Już dłużej tego nie zniesiemy. Nie damy rady. Postanowiliśmy wstać z kolan - mówią pracownicy sądownictwa i prokuratury, którzy rozpoczęli protest przed Ministerstwem Sprawiedliwości. Przed gmachem resortu powstało czerwone miasteczko namiotowe.

Protestujący domagają się m.in. podwyżek wynagrodzeń o 12 proc. w przyszłym roku, zwiększenia liczby etatów i powiązania wynagrodzeń ze średnią płacą w gospodarce. Związkowcy zapewniają, że są przygotowani na nawet wielomiesięczny protest.

W piątek rano przed budynkiem resortu sprawiedliwości stoją rozbite trzy obszerne namioty, w których przebywa obecnie kilkanaście osób. Jest z nimi też owczarek niemiecki - Falcon, który - jak mówią - jest "pierwszym strajkującym" i wnosi dobrego ducha do grupy. Mimo niskich porannych temperatur, protestujący z energią i entuzjazmem przyjęli dziennikarza Polskiej Agencji Prasowej.

Jak mówią PAP protestujący, miasteczko namiotowe to kolejna formuła protestu, który trwa od kilku miesięcy. "Nadal jesteśmy lekceważeni, Ministerstwo Sprawiedliwości z nami nie rozmawia. W tej sytuacji jesteśmy zmuszeni zmienić i zaostrzyć formę manifestacji" - tłumaczą.

"Pracownicy postanowili wstać z kolan. Już dłużej tego nie zniesiemy, dłużej już nie damy rady. Stąd zaostrzenie protestu" - mówi w rozmowie PAP przewodnicząca KNSZZ "Ad Rem" Justyna Przybylska. "Kolejne setki akt do przerobienia", "nacisk na statystykę", "redukcja etatów", "dramatyczne pensje" - wylicza szefowa związku dodając, że są to problemy, które tworzą codzienność pracowników wymiaru sprawiedliwości.

"Warunki pracy sprawiły, że nie jesteśmy już w stanie normalnie funkcjonować. Jesteśmy już tak przeciążeni pracą, że nie mamy czasu zajmować się problemami człowieka, który zwraca się do nas. Czujemy się jak na taśmie" - mówi Przybylska. Jak przekonuje, praca po godzinach w sądach i prokuraturze bez dodatkowego wynagrodzenia nie jest rzadkością. "Jesteśmy wręcz zmuszani do tego, żeby po zakończonym dniu pracy odbijać kartę i wracać za biurko. Pracujemy wtedy za darmo. W tej chwili jesteśmy zapchani pracą. Czujemy, że jesteśmy już niewydolni, czujemy się jak w obozie pracy" - powiedziała szefowa związku.

Do najpilniejszych potrzeb pracowników, obok wzrostu wynagrodzeń, zaliczyła zwiększenie zatrudnienia. Jak podkreśla, pracownicy sądów są przeciążeni pracą głównie z uwagi na redukcję etatów. "Kiedy wyspecjalizowany, wykształcony archiwista przechodzi na emeryturę to etat znika, a jego obowiązki są przekazywane pracownikom wydziałów orzeczniczych. A ci ludzie pracują przecież nad aktami, wysyłają pisma, obsługują interesantów. Nie mają jednak na to czasu, bo muszą zająć się archiwum, mimo że się na tym nie znają" - wskazuje Przybylska.

Jej zdaniem, redukcja etatów i przeciążenie pracą to główne przyczyny opóźnień w sądach. "Dopóki sytuacja się nie zmieni, to nie będzie ani przyśpieszenia pracy ani poprawy warunków pracy i obsługi ludzi" - dodała.

Przybylska zaznaczyła też, że czerwone namioty rozbite przed Ministerstwem Sprawiedliwości są rozszerzeniem "białego miasteczka", w którym pod KPRM od kilku tygodni protestują pracownicy służby zdrowia. "Połączyliśmy siły. Stworzyliśmy jedno biało-czerwone miasteczko, bo postulaty naszych grup zawodowych są zbieżne i pokrywają się. I mówimy wspólnie głośno, że nie podoba nam się podejście strony rządowej do problemów pracowniczych" - mówi Przybylska.

Polska Agencja Prasowa zapytała wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia, czy przedstawiciele resortu spotkają się z protestującymi. "Prowadzimy bogaty dialog ze wszystkimi organizacjami związkowymi" - odparł polityk. Zapewnił, że Ministerstwo Sprawiedliwości "dba o podwyżki wynagrodzeń pracowników wymiaru sprawiedliwości".

"Dzięki działaniom Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro w latach 2016-2021 udało się doprowadzić do – w sumie – 45-procentowych podwyżek. To średnio o 1584 zł wyższa pensja w przeliczeniu na jeden etat. Dla porównania - w latach 2010-2015 wynagrodzenia w ogóle nie wzrastały. Fakty w sprawie wzrostu wynagrodzeń pracowników wymiaru sprawiedliwości: 2010–2015 – 0 proc. podwyżek, 2016–2021 – około 45 proc." - wskazał Woś.

Poinformował, że w 2021 r. szef MS wystąpił do Ministra Finansów z prośbą o wyłączenie pracowników wymiaru sprawiedliwości z zamrożenia wynagrodzeń na 2022 r. "Projekt ustawy budżetowej na 2022 r. przewiduje wzrost wynagrodzeń pracowników sądownictwa o co najmniej 4,4 proc oraz 6 proc. w ramach funduszu nagród. Popieramy wszystkie postulaty podnoszenia wynagrodzeń w resorcie sprawiedliwości" - zaznaczył. Dodał, że prawdziwym adresatem żądań płacowych nie jest Ministerstwo Sprawiedliwości, a resort finansów lub KPRM.

Pracownicy wymiaru sprawiedliwości od kilku miesięcy organizują akcje protestacyjne. Na początku września ulicami Warszawy przeszła manifestacja tej grupy zawodowej, podczas której organizatorzy protestu przekazali swoje postulaty przedstawicielom Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwa Sprawiedliwości, Sejmu i Senatu.

Protestujący nadal domagają się m.in. wskaźnikowej podwyżki o 12 proc. w 2022 r. dla każdego pracownika. Chcą też zwiększenia liczby etatów urzędników i pracowników w liczbie zapewniającej sprawne funkcjonowanie sądownictwa i prokuratury, przygotowanie projektu ustawy o modernizacji prokuratury zawierającej element podniesienia konkurencyjności wynagrodzeń oraz zobowiązanie ministra sprawiedliwości do "natychmiastowego podjęcia realnych i konkretnych działań w celu wykorzenienia mobbingu w sądach".