Prokuratury badają kilkadziesiąt spraw w związku z aborcją. Są też akty oskarżenia

Zarzuty wobec lekarza, który dopuścił się aborcji, czy pośredników w handlu tabletkami poronnymi ‒ to niektóre sprawy, którymi zajmują się prokuratury. Część została podjęta po wnioskach organizacji antyaborcyjnych, część to efekt sporów rodzinnych
Eksperci mówią wprost: jeżeli zostałby przyjęty projekt obywatelski ‒ który leży w Sejmie ‒ wnioskujący o karanie m.in. kobiet, byłby problem, bo aborcja jest wykorzystywana w wielu sprawach rodzinnych. Potwierdza to sonda DGP w 30 prokuraturach okręgowych i znajdujących się w ich obrębie rejonowych. Wynika z niej, że od października ubiegłego roku (kiedy TK zdecydował o niekonstytucyjności przesłanki embriopatologicznej) do teraz zajmowały się 29 sprawami (7 umorzono, 10 skierowano do sądu). Dotyczyły art. 152 k.k. mówiącego, że kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 (par. 1). Tej samej karze podlega ten, kto udziela pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub do tego nakłania (par. 2).
Większość spraw w prokuraturach jest odpryskiem innych postępowań. Prokurator Ewa Antonowicz, rzeczniczka PO w Zielonej Górze, przyznaje, że często to kwestie, które wychodzą podczas spraw o znęcanie się, rozwody etc. i są z nich wyłączone. Ktoś skarży, że żona czy partnerka chciała kupić tabletki poronne, albo na odwrót ‒ kobiety skarżą się, że były zmuszone do przerwania ciąży. Tutaj prowadzone są cztery postępowania. Taki schemat był też w Kielcach. W trakcie innego postępowania okazało się, że doszło do aborcji, do której przeprowadzenia nie było podstaw prawnych. Ten wątek skierowano do osobnej analizy prokuratury. W efekcie, jak mówi Daniel Prokopowicz ‒ rzecznik prasowy PO w Kielcach, postawiono zarzuty lekarzowi. Do zabiegu doszło jesienią 2019 r., akt oskarżenia został przygotowany w tym roku. Lekarzowi grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
Podobnie w prokuratorze Warszawa-Praga. Od października 2020 r. zarejestrowano tu siedem spraw z art. 152 k.k. Dwie są w toku. W jednej przedstawiono zarzuty, drugą umorzono. Jak tłumaczy prok. Katarzyna Skrzeczkowska, obie sprawy, w których przedstawiono zarzuty, to z kolei oskarżenia wobec partnerów, którzy nakłaniali lub udzielali pomocy w postaci np. środka transportu. Obie pojawiły się przy okazji innych postępowań. Z kolei w prokuraturach okręgu gdańskiego w jednym postępowaniu został przedstawiony zarzut i też postawiono akt oskarżenia. Tutaj sprawę zgłosiła kobieta, którą partner nakłaniał do przerwania ciąży.
Z kolei w PO w Nowym Sączu była prowadzona sprawa, która kilka dni temu zakończyła się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu. Chodziło o udzielenie pomocy małoletniej pasierbicy. Polegała ona na nabyciu przez internet „bliżej nieustalonego środka poronnego”, a następnie nakłonieniu do zażycia go, skutkiem czego doszło do poronienia. W Gorzowie Wielkopolskim jest prowadzone jedno postępowanie ‒ sprawa toczy się od 2017 r. Dotyczy sprzedaży za pośrednictwem internetu środków mogących spowodować poronienie. Zarzuty przedstawiono dwóm podejrzanym.
Ale nie każda prokuratura prowadzi takie postępowania. Prokurator Marek Żendzian, szef prokuratury białostockiej, która jako pierwsza w lutym podjęła sprawę możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na wykonywaniu aborcji z powodu wad płodu po 22 października 2020 r. ‒ przyznaje, że kolejnych tu nie było.
I choć liczba spraw się widocznie nie zwiększa, to zdaniem naszych rozmówców zmienia się atmosfera. Kamila Ferenc, prawniczka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, opowiada, że od ubiegłego roku policja wzywa kobiety na przesłuchania w charakterze świadków. – Pyta, gdzie kupiły tabletki poronne, kto za nie zapłacił, czy je zażyły – opisuje. Jej zdaniem to dowód na to, że służby prowadzą kontrolę operacyjną dotyczącą forów internetowych, e-maili, śledzą indywidualne transakcje. ‒ Jak inaczej wytłumaczyć, że podczas przesłuchania padają ze strony policji daty i kwoty – pyta.
Dla porównania w całej Polsce (dane Prokuratury Generalnej) z art. 152 k.k. było skazanych po 15 osób w latach 2016 i 2017 oraz 32 osoby w 2018 r. Z kolei z danych policji wynika, że od dekady co roku wszczyna ok. 110 postępowań. Liczba przestępstw stwierdzonych w latach 2018 i 2019 wynosiła 323 i 265. W 2020 r. spadła do 37 (na co mógł mieć wpływ lockdown). Jak będzie w tym roku? Jak wynika z informacji DGP, Fundacja Pro ‒ Prawo do Życia oraz jej sympatycy składali w prokuraturach zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 152 par. 2 k.k. ‒ Często śledztwa w ogóle nie były wszczynane lub postępowania umarzano ‒ mówi Anna Szczerbata. I dodaje, że prawo uniemożliwia skuteczne ściganie przestępców aborcyjnych. Dlatego chcą zmiany przepisów, w tym uznania, że dzieckiem jest człowiek od poczęcia do pełnoletności. W myśl projektu fundacji ustawa o planowaniu rodziny w całości traci moc. To oznacza, że znikają przesłanki, które dziś dopuszczają aborcję (życie i zdrowie kobiety oraz gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego). Między innymi do art. 148 k.k. (zabójstwo) zostaje dołożony paragraf mówiący o tym, że jeżeli sprawcą przestępstwa jest matka dziecka poczętego, sąd może nadzwyczajnie złagodzić karę lub odstąpić od jej wymierzenia. Natomiast ci, którzy narażają na utratę zdrowia i życia, oraz ci, których następstwem działań jest śmierć dziecka, podlegają karze od pięciu lat pozbawienia wolności nawet do dożywocia.
W Sejmie jest też drugi, przeciwstawny projekt. – Ustawa ratunkowa powstała jako reakcja na wyrok TK ‒ mówi Magdalena Biejat, posłanka Lewicy. Zastrzega, że dziś, choć kobiety karane nie są, to już ich bliscy i lekarze tak. ‒ Projekt zakłada zniesienie odpowiedzialności karnej dla osób trzecich w pełni. Jeśli chodzi o lekarzy, nie odpowiadaliby karnie w przypadku aborcji do 12. tygodnia lub ze względu na wady płodu. W pozostałych sytuacjach groziłoby im do roku więzienia (obecnie trzy lata).
Dziś w Sejmie po raz trzeci Lewica podejmie próbę, by włączyć ustawę ratunkową do porządku obrad. ©℗