Karę roku ograniczenia wolności, poprzez obowiązek prac na cel społeczny po 40 godzin miesięcznie, orzekł Sąd Rejonowy w Hajnówce wobec organizatora Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Chodzi o marsz z 2018 roku; prokuratura zarzuciła oskarżonemu propagowanie faszyzmu.

To wyrok nakazowy, który zapadł na posiedzeniu niejawnym i bez udziału stron - poinformowano w piątek PAP w sądzie.

Wyrok nie jest prawomocny, przysługuje od niego sprzeciw. Jeśli taki sprzeciw wpłynie w wymaganym prawem terminie do hajnowskiego sądu, sprawa toczyć się będzie w zwykłym trybie.

Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce organizowany jest od 2016 roku przez środowiska narodowe, m.in. przez ONR. Od pierwszej edycji wzbudza emocje, ponieważ upamiętnia m.in. kpt. Romualda Rajsa "Burego", którego oddział niepodległościowego podziemia spacyfikował zimą 1946 roku kilka wsi z okolic Bielska Podlaskiego, zamieszkanych przez prawosławną ludność białoruską. Zginęło wtedy 79 osób, w tym dzieci.

Po marszu w 2018 roku, czyli po jego trzeciej edycji, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa; chodziło m.in. o publiczne propagowanie rasizmu i faszystowskiego ustroju państwa (np. o prezentowanie symboli krzyża celtyckiego) i - poprzez gloryfikowanie "Burego" - znieważenie mieszkających w Hajnówce osób wyznania prawosławnego.

Ostatecznie prokuratura dochodzenie umorzyła, oceniając, że nie było znamion czynu zabronionego. RPO złożył zażalenie na tę decyzję, a sąd w Hajnówce ją uwzględnił, uznając, że prokuratura powinna nadal to postępowanie prowadzić. Jednak po dodatkowym zbadaniu zebranych dowodów, w połowie lutego 2020 r. Prokuratura Rejonowa w Białymstoku ponownie zatwierdziła postanowienie policji o umorzeniu dochodzenia.

RPO również i tę decyzję zaskarżył - już nie do sądu, a do prokuratury nadrzędnej, w tym przypadku Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Argumentował, że m.in. oceny dowodów była oparta wybiórczo na jednej z dwóch opinii biegłych. Prokuratura okręgowa przychyliła się do tej argumentacji uznając, że konieczne jest wyjaśnienie tych sprzeczności, a także tego, dlaczego umarzając postępowanie uwzględniono jedną, a nie drugą.

Prokuratura Rejonowa w Białymstoku po uzyskaniu kolejnej opinii - z zakresu lingwistyki kryminalistycznej i historii - w połączeniu z innym materiałem dowodowym postawiła dwóm osobom zarzut publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa.

Organizatorowi marszu z 2018 roku śledczy zarzucili, że "w obecności znacznej liczby odbiorców propagował faszystowski ustrój państwa w ten sposób, iż publicznie pochwalał prezentowane podczas marszu symbole charakterystyczne dla ideologii faszystowskiej". Mężczyzna miał też wznosić okrzyki podczas tego marszu.

Sąd Rejonowy w Hajnówce miał się tą sprawą zająć na rozprawie, ale doszło do wyłączenia sędziego, który miał tę sprawę rozpoznać (okazało się, że wcześniej brał udział w rozpoznaniu zażalenia RPO na umorzenie postępowania).

Drugi sędzia zdecydował się rozpoznać sprawę na posiedzeniu niejawnym i wydał wyrok nakazowy.

Zgodnie z Kodeksem postępowania karnego w sprawie, w której prowadzone było dochodzenie i uznając na podstawie zebranego w postępowaniu przygotowawczym materiału dowodowego, że przeprowadzenie rozprawy nie jest konieczne, sąd może wydać wyrok nakazowy, jeśli możliwe jest orzeczenie kary ograniczenia wolności lub grzywny.

Prawo sprzeciwu przysługuje oskarżonemu i oskarżycielowi w terminie 7 dni od daty doręczenia wyroku. Skazany, który w mediach społecznościowych wyraził zaskoczenie tym, że o posiedzeniu sądu nie wiedział ani on, ani obrońca napisał tam, że po otrzymaniu dokumentów z sądu będzie decydował z adwokatem, "co dalej".

Niedawno nieprawomocny wyrok skazujący (kara grzywny) zapadł w procesie mężczyzny, który w czasie tego marszu miał na swojej odzieży symbol +Totenkopf+ (kojarzony z niemieckimi oddziałami SS), co zostało ocenione ostatecznie przez śledczych jako propagowanie faszystowskiego ustroju państwa znacznej liczbie odbiorców.(PAP)

autor: Robert Fiłończuk