Politycy partii rządzącej pytają o rzeczywiste priorytety i intencje izby. Chodzi łącznie o wyniki sześciu kontroli – o części z nich Marian Banaś powiedział wczoraj na antenie Tok FM. Pierwsza dotyczy nowego bloku węglowego Ostrołęka C, inwestycji, która ostatecznie nie doszła do skutku. – Na pewno będą doniesienia do prokuratury. Straty i koszty związane z tą inwestycją NIK szacuje nie na 1 mld zł, jak to było podawane w mediach, ale na kilka miliardów złotych – twierdzi osoba znająca szczegóły sprawy.
Kolejne dwie kontrole to potencjalne uderzenie w ziobrystów: jedna dotyczy wydatków z Funduszu Sprawiedliwości, za który odpowiada resort Zbigniewa Ziobry, a druga – funkcjonowania zakładów przywięziennych. – To sygnał w stronę ziobrystów, by traktowali Banasia poważnie i by nie próbowali go dociskać poprzez prokuraturę – ocenia jeden z rozmówców DGP. Z kolei przedstawiciel Solidarnej Polski twierdzi, że dotychczasowe kontrole w tych obszarach „nie okazywały się przełomowe”, więc partia nie boi się kolejnego uderzenia ze strony NIK.
Czwarta kontrola ma pokazać ustalenia NIK w sprawie zagranicznej działalności w latach 2015–2020 firmy Exalo Drilling, spółki córki PGNiG. NIK ma sporo zarzutów w zakresie operacji finansowych.
Piąta kontrola dotyczy wykonania zeszłorocznego budżetu państwa. – Można się spodziewać wykazania dość istotnych nieprawidłowości – mówi nam osoba znająca kulisy tej kontroli. Nasz inny informator ma wątpliwości. – Wykonanie budżetu to kilkusetstronicowa książka, kompilacja z wystąpień pokontrolnych NIK ze wszystkich resortów. Dla Banasia to okazja do wbicia wielu szpilek w PiS, ale zasadnicze pytanie brzmi, czy NIK na bazie swoich ustaleń wniesie o udzielenie absolutorium rządowi z wykonania bud żetu, czy nie. A z tego, co wiem, akurat w tej kwestii NIK nie będzie robił PiS-owi pod górkę – twierdzi nasze źródło. Podobnie sprawę widzi jeden z polityków PiS.
Ostatni raport z kontroli ma dotyczyć funkcjonowania warszawskiej Oczyszczalni Ścieków „Czajka”. – Tu również mamy do czynienia z dużą niegospodarnością i również będą zawiadomienia do prokuratury – zapowiedział wczoraj w Tok FM prezes NIK. Stołeczny ratusz nie komentuje sprawy i odsyła nas do władz miejskiej spółki wodociągowej. – Spółka obecnie oczekuje na wystąpienie pokontrolne NIK. Na tym etapie nie udzielamy innych informacji – ucina jej rzecznik Marek Smółka.
Gołym okiem widać, że Marian Banaś szykuje nie jeden, lecz całą serię ciosów wymierzoną przede wszystkim w Zjednoczoną Prawicę. – Tego typu działania, tzn. kreowanie jakiejś otoczki medialnej, budowanie atmosfery oczekiwania, zamiast skupiania się na pracy i publikowaniu raportów, są co najmniej niestandardowe w wykonaniu NIK i jej szefa. To może budzić pewne wątpliwości co do tego, jakie są dzisiaj priorytety i intencje NIK – komentuje Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS.
W tle działań NIK toczy się zakulisowa wojna, dotycząca m.in. domniemanych nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych Mariana Banasia, w ramach której prześwietlana jest także jego najbliższa rodzina, a zwłaszcza syn Jakub. – Nie jest tajemnicą, że to on namówił ojca do zaostrzenia kursu wobec PiS. Przez to ściągnął na siebie jeszcze większą uwagę – podkreśla rozmówca DGP. Jeden z naszych informatorów twierdzi, że Jakub Banaś jest na celowniku służb i być może tylko kwestią czasu jest jego zatrzymanie, być może w ramach szerszej akcji związanej z działaniem mafii paliwowych. – Są sygnały, że Jakub Banaś został objęty Procedurą VIGO. To procedura, w toku której służby zbierają wszystkie najtajniejsze informacje na temat korupcji, wyłudzeń VAT, akcyzy czy powiązań członków zorganizowanych grup przestępczych – przekonuje nasz rozmówca.
Do czasu zamknięcia tego wydania DGP nie otrzymaliśmy odpowiedzi z CBA i ABW na zadane pytania. O komentarz poprosiliśmy Jakuba Banasia. Jego zdaniem to nie on jest celem, lecz jego ojciec. – Ponieważ prezes NIK jest chroniony immunitetem i trudno jest go zaatakować, to ostrze ataku zostało zwrócone przeciwko mnie. W moim i ojca przypadku mamy do czynienia z działaniami służb i prokuratury zakrojonymi na ogromną skalę. Wielu funkcjonariuszy kilku służb zaangażowanych jest w prawdziwe polowanie na Mariana Banasia i jego rodzinę. To jest patologia, dowód na skrajne upolitycznienie służb i prokuratury oraz podporządkowanie ich interesom partii – komentuje Jakub Banaś. Jego zdaniem PiS wszelkimi sposobami – czy to poprzez działania służb wobec rodziny Banasiów, czy uderzając w autorytet NIK jako instytucji – chce zmusić Mariana Banasia do uległości, a najlepiej do rezygnacji. – Mariusz Kamiński przekonał Jarosława Kaczyńskiego do swojej wersji wydarzeń, a Kaczyński w nią święcie wierzy. Dał temu wyraz w wielu prywatnych rozmowach, mówiąc, że Banasie byli członkami mafii paliwowych, zarobili nielegalnie miliony, a cała robota ojca w KAS to była zasłona dymna – przekonuje Jakub Banaś.
MSWiA ani jego szef Mariusz Kamiński wczoraj nie odnieśli się do tych zarzutów. Marian Banaś od dłuższego czasu toczy wojnę z PiS. Dotychczas jej kulminacją były doniesienia do prokuratury, jakie w maju szef NIK złożył po kontroli przebiegu tzw. wyborów kopertowych. Zawiadomienia dotyczyły premiera i kilku ministrów: szefa KPRM Michała Dworczyka, szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, a także szefa MAP Jacka Sasina oraz jego zastępcy Tomasza Szczegielniaka.