Widzieliście co się działo w Sejmie, na czym polega demokracja à la pani marszałek Witek. Wybory powszechne do parlamentu też mogą zostać zniekształcone – mówił Donald Tusk podczas spotkania Campus Polska Przyszłości zorganizowanego przez Rafała Trzaskowskiego.

Otwarcie Campus Polska odbyło się w konwencji debaty Tusk-Trzaskowski. Politycy PO odpowiadali na pytania młodych ludzi, którzy przyjechali do Olsztyna z różnych stron Polski. Uczestnicy muszą być pełnoletni, ale mają mieć maksymalnie 35 lat.

"Kiedy będę mógł wziąć ślub ze swoim chłopakiem?"

Jeden z nich zadał pytanie: "kiedy będę mógł wziąć ślub ze swoim chłopakiem?".

Tusk przekonywał, że radykalne zmiany prawa, takie jak małżeństwa homoseksualne, to są zmiany, które wielu Polakom "niełatwo przychodzi akceptować". Zaznaczył, że trzeba robić wszystko, żeby ludzie o innej orientacji mieli pełne prawa, a wszyscy inni znaleźli w sobie "gotowość do akceptacji" dla tych zmian.

"Decyzje polityków powinny wyprzedzać zmiany społeczne, ale dobrze, aby one nie były zbyt oderwane od siebie" - przekonywał Tusk. "Zmiany przepisów, np. umożliwiające zawarcie ślubu przez ciebie, powinny być możliwie blisko poziomu akceptacji społecznej" - dodał b. premier.

Z sali zaczęły padać pytania: "Kiedy?" "Wymagałoby to zmiany przepisów w Polsce. Jeżeli pytanie ma być adekwatne do tego, co jest dzisiaj w Polsce, to jest pytanie, jeśli ja będę stał np. na czele większości parlamentarnej w następnych wyborach, to jedną z pierwszych decyzji będzie decyzja o zgodzie na związki partnerskie" - zadeklarował Tusk, wywołując owacje zgromadzonych.

"Nie masz za grosz empatii, to won z polityki"

Jednym z uczestników Campusu był Adrian Glinka, znany z 40-dniowego protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie w 2018 roku. Glinka zapytał o realizację jednego z postulatów protestujących - stworzenia funduszu solidarnościowego dla osób z niepełnosprawnościami oraz o możliwość ustanowienia instytucji rzecznika ds. osób niepełnosprawnych w każdym polskim mieście.

Z punktem widzenia Glinki zgodzili się Trzaskowski i Tusk. Prezydent Warszawy zarzucił rządzącym pogardę wobec osób z niepełnosprawnościami, która - według niego - była szczególnie widoczna podczas protestu sprzed trzech lat. "Chyba się wtedy każdemu serce łamało. Nie każdy polityk może przyjść i powiedzieć: +tak, spełnię wszystkie postulaty+, ale żeby pokazywać tak nieprawdopodobną pogardę, i żeby nie wykazać się choć na chwilę empatią, to po co być politykiem, jeżeli ktoś nie ma w sobie ani odrobiny empatii? To won z życia publicznego. Nie masz empatii, poszukaj innego zawodu" - powiedział Trzaskowski.

Podkreślił zarazem, że postulaty osób z niepełnosprawnościami muszą być absolutnym priorytetem każdej władzy. Zapewnił, że prezydenci miast poważnie traktują potrzeby osób niepełnosprawnych. "I na pewno tego typu postulaty będą dla nas niesłychanie istotne (...) To jest po prostu nasza robota" - zaznaczył samorządowiec.

Tusk przypomniał, że rząd proponuje podwyżkę dla opiekunów osób niepełnosprawnych, którzy nie mają możliwości podjęcia pracy zawodowej - z 1900 zł do 2100 zł. "Prezydent przyznał sobie przy pomocy premiera Mateusza Morawieckiego 50 razy większą podwyżkę. Nie 5 razy, nie 10 razy, tylko 50 razy większą podwyżkę do pensji która była trochę wyższa niż 1900 złotych" - stwierdził szef PO.

Jak zaznaczył, z zasady nie zagląda politykom w kieszeń i nie lubi zawiści. "Natomiast jest jakaś taka oczywista norma, powinno być jakieś poczucie wstydu czy przyzwoitości. Zestawienie tych dwóch wartości, o których wspomniałem, wyraźnie pokazuje, że ktoś jest pozbawiony kompletnie poczucia wstydu" - ocenił Tusk.

Jego zdaniem, stosunek do osób z niepełnosprawnościami jest jednym z najważniejszych kryteriów dojrzałości społecznej i standardów demokratycznych. "Państwo jest wtedy demokratyczne, a społeczeństwo jest wtedy obywatelskie, kiedy niepełnosprawni czują się chociaż niepełnosprawni, ale pełnoprawni. I nie można mieć poczucia pełnych praw, jeśli nie ma się szans na utrzymanie swojej rodziny od pierwszego do pierwszego" - podkreślił szef Platformy.

"Nikt nas nie podzieli"

Chociaż politycy akcentowali zbieżność swoich poglądów, a nie różnice zdań, jedno z pytań z sali dotyczyło właśnie nagłaśnianej przez media rywalizacji między nimi o przywództwo w Platformie.

- Z mediów można się wielu rzeczy dowiedzieć, w różnych językach, o sobie – zaczął Tusk, żartując na temat informacji TVP na jego temat. - Mam wielką satysfakcję, że nawet jeśli w niektórych sprawach możemy się różnić, to jesteśmy przykładem nie zgodnej współpracy, tylko członkami tej samej rodziny politycznej. Jak to w rodzinie: czasami można się spierać, ambicje mogą się krzyżować, ale nikt nas nie podzieli. Jeśli komukolwiek by się marzyło, by rozbić czy rozwalić Platformę Obywatelską czy w najmniejszym stopniu skłócić Rafała Trzaskowskiego i mnie, ten nie rozumie rzeczywistości.

- Jeśli po stronie opozycyjnej nie będziemy się w stanie porozumieć, to nie mamy czego szukać w polityce, a tym bardziej w jednej partii – mówił Trzaskowski. – Mamy dokładnie takie same zadania do wykonania. Dzisiaj raczej rozwijamy swoje odpowiedzi i się uzupełniamy. Te wyzwania, które są przed nami, są tak istotne, że chyba nikt by nam nie wybaczył, gdybyśmy nie chcieli ze sobą współpracować.

- Ja nie zbuduję przyszłości na najbliżej 50 lat. Rafał ma tu więcej atutów, ale wy (młodzież na sali – red.) pięć razy więcej od niego. Nie może być innego zadania dla takiego gościa, z moim życiorysem, bagażem, wiekiem jak ja, jak tylko otwarcie drzwi i okien w tym naszym pokoju, abyście wy wszyscy mogli się tam pomieścić i po swojemu go meblować – kontynuował Tusk.

Tusk: „Witkowanie” w Sejmie

Zapytany o swoją rolę w polityce, Tusk odpowiedział: - Okoliczności wymuszają deklarację już dzisiaj. Widzieliście co się działo w Sejmie, na czym polega demokracja à la pani marszałek Witek. Wybory powszechne do parlamentu też mogą zostać zniekształcone. „Witkowanie” w Sejmie grozi też „witkowaniem” jeśli chodzi o wybory parlamentarne.

Szef PO zaapelował o zaangażowanie w ochronę wyborów przed możliwością ich sfałszowania.

Potrzebnych będzie kilkadziesiąt tysięcy zorganizowanych idealnie ludzi, mężów i dam zaufania. Ludzi, którzy będą gotowi natychmiast przesłać zdjęcie wywieszonego wyniku wyborów – przedstawiał swój plan. - Jeśli będziemy mieli 50 tys. ludzi odważnych, zdeterminowanych, siedzących w komisji, niepijących, niewychodzących na obiad, pilnujących cały czas przebiegu wyborów, informujących natychmiast o wywieszonych wynikach, to zbudujemy machinę, która policzy głosy niemal tak szybko jak Państwowa Komisja Wyborcza. I z pełną dokumentacją zdjęciową, z aplikacją, z armią ludzi, którzy powinni mieć swoich dublerów – to byłaby polityka przez największe „P”, najbardziej szlachetna w swoim wymiarze. Taka polityka i wasze zaangażowanie może uratować demokrację w Polsce, czyli Polskę.

Tusk: Opozycja powinna wesprzeć rekomendacje Rady Medycznej ws. szczepionek

Pytani byli m.in. o dyskryminacje prawną osób niezaszczepionych na Covid-19, o to, kiedy będzie prawo do aborcji i kiedy język śląski zostanie uznany za język regionalny.

Odpowiadając na pierwsze pytanie Tusk powiedział, że jeżeli Rada Medyczna przy premierze zarekomenduje jakieś rozwiązanie, dotyczące szczepień, opozycja powinna to wesprzeć.

"Proszę się spodziewać pozytywnej reakcji z mojej strony" - powiedział Tusk, przyznając zarazem, że "postępuje wbrew logice opozycji, zapowiadając wsparcie trudnej decyzji".

Ułatwienia dla zaszczepionych podczas masowych imprez poparł Trzaskowski, przekonując, że alternatywą może być totalny lockdown, a tego nikt nie chce. Prezydent Warszawy przestrzegał też przed instrumentalnym politycznym wykorzystywaniem tego tematu, co - jego zdaniem - zrobił w kampanii prezydenckiej Andrzej Duda, "puszczając oko" do antyszczepionkowców, dlatego, że z badań wyszło, że to się opłaci.

Trzaskowski powiedział też, że zmiana stanowiska PO w sprawie aborcji (poparcie aborcji do 12 tygodnia - PAP) to był "krok we właściwą stronę" i on sam jest z tego bardzo dumny.

Tusk z kolei przekonywał, że to m.in. on wywalczył przed laty status języka regionalnego dla kaszubskiego, więc walka o status języka regionalnego dla języka śląskiego powinna należeć do posłów śląskich, którzy - jak zauważył - są "najsilniejszą frakcją w parlamencie".