- Już teraz większość uchodźców na wschodniej granicy to Afgańczycy, nasze służby nie są gotowe na przyjęcie migrantów – mówi arabistka Anna Wilczyńska

Sceny, które rozgrywają się na kabulskim lotnisku, obserwuje cały świat. Jaki los czeka ludzi, którzy próbują uciec od reżimu talibów?
Nie mam optymistycznych prognoz. Granice są zamknięte. Szanse, żeby opuścić Afganistan, są niewielkie. Żołnierze, którzy stacjonowali w kraju od 20 lat i przyczynili się do jego wewnętrznego rozkładu, przywłaszczyli sobie prawo do ewakuowania się w pierwszej kolejności przed ludnością cywilną, chociaż na opuszczenie kraju szykowali się od miesięcy. Osoby, które będą próbowały uciec, już teraz wiele ryzykują. Gdy talibowie roztoczą pełnię władzy na wszystkich poziomach funkcjonowania państwa, to ryzyko tylko wzrośnie.
Na co powinniśmy szykować się w Polsce?
Wszystko, co będzie się działo w Polsce w najbliższych miesiącach w kontekście migracji, jest związane z Afganistanem. Pokazuje to choćby obecna sytuacja na granicy z Białorusią. Osoby, które teraz przy oficjalnym przyzwoleniu Alaksandra Łukaszenki próbują przekroczyć zieloną granicę do Polski w nieuregulowany sposób, to w dużej części Afgańczycy i Afganki (więcej na ten temat w artykule „Mały skok i jesteś w Unii. Reportaż o kryzysie migracyjnym na Litwie” DGP nr 156).
Jak wskazują informacje organizacji zajmujących się migracjami, w ciągu trzech dni na naszej granicy z Białorusią znalazło się ponad 300 osób (w ubiegłym roku łącznie było to jedynie 114 osób – red.). Wydaje się, że to niewiele. Ale to są liczby osób, na przyjęcie których nasze służby nie są gotowe. Sytuacja zacznie niebawem przyjmować znamiona kryzysu.
Straż Graniczna to pierwsza instytucja, z którą mają do czynienia uchodźcy po dotarciu do Polski. To również oni przyjmują wnioski o nadanie statusu uchodźczego, odgrywają więc dużą rolę w całym procesie. Prowadziła pani szkolenia dla jej pracowników. Jak zachowują się wobec migrantów?
Inaczej wygląda praca osoby, która przebywa na zachodzie, a inaczej na wschodzie Polski. Jednak nie ulega wątpliwości, że strażnikom przydałyby się dodatkowe kompetencje, bo część z nich podziela te same uprzedzenia na temat islamu czy migrantów, co duża część Polek i Polaków. Ponadto Straż Graniczna jest pod dużym naciskiem ze strony władz.
Gdzie trafiają uchodźcy, którym uda się przejść przez granicę?
Powinni trafić do ośrodka dla cudzoziemców. Jednak dużym problemem jest to, że często stosujemy wobec nich tzw. detencję administracyjną. Nagminnie i bez uzasadnienia próbuje się „zabezpieczyć” cudzoziemców w procedurze uchodźczej przed opuszczaniem kraju. Pobyt w zamknięciu często trwa miesiącami. Rekord, o którym słyszałam, to ok. 20 miesięcy. Osoba, która do detencji trafi, nie może opuszczać ośrodka. W Polsce w takich ośrodkach umieszczane są nawet osoby małoletnie czy głęboko straumatyzowane oraz ofiary tortur. Mają utrudniony dostęp do edukacji, pomocy prawnej, medycznej czy psychologicznej.
Przebywanie w takim ośrodku przybiera znamiona pozostawania w zakładzie karnym. A przecież to, że ktoś czeka na decyzję w sprawie nadania statusu uchodźcy, nie jest przestępstwem. Z detencji uchodźcy wychodzą jako osoby złamane i głęboko zawiedzione polskim prawem. Gdy potem staną się ofiarami rasistowskiego ataku na ulicy, nie zgłoszą się na policję. Nie mają żadnej wiary w sprawiedliwość i skuteczność naszych służb bezpieczeństwa i organów państwa.
Gdzie można byłoby kierować uchodźców, żeby nie musieli przebywać w detencji?
Mamy w Polsce ośrodki otwarte, gdzie mogą przebywać osoby, wobec których nie ma podstaw twierdzić, że stanowią zagrożenie czy planują złamać prawo. Dzieci mają tam zapewniony dostęp do edukacji, mogą opuszczać ośrodek, spotykać polskich rówieśników i rówieśniczki. Mamy również możliwość stosowania środków alternatywnych, czyli np. możemy zobowiązać migranta, żeby zamieszkał w pobliżu ośrodka lub regularnie zgłaszał się do oddziału Straży Granicznej, by potwierdzić, że wciąż przebywa na terytorium Polski. Możliwości jest dużo i są tańsze niż przetrzymywanie w detencji.
Rząd przyjął właśnie projekt zmian w ustawach o cudzoziemcach i o udzielaniu im pomocy. MSWiA, autor projektu, podało, że usunięto z niego przepis uznający nielegalne przekroczenie granicy za przestępstwo i wprowadzający kary za to. Co się zmieni w procedurze?
Dobrze się stało, bo taki zapis byłby sprzeczny z konwencją genewską. Status uchodźcy jest właśnie po to, aby chronić osoby, które nagle i często bez dokumentów muszą przekroczyć granicę, aby ratować życie. W tej sytuacji mogą ubiegać się o ochronę nawet, jeśli nie mają tytułu pobytowego, bo przekroczyły granicę bez wizy.
Zagrożenie widzę natomiast w tym, że projekt zakłada przyspieszenie procedur deportacyjnych. Już teraz zdarza się, że cudzoziemców wydala się po postępowaniu trwającym kilka dni, co jest równie groźne, jak przewlekłość procedury. Osoby decydujące o losie cudzoziemca powinny zwracać uwagę na indywidualną sytuację każdej osoby ubiegającej się o status. Często w debacie publicznej słyszymy np., że w Syrii jest już bezpiecznie, możemy zacząć zawracać tam syryjskich uchodźców. Faktycznie może być tak, że ktoś pochodzi z kraju, który uznawany jest za bezpieczny lub którego część jest względnie spokojna, ale indywidualna sytuacja wskazuje, że dla takiej osoby bezpiecznego powrotu do kraju i życia w tym miejscu nie ma.
Rozmawiała Karolina Wójcicka

Rząd wzmacnia ochronę granicy z Białorusią i zmienia przepisy

Postępowanie dotyczące odesłania cudzoziemca z Polski ma zostać przyspieszone. Możliwe będzie pozostawienie bez rozpoznania wniosku o ochronę międzynarodową, chyba że osoba, która go złożyła, przybyła bezpośrednio z kraju, w którym jej życiu lub wolności grozi niebezpieczeństwo. Takie zmiany zakłada projekt noweli ustaw o cudzoziemcach i ochrony dla nich, który w tym tygodniu przyjęła Rada Ministrów. CIR podał, że zmiana to odpowiedź na „aktualną sytuację migracyjną”. – Wzmacniamy ochronę naszej wschodniej granicy, żeby zapobiec nielegalnej migracji; odnotowujemy wzrost presji migracyjnej z Bliskiego Wschodu i wygląda to na akcję, która jest zorganizowana – argumentował w środę wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. MSWiA wydało komunikat w sprawie ochrony granicy. Oprócz zwiększenia liczby funkcjonariuszy resort zapowiedział m.in. rozciągnięcie drutu kolczastego na kolejnych 50 km. Tego rodzaju zasieki są już na 100 km granicy z Biorusią.