, które mogą zapewnić schronienie dla ok. 5,5 tys. osób – mówi z kolei Joanna Stryczewska z biura prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin. W sumie miejsc jest dla ok. 20 tys. mieszkańców. Lublin liczy ich prawie 350 tys., czyli schroni się co siedemnasty.
Spytaliśmy także, czy mieszkańcy stolicy w razie nalotu będą mogli się schronić w metrze, tak jak to robią mieszkańcy Kijowa czy Charkowa, i czy Metro Warszawskie w jakikolwiek sposób przygotowuje się do tego, by jego infrastruktura służyła mieszkańcom w czasie alarmów bombowych? – Infrastruktura metra została zaprojektowana i zbudowana zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami prawa. Kwestie związane z infrastrukturą schronową podlegają wojewodzie – stwierdziła Anna Bartoń, dyrektor biura prasowego. Odpowiedzi od wojewody mazowieckiego nie otrzymaliśmy. Na nasze pytania nie odpowiedzieli również wojewodowie małopolski i pomorski. O tej sprawie chcieliśmy również porozmawiać z komendantem straży pożarnej, który pełni funkcję szefa obrony cywilnej. Jego rzecznik stwierdził, że „nie ma co straszyć ludzi”.
W kwestii schronów wypadamy wyjątkowo słabo także na tle naszych unijnych sąsiadów. „W ostatnich latach procentowe zestawienie miejsc w budowlach ochronnych w stosunku do liczby mieszkańców spadło w Polsce poniżej 3 proc., co stanowi jeden z najniższych wskaźników w Europie. Dla porównania w Szwecji znajduje się ponad 65 tys. schronów i ukryć dla 7 mln osób, co stanowi około 85 proc. ludności kraju”– można przeczytać w artykule w „Przeglądzie Pożarniczym”.
Być może odpowiednie regulacje pojawią się wkrótce, ponieważ projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej jest przygotowany do wpisania do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Ale prace nad nim trwają od 12 lat.