Urodziłem się w wierze i umrę w wierze - powiedział były prezydent Lech Wałęsa, odnosząc się do słów Sławomira Nitrasa na temat katolików. Jednocześnie zauważył, że jest czas na oczyszczenie i przygotowanie rozwiązań na miarę XXI w. i - jak dodał - jego zdaniem poseł KO to właśnie miał na myśli.

Wałęsa w Radiu Zet był m.in. o słowa posła KO Sławomira Nitrasa, który w weekend, podczas Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie, w czasie rozmowy z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim, powiedział, że "katolików trzeba opiłować z pewnych przywilejów".

"Nic mnie nie zmieni. Urodziłem się w wierze i umrę w wierze. Jestem przekonany do Pana Boga, nie do nauczycieli religii, bo ci są różni, często bywają niedobrzy. Nic mnie nie cofnie" - zadeklarował. Dodał jednak, że słowa Nitrasa trzeba zrozumieć. "Ludzie używają różnego języka – tak jak ja używam różnie – czasami niezręcznie, niezrozumiale. Tutaj chyba też było podobnie. Użył języka tak, na ile było go wtedy stać, a miał na uwadze to, że trzeba zrobić jakiś porządek na XXI wiek" – ocenił Wałęsa.

Były prezydent zauważył, że "ludzie w Kościele ukrywali różne niedociągnięcia i pomyłki. Bali się wrogów, który tylko czyhali, aby uderzyć w Kościół. Dlatego to ukrywano". "Uważam, że są różne rzeczy, które przylgnęły do Kościoła, do wiary, a nie powinno ich tam być" - dodał.

Pytany, czy odebrał słowa Nitrasa jako groźbę, powiedział, że poseł "chciał powiedzieć, że mamy XXI wiek i wiele rzeczy narosło w wielu dziedzinach, partiach, życiu. Czas jest na oczyszczanie. On miał to na myśli, a zrobił nieręcznie, bo od razu wrogowie przypięli mu to, co jest niekorzystne i dzisiaj bawią się tym" – ocenił.

Wałęsa był także pytany, czy został zaproszony na Campus Przyszłości. "Chyba nie, trzeba sprawdzić, bo jestem dość mobilny, więc muszę sprawdzić w sekretariacie, czy coś jest". Dopytywany, czy wziąłby udział, gdyby został zaproszony, stwierdził, że realizuje swoją koncepcję - "czy to się komuś podoba, czy nie, ja mam praktyczny punkt widzenia". "Kończąc strajk 31 sierpnia powiedziałem wy się cieszycie, a ja się bardzo martwię, wiem, jakie dopiero będą problemy. Źle powiedziałem? Powiedziałem też drugie zdanie na koniec – przynieśliście mnie na ramionach, a jutro będziecie kamieniami rzucać. Czy nie trafiłem?” – mówił.

Wałęsa został zapytany również o to, czy Donald Tusk i Rafał Trzaskowski się pogodzili. "To są bardzo inteligentni politycy, wyciągają wnioski i widzą, że dzisiaj każde nieporozumienie uderza w jednego i drugiego. Naród chce zgody, porozumienia, chce budowania” – ocenił.

Pytany natomiast o to, czy w jego ocenie odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne, były prezydent stwierdził, że "jako praktyk, rewolucjonista inaczej myśli". "Czy jesteśmy przygotowani na nowe wybory? Jeśli przejmiemy po PiS-ie władzę, to czy nowi poprawią dużo? Nie" - ocenił. "Najpierw przygotujmy porządne, przyszłościowe rozwiązania, a pytań i problemów jest wiele" – dodał. Wyjaśnił, że oczekuje od opozycji programu, ale – jak podkreślił – "nie w starym stylu, tylko nowoczesnego programu na XXI wiek, po upadku komizmu. A my nową epokę, a wciąż stosujemy stare rozwiązania".

Podczas Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie gościem zebranej młodzieży był w sobotę marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Rozmawiał z nim poseł KO Sławomir Nitras, główny organizator Campusu.

Potem obaj politycy odpowiadali na pytania młodzieży. Jeden z uczestników zadał pytanie o rozliczenie obecnej władzy po ewentualnym zwycięstwie obecnej opozycji, a także o doprowadzenie do realnego rozdziału Kościoła od państwa, wobec - jak mówił - nadmiernego dziś "sojuszu tronu z ołtarzem".

"Nie wiem, czy przyjazny rozdział Kościoła od państwa jest dzisiaj możliwy. Bo coś się stało" - powiedział Nitras. "Mam takie poczucie, że w ostatnich 6-7 latach Kościół wypowiedział trochę posłuszeństwo temu państwu, złamał pewien standard, który w państwie obowiązuje" - dodał. "Dlatego nie wiem, czy nam jest potrzebny przyjazny rozdział Kościoła od państwa? A może potrzebna jest jakaś kara za to zachowanie? Np. nie wiem, czy powinniśmy utrzymać religię w szkołach" - zaznaczył poseł KO. Jego zdaniem, tak czy inaczej, w pewnym momencie dojdzie do ograniczenia roli Kościoła w państwie, bo "nawet za naszego życia katolicy w Polsce staną się mniejszością".