Rząd przygotował już projekt specustawy dotyczącej muru na granicy z Białorusią. Inwestycja o strategicznym znaczeniu dla państwa to wygodny pretekst, by utrzymać ograniczony dostęp do tego terenu
Jeszcze w tym tygodniu możemy poznać rządowy projekt specustawy, która ureguluje sytuację na granicy po ustaniu stanu wyjątkowego ‒ wynika z ustaleń DGP.
Plan zakłada, że rząd przyjmie dokument w trybie obiegowym. Przepisy wprowadzą ułatwienia przy budowie muru, którego powstanie zapowiedział m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński. Rząd zabezpieczył na ten cel kwotę 500 mln zł w tegorocznym budżecie, z możliwością wydania tych środków do połowy 2022 r. Specustawa ma z jednej strony pozwolić na dokończenie budowy umocnień na granicy, z drugiej zaś ‒ na utrzymanie ograniczonego dostępu do terenów przygranicznych po tym, jak stan wyjątkowy zostanie zakończony. W praktyce niewiele może się zmienić w zakresie dopuszczenia tam dziennikarzy, bo zamiast obecnego stanu wyjątkowego będzie to teren inwestycji o strategicznym znaczeniu dla państwa.
Ogłoszony w części dwóch województw stan nadzwyczajny, po jego przedłużeniu o 60 dni, ustanie na początku grudnia. Zgodnie z konstytucją nie można go powtórnie przedłużyć, choć zapewne kryzys migracyjny na granicy z Białorusią będzie nadal trwał. Rząd musi się spieszyć ze specustawą, bo o ile Sejm zapewne szybko ją uchwali, o tyle Senat może próbować wykorzystać przysługujące mu 30 dni na prace. ‒ Jeśli tak się stanie, będzie to niedopuszczalna obstrukcja, mająca bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo państwa ‒ wskazuje rozmówca DGP z rządu.
Od strony formalnej nowe przepisy będą miały charakter specustawy budowlanej. Ułatwią pomijanie procedury zamówień publicznych, ograniczą wymagania środowiskowe czy wprowadzą ułatwienia w procesie biurokratycznym. Podobne rozwiązania były przygotowane dla terminalu gazu skroplonego w Świnoujściu czy CPK.
Po stanie wyjątkowym plac budowy
Przedłużenie stanu wyjątkowego może obowiązywać do początku grudnia. Pytanie, co dalej, skoro na razie nie widać perspektyw na osłabienie migracyjnego strumienia z Białorusi. Konstytucja mówi, że stan nadzwyczajny może zostać wprowadzony raz i raz przedłużony. – Nie można wprowadzić stanu wyjątkowego z tych samych przyczyn, byłoby to niezgodne z konstytucją i oznaczało, że możliwy jest praktycznie permanentny stan wyjątkowy – zauważa konstytucjonalista Ryszard Piotrowski. Zarazem w ustawie zasadniczej nie jest opisany żaden okres, po którym stan nadzwyczajny mógłby zostać powtórzony. Rząd musiałby szukać innego powodu, a i tak naraziłby się na zarzuty opozycji, że to działanie pozorne, które kwalifikuje się do postępowania przed Trybunałem Stanu. Jednocześnie jednak nikt nie spodziewa się, żeby kryzys do początku grudnia został rozwiązany.
– Sądzę, że problem będzie cały czas. Nikt bez zgody władz białoruskich do nas nie przejdzie, a mówiono o 10 tys. ludzi, były kolejne loty. Ci ludzie cały czas gdzieś tam są i będą próbować przechodzić przez granicę – podkreśla osoba z rządu.
Jednocześnie nie widać w rządzie chęci, by wpuścić na tereny przygraniczne dziennikarzy czy organizacje pozarządowe. Zaczęło się natomiast szukanie pomysłów, co zrobić, by także po zakończeniu stanu wyjątkowego dostęp do granicy nie był zbyt łatwy. A ponieważ trwa tam budowa umocnień, czyli muru czy szczelnego ogrodzenia, to taka inwestycja może być pretekstem do dalszych ograniczeń. Stąd – jak wynika z informacji DGP – pojawił się pomysł specustawy, która z jednej strony uprości całą inwestycję, a z drugiej wykorzysta budowę jako pretekst, by ścisła strefa nadgraniczna pozostała zamknięta.
Prace nad specustawą mają pójść sprawnie. – Plan był taki, by już we wtorek projektem zajęła się Rada Ministrów, ale posiedzenia rządu nie ma w związku z wyjazdem premiera do Budapesztu na szczyt szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej z udziałem prezydenta Egiptu. Dlatego niewykluczone, że projekt zostanie przyjęty przez rząd obiegowo, a następnie trafi do Sejmu – opowiada nasz rozmówca z rządu.
Jak słyszymy, przepisy mają wprowadzić ułatwienia w zakresie prawa zamówień publicznych czy decyzji środowiskowych. – To będzie typowa specustawa budowlana, jak w przypadku inwestycji w Świnoujściu – wskazuje osoba z rządu. Jako że mówimy o terenie budowy i zarazem inwestycji o strategicznym znaczeniu dla państwa, w praktyce raczej niewiele się zmieni w zakresie możliwości dostępu do pasa przygranicznego przez dziennikarzy. – Z reguły teren budowy jest terenem zamkniętym dla osób postronnych. Jeśli kierownik budowy dziennikarzy wpuści, to może i wejdą – ironizuje osoba z rządu. Na razie na budowę muru rząd zabezpieczył w budżecie państwa kwotę 500 mln zł, a sama konstrukcja ma się ciągnąć na linii ponad 400 km wschodniej granicy. Dla porównania koszt budowy podobnej zapory przez Litwinów to ok. 150 mln euro.
– Podjęte są już decyzje, także w sferze finansowej, o budowie bardzo poważnej zapory. Nie tych zapór, które zostały stworzone doraźnie, tylko takiej zapory, którą bardzo trudno sforsować – zapowiadał lider PiS Jarosław Kaczyński w zeszłym tygodniu na konferencji w Białymstoku. Nasz rozmówca z rządu wyjaśnia, że powszechnie stosowane słowo „mur” to uproszczone określenie dotyczące tego, co faktycznie zostanie wzniesione na granicy. – Ni to płot, ni to mur, tylko coś pośredniego. Wiele zależy też od ukształtowania terenu, są odcinki bagniste, przy rzekach, z lasem itd. – zwraca uwagę osoba z rządu.
Nawet jeśli rząd przyjmie projekt ustawy szybko, pozostaje pytanie, ile czasu może zejść się z nim w parlamencie. Jeśli PiS chce mieć pewność, że ustawa wejdzie w życie przed końcem stanu wyjątkowego, to biorąc poprawkę na dopuszczalny miesięczny termin prac w Senacie, czasu nie ma zbyt wiele.
Nacisk na polską granicę nie słabnie. Jak podała wczoraj Straż Graniczna, tylko w niedzielę zarejestrowano 538 prób nielegalnego przekroczenia granicy. Zatrzymano ośmiu nielegalnych migrantów z Iraku oraz siedmiu cudzoziemców, m.in. z Ukrainy, Rosji, Egiptu czy Gruzji, pomagających w przerzucie ludzi.