Działania Białorusi na granicy z Polską to próba wywarcia nacisku na UE - ocenił dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt. Według niego odbywają się one za przyzwoleniem służb rosyjskich.

"To jest oczywiście próba destabilizacji wschodniej granicy UE, próba rozgrywania naszych wewnętrznych konfliktów w Polsce czy na Litwie" – powiedział Eberhardt w poniedziałek w pierwszym programie Polskiego Radia. Dodał, że to także próba pokazania, że gdyby UE zniosła sankcje wobec Białorusi i ponownie nawiązała dialog z władzami tego państwa, "być może władze białoruskie byłyby chętne ograniczyć nieżyczliwe nam działania".

Dyrektor OSW zwrócił także uwagę na wymiar finansowy związany z interesami administracji prezydenta Łukaszenki i jego najbliższego otoczenia: firmy turystyczne obiecujące wyjazd do UE ludziom z Bliskiego Wschodu i Afganistanu. Zaznaczył, że ten "czysto biznesowy model jest oczywiście wtórny wobec intencji politycznej".

Wyraził przekonanie, że przy "procederze migracyjnym" "rosyjska FSB współpracuje z białoruskim KGB albo co najmniej wykazuje się życzliwością". "Sfera bezpieczeństwa na Białorusi (…) jest nawet nie tyle zinfiltrowana przez Rosjan, ale jest powiązana; to jeden wspólny krwioobieg, oczywiście z autonomią" – powiedział. "Kluczowe działania białoruskiego KGB czy białoruskiej armii nie są realizowane bez cichego przyzwolenia władz rosyjskich" – dodał.

Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów.

Przedstawiciele rządu uzasadniają konieczność wprowadzania stanu wyjątkowego sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Alaksandra Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową", używając do tego migrantów.